Jak pewnie część z Was już się zorientowała po moich zdjęciach na Instagramie i Facebooku, jestem na wakacjach w Kanadzie. Obiecuję masę zdjęć i sporo tekstów, ale na razie krótki wpis o tym, co tutaj zwróciło moją uwagę.

Otóż jest to zdrowy rozsądek i planowanie. Idziemy sobie po ulicy gdzieś w Toronto – na słupie przyczepiona jest nieduża popielniczka. Doskonale, dzięki temu nikt nie będzie wyrzucać niedopałków na ulicę ani nie podpali niechcący kosza na śmieci.

W domu mojej rodziny była wanna z zasłonką, podobnie w pierwszym hotelu (Radisson Suites w Toronto). Dzięki temu, że oczka zasłonki nie są pełne, tylko przecięte fabrycznie w jednym miejscu, można je założyć na drążek bez demontowania drążka.

Nie chodzę na obcasach, ale gdybym chodziła, pewnie bałabym się, że obcas wpadnie mi do kraty nad wywietrznikiem. W Calgary ktoś o tym pomyślał:

male-rzeczy2

Poszłam też na zakupy kosmetyczne – nie planowałam zabierać na trzytygodniową podróż kompletu kosmetyków, więc konieczne było uzupełnienie zapasów. Znalezienie wkładek higienicznych zajęło mi dłuższą chwilę, ale wreszcie znalazłam takie, jakie chciałam. A nawet lepsze. W Polsce zwykle wybieram Carefree albo Discreet. I są super, o ile nie potrzebuję dokądś jechać. Co prawda na jakiejś prezentacji dostałam praktyczne etui na wkładki od Discreet, ale umówmy się, 5 wkładek nie wystarczy na wakacje, a więcej się tam nie zmieści. Tutaj jest Kotex – i każda wkładka jest zapakowana w kolorowe opakowanie, dzięki czemu mogę zabrać zapas choćby do torebki, bo jest bezpiecznie oddzielony od reszty jej zawartości. To naprawdę drobiazg, ale tak bardzo ułatwia życie!

Więcej wrażeń z Kanady już niedługo. Tymczasem, jeśli jeszcze tego nie robisz, dodaj mnie do obserwowanych na Instagramie: