Kilka lat temu, podjęłam z M. decyzję – sprzedajemy nasze dwa samochody i kupujemy jeden. Sensownie, prawda? Tyle tylko, że wybraliśmy samochód na wskroś niepraktyczny.

Poprzednio jeździłam kombi, M. miał hatchback. Dwa sensowne, pakowne samochody, można nimi było przewieźć i choinkę, i psa do lekarza, i pojechać na ogromne zakupy. Ale rzecz polegała na tym, że oba były już leciwe. Poza tym, praca M. polega na testowaniu samochodów, więc zdarzało się, że nasze własne auta stały bezczynnie po parę tygodni, nawet dłużej niż miesiąc. Niestety, to im nie robiło dobrze. Ciągłe naprawy, ładowanie akumulatora, kupowanie nowego akumulatora i niepewność, czy danego dnia samochód zapali, utrudniały życie.

Postanowiliśmy więc kupić nowy samochód. Nowy, z salonu, tylko nasz – przede wszystkim dlatego, że chcieliśmy kupić auto z gwarancją, gdzie nie trzeba się zastanawiać, jaka usterka wyjdzie następnego dnia po zakupie. Na liście samochodów, które nas interesują, znalazło się 5 modeli: Fiat 500C, Kia Soul, Citroen DS3, Mazda MX5 oraz Volkswagen up!. Jak widać na zdjęciu, wybraliśmy najmniej praktyczny z tych pięciu, bo dwumiejscowy samochód ze składanym dachem – Mazdę MX5.

Po trzech latach jesteśmy dalej tak samo zadowoleni, jak pierwszego dnia – odbieraliśmy auto z salonu przed weekendem majowym i praktycznie cały weekend dokądś jeździliśmy, dla przyjemności podróżowania.

Mazda MX5 nie jest samochodem praktycznym na pierwszy rzut oka: ma mały bagażnik (150 litrów), tylko dwa miejsca, jest niska, w dodatku przy 160-konnym 2-litrowym silniku benzynowym, pali w mieście ponad 9 litrów na setkę. No i ten dach, przecież „w Polsce jest sezon na jazdę bez dachu tylko w wakacje” – ten argument słyszeliśmy masę razy. Nic bardziej mylnego – wbrew pozorom, przy otwartym dachu, postawionych szybach i włączonym ogrzewaniu wewnątrz jest bardzo przyjemnie przy ujemnych temperaturach. Ale rozumiem, skąd się ten pogląd bierze – ostatnio jechaliśmy dokądś BMW 1, kabrioletem. I było nam zimno – dlatego, że z uwagi na drugi rząd siedzeń, cyrkulacja powietrza jest inna niż w roadsterze, jakim jest Mazda MX5. Czyli po raz kolejny okazało się, że dobrze wybraliśmy.

No tak, ale drugi rząd siedzeń się przydaje – przecież nie zawsze jedzie się samotnie lub we dwoje! Ano nie. Nas jest dwoje. Nie mamy zwierząt, nie mamy dzieci – i to nie ulegnie zmianie. Dwumiejscowy samochód w zupełności wystarcza.

A co z zakupami? Nic. Mieszczą się. Tak się składa, że od trzech lat robię zakupy dla moich rodziców. Na początku miałam jeszcze do dyspozycji samochód taty, ale potem został sprzedany, więc teraz wszystkie te zgrzewki wody, mleka, płatków owsianych i inne rzeczy wożę Mazdą. I co? I mieści się. Jasne, czasem zakupy jadą obok mnie na siedzeniu, ale to w niczym nie przeszkadza.

Jasne, zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają taką sytuację, jak ja. Są dzieci, są psy – ale często w rodzinie jest więcej niż jedno auto. Nie wszystkie muszą być praktycznymi kombi w dieslu. Nie wszystkie muszą być szare. Jeśli samochód jest dla Ciebie czymś więcej niż sposobem na przemieszczanie się, to nie żałuj sobie – kup niepraktyczny samochód teraz, nie czekaj na emeryturę. Potem zawsze będzie coś: kłopoty z wsiadaniem, dziecko do wożenia (chociaż mam wrażenie, że da się jakoś przyczepić fotelik w MX5), inne wydatki. A Mazda MX5 jest po prostu fantastyczna.

Mazda zimą, wyjątkowo z dachem
Mazda zimą, wyjątkowo z dachem
Duże zakupy
Duże zakupy
Ujęcie artystyczne
Ujęcie artystyczne