Samochód, moim zdaniem, powinien nie tylko być sposobem na poruszanie się z punktu A do B, ale też dawać frajdę z jazdy. Dlatego mój samochód jest kompletnie niepraktyczny, ale po prawie pięciu latach z nim nadal uwielbiam nim jeździć. Z Fordem Rangerem jest do pewnego stopnia podobnie – nie jest praktyczny, bo nie mam rancza, nie wożę na pace zwierząt ani roślin, ale pickup (spory według polskich standardów, chociaż moja ciotka z Kanady jeździ o wiele większym samochodem) daje przyjemność z jazdy. Jak? Po pierwsze, jedziesz samochodem większym niż 3/4 na drodze. Po drugie – co wypływa z pierwszego, masz więcej szacunku na drodze. Po trzecie? Ten samochód poradzi sobie i poza asfaltem. Zobacz mój test: