W Białowieży już byłam – i to w tym samym miejscu. Wtedy nie nocowałam, więc tym razem postanowiłam to nadrobić. I jak mi się podobały Apartamenty Carskie w Białowieży?

Apartamenty Carskie Białowieża – wystrój

Na początek wyznanie: nigdy nie miałam zapędów księżniczkowych. Nawet jako dziecko, nie bawiłam się w księżniczki z koleżankami, nie miałam fazy na róż, tiule, koronki. Nie mam do dziś. Nie lubię falbanek, ozdóbek, w domu mam ostre linie i kąty proste. Jeśli jakaś ozdoba, to z historią, ale bez otaczania się bibelotami.

Mimo to, po wejściu do salonki, w której mieliśmy nocować, wpadłam w zachwyt. Nie dlatego, że dotarło do mnie, że pokryte ciemnoczerwoną tkaniną ściany, ciemne drewno i mosiężne detale to mój styl i zaczęłam planować, jak elegancko przerobię minimalizm na buduar. Ale dlatego, że salonka, mimo że nawiązująca do czasów, kiedy car Mikołaj II wpadał do Białowieży na polowania, jest lokum na wskroś nowoczesnym. Skuteczne ogrzewanie, klimatyzacja, gniazdka, dobre oświetlenie, no i coś, co dla mnie liczy się najbardziej: szybkie WiFi. Chyba jeszcze tego samego wieczoru uznaliśmy, że do Apartamentów Carskich wrócimy wiosną na parę dni.

Apartamenty Carskie Białowieża – obsługa

Jest jeszcze jedna zaleta Restauracji i Apartamentów Carskich: obsługa. Dojechaliśmy późnym wieczorem. Weszłam do restauracji odebrać klucz, a przemiły portier przeprosił mnie, że kuchnia już nieczynna (!), po czym obiecał niespodziankę następnego dnia przy śniadaniu. Śniadanie było wyjątkowo smaczne – dużo produktów własnej roboty, doskonała herbata. A niespodzianką okazały się domowej roboty pierogi – z jagodami, z serem i z jabłkami. Gdybym mogła, nie wychodziłabym stamtąd, tylko siedziałabym sobie przy piecu, słuchała rosyjskich romansów i piła herbatę z samowara. Ale miałam inne plany na ten dzień.

Dziękujemy firmie Mazda Motor Poland za umożliwienie tej wycieczki.