Lunchbox black+blum to jeden z moich najlepszych impulsywnych zakupów. Podczas zakupów wielobranżowych zobaczyłam takie coś, jak na zdjęciu powyżej. I stwierdziłam, że muszę to mieć. Jak się okazuje, marka Black+Blum oferuje wiele wariantów lunchboksów, ale ten jest moim zdaniem najlepszy.

Lunchbox black+blum: zalety

Pudełko ma dodatkowe wyjmowane pudełka, więc można w nim nosić i kanapkę z sałatą (i winegretem w osobnym pudełeczku), i porcję bolognese, i pieczone warzywa z koftą… W ciągu kilku tygodni używałam pudełka do wielu potraw.
Plusem jest też niewielki rozmiar. Porcja, która się tu mieści, to porcja dla jednej osoby, bez niedojadania, ale też bez poluzowywania paska spodni. Widelec jest wygodny, pełnowymiarowy. Nie ma łyżki ani noża, więc odpadają zupy i wszelkie dania, które trzeba kroić.

Lunchbox black+blum: wady

W zasadzie nie sposób domyć to pudełko ręcznie. Każda odrobina oliwy zostaje na nim, a ponieważ zakamarków jest sporo (ułatwiają utrzymanie wewnętrznych pudełek na miejscu), to szorowanie zmywakiem jest ćwiczeniem dla cierpliwości. Pozostaje zmywarka.

Lunchbox black+blum: cena

Lunchbox black+blum kosztuje około 80 zł, do kupienia w sklepach z gadżetami do domu, także przez internet. Dostępne jest też w innych wariantach kolorystycznych.

Lunchbox black+blum: przepisy

Przez lata, w blogu pojawiło się kilkadziesiąt przepisów w cyklu „co brać do pracy”. Wiele z dań sfotografowałam w lunchboksie black+blum. Kliknij zdjęcie, żeby zobaczyć przepis!