Od lat jestem wierna mojej ulubionej piance do twarzy z wyciągiem z drzewa herbacianego The Body Shop. Kiedy zmieniono wygląd naklejek, odpytywałam sprzedawczynie, czy aby skład pozostał bez zmian (na szczęście tak). Całe życie miałam cerę mieszaną / tłustą i teraz, kiedy dobiegam czterdziestki, nic się nie zmienia w tej sprawie. Może to i dobrze, może dzięki temu będzie mniej zmarszczek? W każdym razie, lubię kosmetyki do mycia twarzy, które oczyszczają. Pianka z kwasem glikolowym brzmiała trochę przesadnie, ale dlaczego nie spróbować?

Pianka oczyszczająca Foamer 15 Dermaceutic jest co prawda żółta w pojemniku, ale na szczęście na dłoni już biała. Pachnie kwaskowato, na początku leciutko szczypie skórę. Na co dzień się nie maluję, więc nie mam osobnego zestawu kosmetyków do demakijażu skóry – używałam więc tej właśnie pianki. Wtedy potrzebowałam co najmniej dwóch pompek specyfiku i dwóch podejść do zmycia, ale skóra była doskonale oczyszczona.

Wbrew obawom, kwas glikolowy nie wysuszył mi skóry – miał z nią styczność kilkanaście sekund podczas mycia. Zauważyłam jednak, że rzadziej potrzebuję robić peeling twarzy – skóra jest teraz wystarczająco oczyszczona dzięki piance. Jasne, peeling raz na jakiś czas to konieczność, poza tym przyjemność, ale ten efekt mi się podoba.

Jakimś cudem ustrzegłam się większych przebarwień w lecie (może to dlatego, że lato było krótkie i raczej nie sprzyjało opalaniu), więc trudno mi ocenić wpływ pianki na ten problem skóry.

Aha, jeśli uważasz, że 15% stężenie kwasu glikolowego to za dużo, jest też wersja pięcioprocentowa.

Pianka oczyszczająca Foamer 15 Dermaceutic kosztuje 130 zł za 100 ml. 

http://dermaceutic.com.pl/