To danie jest tak proste i oczywiste, że każdy je pewnie zna w jakiejś wersji. Pasta na kanapki to same zalety – zamiast wędliny o nieznanym często składzie robisz własną pastę, której skład dobrze znasz, możesz ją doprawić wedle potrzeb, a ładnie podana, będzie bohaterką wieczornego spotkania z przyjaciółmi.

W każdym domu raz na jakiś czas gotuje się rosół, a przynajmniej bulion. Wywar z warzyw i mięsa niektórzy lubią, inni (w tym ja) traktują tylko jak bazę do innych zup i sosów. Warzywa zwykle wyrzucamy, ale co zrobić z resztkami mięsa? U mnie wygląda to tak, że ilekroć gotuję, zawsze zostają mi jakieś okrawki, czasem z kością, czasem z chrząstką. Nie wyrzucam ich, tylko mrożę i raz na jakiś czas gotuję spory garnek bulionu, który potem mrożę. Mięso z bulionu nie ma wiele smaku, ale mimo wszystko mam wewnętrzną niechęć do pozbywania się go. Ostatnio więc coś z tym zrobiłam.

Najprostsza pasta na kanapki

  • 300 g mięsa z rosołu
  • 3-4 łyżki rosołu
  • 2-3 łyżki sambal oelek

Ugotowane mięso z rosołu wystudź, oddziel od kości i chrząstek. Wrzuć do miksera, dodaj kilka łyżek rosołu i miksuj, aż będzie gładkie. Dodaj 2-3 łyżki sambal oelek, zmiksuj ponownie.

Podawaj na ciemnym pieczywie, ze słodko-ostrymi piklami.

Jeśli chcesz przechować tę pastę na kanapki dłużej, włóż ją do słoika (zostaw nieco miejsca od góry), zakręć szczelnie zakrętkę, po czym wstaw słoik do piekarnika. Rozgrzej go do 150C, odczekaj 30 minut, wyłącz. Kiedy słoik ostygnie, przestaw do lodówki. Po otwarciu, zjedz zawartość w ciągu 2-3 dni.

Jeśli nie lubisz sambal oelek, użyj np. ulubionej musztardy, konfitury z cebuli albo soli, pieprzu i mielonej słodkiej papryki.