Sałata z łososiem wędzonym to jedno z dań, które u nas w domu pojawia się pewnie raz w tygodniu. To Marek poznał ten przepis pierwszy – o ile pamięta, było to w Qchni Artystycznej pewnie ze 20 lat temu. Od tamtego czasu menu wielokrotnie się w restauracji zmieniło, sałaty z łososiem nie ma – a u nas jest. Wdzięczna jestem za niego Marcie Gessler, bo to jeden z prostszych przepisów, który w dodatku łatwo skalować, można podać gościom, wygląda ładnie – i wychodzi przepyszny.

Sałata z łososiem wędzonym: składniki

proporcje na 2 porcje

  • 100 g rukoli
  • 150 – 200 g łososia wędzonego na zimno
  • 3 pomidory średnie lub 2 duże, ewentualnie garść pomidorków koktajlowych, mogą być z różnych kolorach
  • 50 g emmentalera
  • 3 łyżki oliwy
  • 1 łyżka octu balsamicznego

salata z lososiem wedzonym

Sałata z łososiem wędzonym: przepis

Zmieszaj oliwę z octem balsamicznym. Wyjdzie Ci tyle, ile potrzebujesz na 2 sute porcje, ale nie czuj, że musisz zużyć od razu całość sosu, wytrzyma w lodówce dzień-dwa.

Rukolę rozłóż na talerzu, skrop LEKKO sosem. Nie ma w nim pływać!

Na rukoli rozłóż płaty łososia.

Pomidory pokrój – koktajlowe na pół, większe w plastry albo ósemki, w zależności od rozmiaru, rozłóż na łososiu.

Emmentaler pokrój w słupki, kostkę, jak chcesz – i dodaj do całości.

Kolejną łyżką sosu skrop całość sałaty, podawaj od razu.

Sałata z łososiem wędzonym: uwagi

Ser

Nie zmieniaj emmentalera na inny ser. To słodkawy emmentaler nadaje tej sałacie wyraz. Próbowałam, ale nic innego tak tutaj nie pasuje.

Łosoś

Co do łososia, ostatnio kupuję tylko łososia w plastrach MOWI – bo nie jest sprasowany na amen i plastry da się rozdzielić, a nie rozrywać. Uważam też, że jest bardzo smaczny, a porcja 150 g wystarcza nam z powodzeniem na 2 duże porcje. Są też opakowania 100 i 200 g, więc można to dopasować do swoich potrzeb.

Aha, łosoś wędzony na ciepło jest pyszny, ale to inna konsystencja i smak, więc tutaj bym nie podmieniała jednego na drugi. To tego na ciepło będzie też pasować inny ser – ale to już historia na osobny wpis.

Ocet balsamiczny

Po latach kupowania octu balsamicznego raczej pod kątem pojemności, bo „tyle tego schodzi”, zaczęłam wybierać te, które mi smakują same z siebie. Nie mówię, że piję go łyżkami, ale wolę ocet balsamiczny o gęstszej konsystencji, bardziej słodkawy niż jednoznacznie kwaśny. Taki i tutaj pasuje. Nie mam jednak na myśli redukcji balsamicznej, określanej czasem mianem „glassa”, to jeszcze co innego i tego nie ma co mieszać z oliwą.

Oliwa smakowa

Jeśli nie oliwa z oliwek, to często pojawia się też u mnie olej rzepakowy – ale tylko ten tłoczony na zimno z Olejarni Zagłoby. Można go kupić online, ale przede wszystkim polecam zakupy na miejscu.

Mam też z tej samej olejarni olej z nasion bazylii, ale jest za intensywny w smaku, żeby go tutaj użyć solo. Możesz dodać łyżkę, a 2 – jak najbardziej neutralnego w smaku oleju.