Pakowanie się na wyjazd to sztuka kompromisu. Chyba, że masz naprawdę duży samochód – moja mama zawsze zabierała na zimowe wyjazdy kilka swetrów, których nikt nigdy nie zakładał, ale gdybyśmy ćwiczyli skoki w zaspę, były do dyspozycji. Przy wyjazdach samolotem trzeba się bardziej ograniczać. Dziś sprawdzony przeze mnie w boju poradnik o tym, co zabrać na wakacje.

Co zabrać na wakacje?

Wszyscy mamy smartfony, Google wie o nas wszystko (mnie nawet podpowiada, gdzie zaparkowałam samochód!), ale bywa tak, że WiFi lotniskowe akurat przestanie działać albo nie sięga do miejsca, w którym akurat jesteś, albo Twój telefon padnie akurat podczas odprawy. Dlatego uważam, że warto zabrać na wakacje wydrukowane kopie biletów lotniczych, rezerwacji hotelu czy samochodu.

Kolejną przydatną rzeczą, którą warto zabrać na wakacje, jest zewnętrzna bateria do telefonu. Im bardziej pojemna, tym lepsza. Ja się bez swojej nie ruszam z domu, bo zdarza mi się, że po całym dniu mój telefon ledwo zipie. Jeśli lubisz robić zdjęcia, kręcić wideo telefonem, bateria może nie wytrzymać.

O tym, że trzeba wziąć ze sobą ładowarkę do telefonu, tabletu, czytnika książek czy laptopa (o ile jeździsz z laptopem na wakacje – ja na przykład tak), nie ma sensu wspominać, bo to podstawa, ale często jest tak, że w hotelowym pokoju jest jedno, góra dwa gniazdka, a urządzeń do ładowania więcej. My wozimy ze sobą listwę rozgałęziającą – można do niej podpiąć kilka ładowarek i kilka kabli USB. Do tego wtyczka do gniazdka, odpowiednia dla kraju, do którego podróżujemy, i nie trzeba pamiętać o tym, żeby zmieniać urządzenia wpięte do ładowania.

W podróży wiele może się zdarzyć, dobrego i złego. Niestety, zdarza się coś zgubić, zdarza się też czasem paść ofiarą kradzieży. Karty płatnicze to ogromny problem, jeśli zostaną skradzione – tracisz dostęp do pieniędzy. Poza tym, nie wszędzie są bankomaty, nie wszędzie korzystanie z nich jest sensowne – dlatego optymalnym rozwiązaniem jest podzielenie pieniędzy na gotówkę i zapasy na koncie. Warto przed wyjazdem pomyśleć o koncie walutowym – oferuje je większość banków.

Jednym z drobiazgów, które zawsze mam w torebce, jest żel do dezynfekcji. Nie trzeba taszczyć wielkiej butli – opakowania zwykle mają po kilkadziesiąt ml (co pozwala też wnieść je na pokład samolotu), ale są bardzo wydajne. Nie wszędzie jest łazienka z gorącą wodą, mydłem i jednorazowymi ręcznikami, a czyste dłonie to odrobina więcej spokoju w podróży.

Zwykle w podróży nie przesadzam z elegancją – wygodne buty, spodnie, kurtka to dla mnie podstawa. Ale nauczyłam się, żeby zawsze mieć ze sobą przynajmniej jeden strój nieco bardziej elegancki – nigdy nie wiesz, kiedy ktoś Cię zaprosi na domową kolację czy wręcz Święto Dziękczynienia. Nie musi być to suknia wieczorowa, ale czyste, nie porwane dżinsy, zapinana bluzka czy polo i kardigan, a do tego baleriny są już akceptowalne w wielu sytuacjach.

Na początku pisałam o tych wszystkich zasilaczach, rozgałęziaczach i tak dalej, więc ostatni z przedmiotów na liście, który warto zabrać na wakacje, może Cię zdziwić. Mówię o książce w formie drukowanej. Nie żadna twarda okładka, nie limitowana edycja, nie wersja z autografem autora. Tani paperback będzie najlepszy. Kup sobie przed wakacjami nową książkę ulubionego autora, bestseller, który Cię zaciekawił, albo drugą kopię ukochanej książki. Kiedy padnie bateria w czytniku, a telefon nie będzie współpracować z uwagi na temperaturę, książka będzie bezcenna. Po przeczytaniu możesz ją bez żalu zostawić w hotelu.

A czego nie brać na wakacje?

Tu znów mówię z doświadczenia – przynajmniej częściowo.

Droga biżuteria to ryzyko. Zgubisz, zapomnisz, ukradną – będzie żal. Jeśli koniecznie musisz coś mieć na sobie, wybierz niedrogą, sztuczną biżuterię, może kupisz coś na miejscu? Ukochany pierścionek, bransoletkę po babci czy zegarek z dedykacją zostaw w domu.

Nowe buty to ryzyko. Dwa razy zrobiłam ten błąd i dwa razy miałam kłopot. Piękne, czarne baleriny zrobiły mi taką dziurę w nodze, że leczyłam ją jeszcze po powrocie z wakacji. Założyłam też stosunkowo nowe, chociaż już noszone buty do samolotu – nigdy więcej. Pamiętaj, w trakcie lotu stopy puchną, możesz mieć problem z założeniem butów, jeśli nie są luźne.

Wiele z nas, w tym ja, zbiera próbki kosmetyków na wakacje, bo nie trzeba wlec ze sobą całych opakowań. Proponuję jednak zbierać próbki tego, co już znasz – a przynajmniej przeczytać skład tego, co nakładasz na twarz. NIGDY nie zapomnę, jak próbka kremu na dzień wysuszyła mi twarz, bo zawierała wysoko w składzie alkohol denaturowany. Wakacje to czas relaksu, przyjemności – nie utrudniaj go sobie.

O tym, jak wygląda moja kosmetyczka na wyjazd, opowiadałam w blogu. Polecam!