Sałatkę jarzynową robię dwa razy do roku – na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Normalnie jej nie jadamy – jej przygotowanie zajmuje dużo czasu, no i nie jest to danie szczególnie zdrowe. A ponieważ z moją przyjaciółką Daną wysyłamy sobie prawie codziennie zdjęcia jedzenia, które przygotowujemy, wysłałam jej zdjęcie sałatki w trakcie produkcji. Dodałam screen z Wikipedii – tak dla orientacji, żeby wiadomo było, jak ma wyglądać gotowe danie.

Dana, której teściowa jest Iranką, odpisała – przecież to „Iranian salad”! Podobno teściowa całkiem często robi to danie, bo mąż Dany je uwielbia. I okazało się, że typowo polska sałatka, której nie planowałam podawać obcokrajowcom, jest daniem międzynarodowym, ba! Powinnam ją zrobić, kiedy tylko Dana z mężem przyjadą do nas, bo to danie, które lubią i chętnie jedzą.

Sałatka jarzynowa nazywana jest czasem w Polsce sałatką żydowską – podejrzewam, że geneza tej nazwy też bierze się z jej obecności w kuchni żydowskiej; nie tej bliskowschodniej, z hummusem i koftą, ale tej bliższej nam, z gęsim pipkiem i gefilte fisz.

Kiedy pisałam ten tekst, zastanawiałam się nad ilustracją – nie mam zdjęcia sałatki mojej roboty, więc miałam się już zabrać za przegląd stocków. Przypomniałam sobie jednak, że kiedy byliśmy na Majorce, jednak z kolacji to było hiszpańskie tapas: kiełbasy, steki, sery, patatas bravas i sałatka… Tak, sałatka jarzynowa. Co prawda skład chyba trochę różnił się od tej, którą znamy i lubimy w Polsce, może nie było tam ogórków konserwowych, ale to dalej smakowało jak nasze swojskie danie. Jak się okazuje, ensaladilla rusa (czyli sałatka rosyjska) doskonale znana jest w Hiszpanii, tyle że najczęściej podaje się ją z tuńczykiem. Tuńczyk w sałatce jarzynowej?

salatka jarzynowa

Ano tak, bo pierwotna wersja, czyli prawdziwa sałatka Olivier, powstała pod koniec XIX wieku. Stworzył ją Lucien Olivier, kucharz belgijskiego pochodzenia, który szefował moskiewskiej restauracji Hermitage. W jego wersji składnikami były między innymi pierś kaczki, kapary, mięso homara i kawior – dopiero potem powstała wersja z ziemniakami, marchewką i jajkami na twardo. Historia jest zresztą bardzo ciekawa, bo oryginalny przepis był tajemnicą Oliviera i nie zachował się w całości – wiadomo tylko mniej więcej, co było na liście składników. Dokładne proporcje oraz skład sosu nie zostały nigdy publicznie podane.

I tak przy okazji codziennych plotek, dowiedziałam się czegoś nowego. Po pierwsze – tego, że sałatka jarzynowa wcale nie jest polskim wymysłem. A po drugie – tego, że niezależnie od tego, gdzie mieszkamy, jakiej jesteśmy narodowości i jakiego alfabetu używamy, mamy bardzo dużo wspólnego.