Nie lubię się malować. Pewnie dlatego, że nie uważam, żebym miała do tego jakiś talent, a z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że nałożenie podkładu to dopiero początek – bo trzeba potem wymodelować twarz, żeby to jakoś wyglądało. Od zawsze więc starałam się wybierać kremy tonujące – dawno temu miałam ulubieńca Lancome, w Polsce chyba niedostępnego, ale potem poznałam Estee Lauder DayWear i przepadłam na długo. Ominęła mnie pierwsza fala kremów BB sprowadzanych z Azji, załapałam się już na te produkowane przez obecne w Polsce koncerny. Ale dla mnie, w końcu kobiety w wieku średnim, BB to trochę za mało. Krem CC ma w założeniu poprawiać wygląd skóry, ukrywając przebarwienia i zaczerwienienia. Dodatkowo, nawilża chroni przed promieniowaniem dzięki filtrom.