Z rozmysłem padłam ofiarą reklamy. Kupiłam balsam w sprayu Vaseline.
Kiedy parę dni temu na Facebooku pojawiła mi się reklama marki Vaseline, zaciekawiłam się. Balsam w sprayu? Vaseline nie kojarzy mi się z nowatorskimi rozwiązaniami, to raczej typowo supermarketowa marka, której balsamy kupuję podczas zagranicznych wakacji jako zastępstwo tego, który stosuję na co dzień.
Ponieważ i tak wybierałam się na zakupy, rozejrzałam się za tym kosmetykiem. Okazuje się, że akurat Rossmann jest jedyną na razie siecią, gdzie można kupić kosmetyki Vaseline, więc skoro był, to kupiłam. Cena, jak za supermarketowy wynalazek, jest relatywnie wysoka – około 30 zł za 200 ml. To już prawie połowa ceny masła w The Body Shop (chyba, że jest wyprzedaż).
Wypróbowałam balsam w sprayu Vaseline od razu tego samego dnia. I co? I nie jestem zdumiona. Zapowiedziane w nazwie „spray & go” to całkowita bzdura. Przede wszystkim dlatego, że balsam i tak trzeba, uwaga, wetrzeć w skórę! Jeśli mam się nim nacierać, to żadna różnica, czy rozpylam go na skórze, czy wyjmuję z pudełka czy butelki. Zastosowałam się do zalecanych przez producenta 10 cm od skóry. Wtedy na skórze tworzy się biały ślad – to balsam, czy raczej emulsja, porównując do innych kosmetyków na rynku. Potem trzeba to wszystko rozsmarować.
Na opakowaniu znajduje się też ostrzeżenie, żeby nie rozpylać nad podłogą, która może wskutek takiego działania stać się śliska. A nad czym mam to rozpylać, w kabinie prysznicowej czy w wannie? Znalazłam szybkie obejście – wystarczy wycisnąć trochę balsamu na dłoń, a potem ją rozprowadzić po skórze. Super, ale tak samo robi się z dowolnym innym balsamem, także z normalnym Vaseline, który pewnie kosztuje 1/3 tego.
Balsam w sprayu Vaseline reklamowany jest jako idealny na siłownię (nie wiem, dlaczego akurat tam), bo wchłania się błyskawicznie. To też bzdura. Jeśli w 2-3 minuty po wysmarowaniu się balsamem (w międzyczasie jeszcze używałam antyperspirantu, perfum, kremowałam twarz – standard łazienkowy), przy zakładaniu dżinsów, materiał dalej lepił mi się do ciała, to chyba nie ma tu mowy o przełomie.
Nie ma cudów. Jeśli chcesz nawilżyć ciało po kąpieli czy prysznicu, zarezerwuj potem czas na wchłonięcie się balsamu. Balsam w sprayu Vaseline nie spełnia żadnej z obietnic. Nie jest nieprzyjemny w użyciu, ale nie ma żadnego sensu go kupować z uwagi na to, czym miałby się wyróżniać. Lepiej kupić dowolny inny balsam w normalnej formie.
Related posts
5 Comments
Comments are closed.
Cześć!
Mam na imię Ania. W moim blogu znajdziesz masę porad o tym, jak dobrze wybierać – tak, żeby było pięknie. Szukasz przepisu na obiad, chcesz zrobić udane zakupy, a może nie wiesz, jak rozpoznać podróbkę? Zapraszam!Masz pytania? Napisz do mnie:
ania@jestpieknie.pl
No to faktycznie kicha. Dobrze, że trafiłam na ten post, bo też interesował mnie ten produkt. Pokuszę się więc o „zwykły” balsam tej firmy 🙂
zdecydowanie, normalny balsam Vaseline jest OK, na ten szkoda pieniędzy, bo nie robi nic więcej niż normalny.
Polecam balsam tej firmy jest naprawdę dobry miałam po solarium strasznie sucha skore ale balsam daje rade i naprawdę gorąco go polecam !!! Pozdrawiam
W sprayu?
Dobrze wiedzieć, bo kiedyś nawet miałam zamiar go kupić…