Przeczytałam w Business of Fashion bardzo ciekawy artykuł – Super Shrink Me: The Rise of the Mini Handbag. Zaciekawiły mnie wnioski.

Helena Pike, autorka tekstu, zaczyna od trzęsienia ziemi: w ciągu 5 lat ceny torebki Chanel Classic Flap wzrosły o 70%. Nie, to nie pomyłka. Ceny torebek Louis Vuitton, drugiej popularnej marki luksusowej, również poszły w górę. Cel? Sprawienie, że luksus będzie z powrotem luksusem, czyli dobrem dostępnym tylko dla wybranych. Ci mniej majętni musieli się w tej sytuacji zadowolić markami bardziej demokratycznymi cenowo, jak Michael Kors, Tory Burch i Coach. Jednak luksusowe domy mody postanowiły po raz kolejny coś zmienić.

I tu na rynek wkraczają minitorebki. Nie mówię o torebkach wieczorowych, mieszczących szminkę i kartę kredytową, ale o mini-wersjach większych modeli. Malutka torebka Chanel, mikro-Gucci, Fendi jak dla dziecka kosztują o wiele mniej niż pełnowymiarowe wersje, ale też są symbolem statusu. Tylko w Selfridges sprzedaż mini-torebek wzrosła w roku 2015 o 100%. Analityk rynku dóbr luksusowych, Marco Ortelli, zauważa, że małe torebki są teraz dominującym trendem.

A jak to wygląda w Polsce? Czy nosimy małe torebki? Zaczęłam od siebie. I to prawda, od roku moją ulubioną torebką jest granatowy, nieduży model, który noszę na pasku na ukos. Nagle okazało się, że WSZYSTKO się do niej mieści. No, poza laptopem, ale ostatnio rzadko go potrzebuję poza domem.

Uznałam jednak, że prawdziwe badanie ma sens tylko wtedy, jeśli ma się większą próbkę – dlatego poprosiłam Was o zdjęcia torebek:

Dziewczyny, wrzucicie mi na priv zdjęcia torebek, z jakimi ostatnio wychodzicie? Mam na myśli wyjścia w ciągu dnia. Chciałabym sprawdzić pewną teorię (nie mówię jaką, żeby nie zaburzyć wyników) 🙂

Posted by Jest Pięknie on Saturday, February 13, 2016

Dostałam ich masę. Oto one.

Celowo nie mówiłam Wam, jaka jest teza – prosiłam tylko o wysłanie zdjęcia aktualnie noszonej lub najczęściej noszonego egzemplarza. Wygląda na to, że inwazja małych torebek nam nie grozi – z kilkoma wyjątkami, większość z Was woli duże, pakowne modele (powtarza się Neverfull Vuittona). Czasem w praktycznej czerni, czasem w nietypowych kolorach. Niektóre mają doczepione breloczki, jest jedna torba Goshico pokryta futrem, jest wesoły model marki Słoń Torbalski (rozczula mnie ta nazwa). Najmniejsze modele to płaskie kopertówki, ale jest też plecak! Wygląda na to, że na co dzień nosimy torebki, które zmieszczą sporo. Na skali mikro-torebek, nawet moja jest średniej wielkości.

Czy to znaczy, że cenimy praktyczną stronę torebek? Czy po prostu wymusza to na nas życie? A może to natura Włóczykija i chęć noszenia przy sobie wszystkiego, co potencjalnie może się przydać? Piszcie, jak to wygląda Waszym zdaniem.