No pewnie. Do dziś pamiętam butik w dawnym kinie Moskwa, od jakiegoś czasu chyba nieistniejący, gdzie na jednej półce siedziały torebki LV, Chanel, Gucci, Prada… I nie mam na myśli luksusowego second handu, bo takie już są, np. Second Choice (a wiem, że szykuje się kolejny second hand z obłędnymi ciuchami i dodatkami najlepszych marek – ale o tym innym razem). Tam były torebki nowe i rzekomo oryginalne. Myślałam, że to się już skończyło, zwłaszcza w kontekście wejścia do Polski wielkich marek. Ale nic z tego – podróbki nadal są w sprzedaży.

Chanel Hula Hoop Bag (via spottedfashion.com)


Weźmy taką torebkę Chanel, jak Hula Hoop Bag. Jak można się domyślać, to nie jest drobiazg ze sklepu za 5 złotych. Według serwisu spottedfashion.com, ceny w USA to odpowiednio $2700 za małą i $3100 za średnią torebkę. A w sklepie będącym internetową emanacją butiku znajdującego się w najbrzydszym chyba budynku w Warszawie (kto zna okolice Ronda Babka, ten wie) można taką torebkę kupić za 1800… złotych. W dodatku w wysoce limitowanej, bo nieistniejącej w ofercie marki wersji ze złotym hardware. W tym samym sklepie można też znaleźć torebki Prada, Hermes, Burberry w podobnie korzystnych cenach. Zgaduję, że od tego samego hurtownika z Dalekiego Wschodu.