Mam wrażenie, że nikt w Polsce nie dyskutuje, czy woli Boże Narodzenie, czy Wielkanoc, bo Boże Narodzenie rządzi. Jeśli go nie lubisz, to często jest tak, że nie lubisz świąt w ogóle, aspekt religijny nie jest dla Ciebie istotny, martwi Cię konsumpcjonizm albo po prostu jesteś Buką. Ja bardzo lubię Boże Narodzenie – przy czym ani wymiar duchowy, ani nawet kulinarny nie są dla mnie najważniejsze. Lubię ten czas, lubię ustawianie dekoracji świątecznych na ganku przed domem, lubię spotkania z przyjaciółmi i to, że gdzieś tak od 10 grudnia wszyscy są dla siebie milsi, życzą sobie “wesołych świąt!” na koniec rozmowy, nawet jeśli cała Polska zamiera na śledziki i inne świętowania aż do Trzech Króli.

Przez lata, robiłam i ogromne imprezy świąteczne (no, ogromne jak na moje standardy, ale w jedne święta mieliśmy około 30 gości w ciągu jednego popołudnia i wieczoru, rotacyjnie), i mikro-święta (z Markiem i naszą przyjaciółką – no i kotką Franką). Bywało, że miałam ogromną choinkę i cały dom w girlandach, bywało, że nie miałam choinki wcale, a ozdób tylko symbolicznie.

Boże Narodzenie – jak złapać równowagę?

Myślę, że najważniejsze to zastanowić się, bez nacisków zewnętrznych, jakich świąt się chce. Przez lata, kiedy to my byliśmy odpowiedzialni za organizację i logistykę wigilijnego wieczoru, snuliśmy plany o tzw. skipping Christmas. Czyli wyjeździe gdzieś, gdzie się ich nie obchodzi, niezobowiązującej kolacji (bez karpia, pierogów i kapusty), świętym spokoju. Od razu Wam powiem: marne na to szanse. Nie dlatego, że rodzina zawsze o sobie przypomni, ale dlatego, że trzeba byłoby wyjechać chyba do Afganistanu, żeby nie było żadnych wzmianek o Bożym Narodzeniu (rozumianym całkowicie niereligijnie).

Można natomiast NIE robić 12 dań. Jeśli przychodzi cała rodzina, to cała rodzina może partycypować w przygotowaniach – przy czym nie ma wstydu w kupieniu gotowych uszek czy ciasta. Można też odmówić spotkania rodzinnego, jeśli ostatnie kończyły się obligatoryjną awanturą o politykę czy spadek po babci. Jakość nad ilością – i to dotyczy zarówno jedzenia, jak i kontaktów z innymi. Tylko dobrze jest to ustalić z jakimś wyprzedzeniem, żeby wszyscy wiedzieli, że nie przychodzisz, nie organizujesz, nie zapraszasz.

Dekoracje świąteczne – gdzie i kiedy kupować?

Jest ogromny rynek dekoracji świątecznych – rękodzieło, produkcja seryjna dostępna w sieciówkach, sklepy specjalistyczne, designerskie cuda. No i można spróbować coś zrobić samodzielnie, o ile ma się czas i chęci. Robiłam kilka podejść do DIY i uważam, że są ludzie, którzy robią to lepiej ode mnie, więc koncentruję się na wybieraniu, co i kiedy kupię.

Od lat nie kupiłam niczego szklanego – kotka Franka jest zawsze zainteresowana tym, co na choince, a sprzątanie resztek bombek, zwłaszcza tych z dzieciństwa, to udręka. Szklane bombki choinkowe wieszam bliżej góry choinki (jeśli jest choinka), niżej wybieram nietłukące ozdoby świąteczne z plastiku, słomy czy drewna.

Po latach kupowania robionych na zamówienie wianków na drzwi, w tym roku doszłam do wniosku, że nie muszę mieć wianka za kilkaset złotych, który wytrzyma w najlepszym przypadku dwa sezony. Zamówiłam kilka – mam jeden wiosenno-letni, jeden jesienny i jeden zimowy, ale nie komunikujący jednoznacznie Bożego Narodzenia. O tym, dlaczego, za chwilę.

Bardzo podobają mi się świeczniki adwentowe – nie z uwagi na znaczenie nawiązujące do tradycji i religii, ale po prostu jako dodatkowe, bezpieczne źródło ciepłego światła. Tyle tylko, że mam okna dzielone w połowie i nie lubię gromadzić rzeczy na parapetach, więc zamiast tego mam wieszany w oknie świecący niby-witraż.

Sezon na dekoracje świąteczne w sklepach zaczyna się na poważnie w drugiej połowie października, ale w sklepach specjalistycznych trwa cały rok. Najlepszym momentem na zakupy jest, wiadomo, okres tuż po Bożym Narodzeniu, kiedy wszyscy robią wyprzedaże, ale jeśli masz coś bardzo konkretnego na liście zakupów, to zaczynałabym polowanie mniej więcej teraz. Warto polować na promocje, ale z rozwagą. Nie musisz mieć setek ozdób w każdym kolorze, rozmiarze i stylu. Jeśli dwa lata temu, dajmy na to, zrobiłaś różową choinkę ze srebrnymi ozdobami, to – poza tym, że gratuluję zacięcia w szukaniu różowego drzewka – nie musisz go używać w nieskończoność. Lokalne grupy umożliwiające sprzedaż i wymianę dóbr to sposób na to, żeby nie zagracić mieszkania.

Kiedy powiesić dekoracje świąteczne?

W Polsce Święto Zmarłych jest ważne i 1 listopada, a tym bardziej przed tą datą, wiele osób będzie się krzywić, zobaczywszy mikołaje, śnieżynki i renifery. To powiedziawszy, uważam, że każdy powinien robić tak, żeby dobrze się czuć ze swoimi wyborami. Jeśli chcesz zacząć świątecznie dekorować dom w październiku, to właśnie tak zrób. Weź tylko pod uwagę, czy nie przyjmujesz gości na Halloween, bo pająki i ludki z piernika moim zdaniem trochę się gryzą.

Ale na serio: jeśli lubisz naturalną choinkę, to ja bym poczekała z jej zakupem, wniesieniem do domu i przystrojeniem tak gdzieś do 10 grudnia. To 2 tygodnie przed wigilią, jeśli nie trafił Ci się jakiś przemrożony drapak, to nie powinno spaść pół igły (o ile podlewasz choinkę! Bo podlewasz, prawda?) do Kevina w telewizji.

Nie znaczy to, że nie można zacząć dekorować domu chwilę wcześniej. Świąteczne kubki na herbatę i kawę, stroik świąteczny na świece na stole (albo stroik bez świec, jeśli jesteś mną i nie znosisz otwartego ognia w domu), bieżnik w bałwanki na komodzie nie przytłoczą wnętrza, a dadzą Ci już odrobinę świątecznego nastroju.

Do kiedy mogą wisieć dekoracje świąteczne?

Jeśli są bardzo świąteczne (mikołaje, renifery, „Merry Christmas” na wstędze i tak dalej), to ja bym zabrała się za nie zaraz w styczniu. Nic tak człowieka nie dołuje, jak świadomość, że do następnego maratonu świątecznych piosenek, filmów i seriali jeszcze prawie cały rok.

Ale jeśli masz ozdoby w kilku poziomach świąteczności, czyli trochę takich typowo bożonarodzeniowych, a trochę takich ogólnie zimowych, to może zdejmij tylko tę pierwszą część? Właśnie dlatego wianek, który kupiłam w tym roku (we wrześniu!), jest ogólnie zimowy – biały, jakby obsypany śniegiem, oszroniony. Nie spodziewam się śniegu na Boże Narodzenie, ostatnio to rzadkość, ale parę mroźnych, arktycznych bardziej niż bożonarodzeniowych drobiazgów zamierzam trzymać w domu co najmniej do drugiej połowy lutego.

Artykuł powstał we współpracy z Ceneo, może zawierać linki afiliacyjne, co oznacza, że jest to reklama. Nie wpłynęło to na moje opinie.