Kolejna światowa marka zdecydowała się na wejście do polskich perfumerii. Bardzo mnie to cieszy, bo to znaczy, że rynek dorośleje. Poza tym, większy wybór to korzyść.

Marka NARS znana jest niejednej fance makijażu – minimalistyczne, rozpoznawalne opakowania i sugestywne nazwy (najlepiej sprzedający się róż nosi nazwę Orgasm) każdy kojarzy. Jakość kosmetyków też jest wyjątkowa – jasne, kosztują niemało, ale są tego warte. Nie będę rozpisywać się o tym, które celebrytki używają kosmetyków NARS, bo moim zdaniem nie ma to żadnego znaczenia. To, co ma znaczenie, to opinie użytkowniczek. Wizaż nie jest już moim ulubionym miejscem na poznawanie opinii o kosmetykach, poza tym z racji niedostępności marki NARS, nie ma tam wielu miarodajnych opinii. Za to na Makeup Alley jest ich mnóstwo. Uwzględniając poszczególne warianty kolorystyczne kosmetyków, można tam znaleźć recenzje prawie 1000 produktów. Z tego ocenę 4.5 (w skali pięciostopniowej) lub wyższą ma 1/4 z nich, a 141 kosmetyków ma 100% opinii „kupię ponownie”. I to jest moim zdaniem najlepsza rekomendacja.

Kosmetyki NARS pojawiły się wczoraj w sprzedaży w Sephora online, od 1 września będą do kupienia w perfumeriach Sephora. Co polecam? Na pewno róż NARS w kolorze Orgasm – od 1999 roku, kiedy wprowadzono go do oferty, jest niekwestionowanym hitem. Jest subtelny, dobry w zasadzie dla każdej karnacji, superwydajny, można go stopniować. W tym sezonie pojawiła się też wersja limitowana.

Skoro mowa o różu, polecam też pędzel Kabuki Ita do różu oraz konturowania. Tak, wiem, kosztuje majątek, ale jest tego wart. No i jest jeszcze niesamowity błyszczyk NARS. Jest odcień Orgasm, ale popularny jest też wariant Turkish Delight, doskonały odcień nude.

Zrobiłyście już zakupy? Co wybrałyście?