Bardzo lubię okolicznościowe ozdoby. Jesień? Proszę bardzo, dajcie mi dynie, złote liście i kłosy. Halloween? Wszystkie pająki, czarne koty i dynie-lampiony są moje. Boże Narodzenie? Jelonki, czerwone i zielone dodatki, miska w kształcie choinki, poproszę. Większość tych rzeczy ma też jakąś funkcję (bieżnik na stół, ozdobne ściereczki, miski na sałatki czy warzywa itd.), ale wianki na drzwi są absolutnie po nic. A ja je uwielbiam.
Właśnie przyjechał do mnie wianek z Amazona. Olaboga, jak to, kupujesz w Amazonie? Tam wyzyskują ludzi, a wszystko i tak jedzie z Chin, a Chiny to już Ty wiesz, co. Nie lepiej zamówić coś od rzemieślnika, lokalnie, na zamówienie, jedyne takie dla Ciebie?
O, kochana, byłam tam. Od lat zamawiałam wianki i inne świąteczne ozdoby w jednej kwiaciarni. Zniosłam nawet, kiedy z Warszawy przeniosła się na Bronisze (giełda hurtowa pod Warszawą, dla tych, co nie wiedzą), bo w końcu co to za różnica, czy pojadę po coś 10 kilometrów, czy 30, i tak sporo jeżdżę samochodem. Zawsze miałam imponujące wianki na drzwi, zrobione na zamówienie, według moich wskazówek i inspiracji z Pinteresta.
Aż w tym roku, po miesiącu od zamówienia, czekania, pisania tylko SMSów, bo małe dziecko w domu u pani-od-wianków, dowiedziałam się, że wianków, które zamówiłam i które już miały być, jednak w ogóle nie ma i nie będzie, bo mąż, dziecko, teść miał wypadek. To ostatnie jest argumentem, na który już nic nie można powiedzieć, żeby nie wyjść na potwora, więc pożegnałam się uprzejmie z panią i z nadzieją na wyjątkowe wianki.
Przejrzałam nawet pobieżnie Allegro, ale nie znalazłam tam niczego w stylu, o który mi chodziło, zamiast tego masę ofert wianków „na drzwi lub na grób”. Wygląda na to, że jak chodzi o gust do ozdób, mieszkam w złym kraju albo źle ukierunkowałam moje zapędy estetyczne.
I tu na białym koniu wjechał Marek, który odpalił Amazon i w 10 minut znalazł mi wianek taki, jak chciałam – duży, w kolorach Halloween (ale bez nadmiaru fioletu, bo mi nie pasuje), w rozmiarze na polskie drzwi (Amerykanie mają wszystko większe, drzwi też). Termin dostawy z USA? Do 4 dni roboczych.
I tak jest z wieloma innymi rzeczami. Franka lubi w nocy otwierać drzwi do wiatrołapu i wychodzić do niego. O ile w lecie mi to nie przeszkadza, bo powietrze tam zgromadzone nie ogrzeje schłodzonego klimatyzacją domu, to w zimie jest gorzej – bo ciągły dopływ zimnego powietrza oznacza większe wydatki na ogrzewanie. Chcieliśmy więc kupić blokadę klamki. Po bezowocnych poszukiwaniach w polskojęzycznym internecie, w 30 sekund znaleźliśmy to, czego potrzeba nam było, na niemieckim Amazonie. Przyjechało do domu w 3 dni od zamówienia.
Na Amazonie kupujemy też płyty z muzyką i DVD dla rodziców – często wpisują takie rzeczy na listę prezentów świątecznych. Zwykle nie ma najmniejszego problemu ze znalezieniem tego, co się tam znajduje, a często są to rzeczy sprzed kilku albo i kilkunastu lat. Podobnie jest z książkami – jeśli bardzo chcę coś przeczytać, to kupuję e-wydanie na Kindle i czytam w momencie premiery. Jeśli zależy mi na kolorowych zdjęciach, zamawiam i mam w parę dni w domu. Kiedy ostatnio dziadek zażyczył sobie jakiejś płyty z muzyką, nie było jej nigdzie poza jakimś wydawnictwem przy archidiecezji w Lublinie. Złożenie zamówienia było na tyle skomplikowane, że trzeba było tam dzwonić i potwierdzać, że tak, cztery sztuki tego samego.
Innym razem szukałam wkładów do długopisu. Nie jakichś tam, tylko konkretnej marki, w konkretnym kolorze i wariancie. Trzy polskie sklepy oferujące produkty tej marki nie pomogły – dwa nawet nie odpisały na mail w tej sprawie, trzeci moje zapytanie skwitował krótkim „nie ma”. Niemiecki dystrybutor (na całą Europę) stanął na wysokości zadania, wskazał mi polecany przez nich sklep na Amazonie, a w ramach przeprosin wysłał mi paczkę wkładów. Korespondowałam z szefem marketingu.
Nie chcę przez to powiedzieć, że rękodzieło czy małe sklepy to zło – bo to byłoby z mojej strony niesprawiedliwe. Ale uważam, że to, co najbardziej kuleje w styczności z twórcami rękodzieła czy niewielkich sklepów internetowych, to obsługa klienta. Zwykle rękodzieło kosztuje powyżej średniej, bo jest właśnie produktem jedynym w swoim rodzaju, robionym ręcznie i często na zamówienie, czyli personalizowanym. Ale to nie znaczy, że „nie ma zwrotów” i „proszę się douczyć o procesie produkcji” są akceptowalnymi zwrotami w komunikacji. Podobnie jak jednozdaniowe odpowiedzi na zadawane mailem pytania czy ignorowanie takich pytań.
Nie jestem naiwną gęsią i nie jestem przekonana o tym, że „karma wraca”. W ogóle nie myślę o podejściu do klienta w tych kategoriach. Podejście do klienta to darmowa reklama – albo antyreklama. O ile panią-od-wianków wielokrotnie polecałam wszystkim znajomym, komplementującym moje wianki na drzwiach, to teraz na pytanie odpowiem jasno: nie ma sensu próbować czegokolwiek tam zamawiać, bo nie wiadomo, czy jeszcze w ogóle jest gdzie.
Nie znaczy to, że w przypadku Amazona czy np. eBay zawsze jest idealnie. Jakiś czas temu zamówiłam na Amazonie jakiś drobny sprzęt fotograficzny, na fakturę, bo tak zwykle kupuję tego typu rzeczy. Mimo że podałam wszystkie dane w moim profilu, dostałam coś w rodzaju rachunku uproszczonego, bez moich danych, bez numeru – nic, co można rozliczyć. Kiedy napisałam z prośbą o zmianę, dostałam odpowiedź, że firma ma za dużo pracy, żeby wystawiać mi jakieś faktury. Wobec tego napisałam do Amazona i poprosiłam o pomoc. Przemiła dziewczyna oddzwoniła do mnie, bardzo przeprosiła za kłopot ze sprzedawcą, a fakturę dostałam następnego dnia – taką, jak potrzebowałam, z danymi i tak dalej.
I to jest właśnie ta zaleta zakupów przez duży system – nadzór. Jeśli kupię coś w sklepie internetowym Kazix Impex i coś pójdzie nie tak, mogę w zasadzie zapomnieć o rozwiązaniu sprawy, bo przecież nie będę się sądziła o zakupy za 200 zł ani domagała faktury, pisząc maile i dzwoniąc. Natomiast w dużym systemie mam możliwość szybkiego zgłoszenia, co poszło nie tak. I dlatego nie mam problemów z zakupami tam i nie zamierzam z nich rezygnować.
Related posts
Cześć!
Mam na imię Ania. W moim blogu znajdziesz masę porad o tym, jak dobrze wybierać – tak, żeby było pięknie. Szukasz przepisu na obiad, chcesz zrobić udane zakupy, a może nie wiesz, jak rozpoznać podróbkę? Zapraszam!Masz pytania? Napisz do mnie:
ania@jestpieknie.pl