Odkąd przestałam się przejmować trądzikiem, moja skóra nie sprawiała mi problemów. Niestety, takie rzeczy nie trwają wiecznie i wkrótce pojawiły się przebarwienia. Filtry filtrami, ale nie da się ustrzec przed słońcem – zresztą, kto by chciał? Zwalczyłam największe przebarwienie (o tym opowiem innym razem), ale polubiłam efekt, jaki daje serum z witaminą C – rozjaśnienie skóry, złagodzenie nierówności pigmentacji, przyjemniejszy wygląd. Serum Dr Brandt jest drogie – ale czy warte swojej ceny?

Problem z witaminą C w kosmetykach jest zwykle taki, że jest to składnik umiarkowanie stabilny. Nie należy narażać preparatów z witaminą C na styczność z powietrzem, z bakteriami i sebum na dłoniach. Raz otwarty kosmetyk z witaminą C trzeba zużyć jak najszybciej, zanim straci swoje właściwości.

Serum Dr Brandt Power Dose Vitamin C zawiera 20-procentowe stężenie witaminy C. To dużo – oczywiście, da się więcej, ale nie przypominam sobie kosmetyku w wyższym stężeniu, dostępnego poza gabinetem kosmetycznym. Ponadto, jednym z dwóch składników aktywnych jest to 3-0 etyl kwasu askorbinowego (3-0-Ethyl Ascorbic Acid). Jest o wiele bardziej stabilny od typowego kwasu askorbinowego (czyli witaminy C), ma też silne działanie rozjaśniające i rozświetlające – roztwór 2% dawał dobre rezultaty w 28 dni, przy aplikacji dwa razy dziennie (źródło: Cosmetics & Toiletries). Co więcej, próbka przechowywana przez miesiąc w temperaturze 45C zachowywała właściwości. Więcej o witaminie C, jej odmianach i kosmetykach z witaminą C przeczytasz u Moniki w Perfectbasic.

Koniec lekcji chemii, wróćmy do rzeczywistości. Serum Dr Brandt Power Dose Vitamin C ma pojemność zaledwie 15 ml, ale jest szalenie wydajne – jedno nabranie pipetą wystarczy, żeby rozprowadzić serum na całej twarzy, drugie wystarcza na szyję i dekolt. Serum używałam tylko na noc – na dzień stosuję oczywiście krem z filtrem, ale prawdę mówiąc, nie chciałam do codziennej pielęgnacji wprowadzać też serum z witaminą C na dzień. Stosowanie raz dziennie wystarczyło – skóra nie jest szara, co zwykle zdarzało mi się późną jesienią i zimą, a po miesiącu stosowania zostało mi jakieś 30% opakowania. To wyjątkowy wynik. Serum wchłania się ładnie, nie zostawia na twarzy nieprzyjemnej warstwy, nie ma też żadnego zauważalnego zapachu, który mógłby zostać na skórze. Serum uporało się też z niewielkim przebarwieniem nad ustami, które szczególnie mnie irytowało.

Jestem pewna, że da się kupić serum z witaminą C za mniejsze pieniądze (to kosztuje 300 zł). Pewnie nawet da się znaleźć serum z tą stabilną odmianą witaminy C – znalazłam wzmianki o serum Bielendy z tą wersją witaminy C, chociaż większość blogerek mylnie zakłada, że jego minusem jest przezroczyste opakowanie i duża pojemność. Jeśli faktycznie działałoby jak serum Dr Brandt, to byłoby na pewno idealne. Wracając jednak do tego, co ja testowałam – serum Dr Brandt jest wydajne, nie ma żadnych nieprzyjemnych efektów, świetnie rozjaśnia i rozświetla skórę, a w dodatku można je stosować po trochu, przez kilka miesięcy, bo nie straci swoich właściwości. Na razie to mój numer jeden, jak chodzi o domowe sposoby na przebarwienia i szarą skórę.