Moda na burgery nie przemija. Podawane są od lat, w wielu wariantach, niejedna burgerownia rozwinęła się w sieć. Burgery, wbrew obiegowej opinii, nie są niezdrowe – chude, grillowane mięso, dużo dodatków warzywnych to same plusy. Minusem mogą być tłuste frytki, grube bułki i sosy na bazie majonezu czy cukru.

Kiedy zobaczyłam, że na ul. św. Wincentego otwiera się Little America, ucieszyłam się. Burgerownia (umeblowana w dodatku jak klasyczny diner), do której mogę się przejść na spacer? Bardzo proszę.

Dziś okazało się, że już czynne, więc przy okazji spaceru zajrzałam. Little America dzieli wejście z Bistro 99 – po prawej są burgery, po lewej – pierogi, naleśniki etc. Wystrój jest przyjemny, a z menu można się zapoznać, patrząc na tablice nad barem.

Wybrałam burgera Italia, ale okazało się, że nie ma rukoli. Co prawda w sklepie obok na pewno jest, ale w tej sytuacji zmieniłam zamówienie na burgera Nachos (z nachosami i sosem serowo-chili). M. zamówił burgera Bacon & Cheese, wzięliśmy też jedne frytki na spółkę i napoje. Wybór tych ostatnich jest umiarkowany – Pepsi, Mirinda, 7up i woda. Liczyłam na domową lemoniadę, ale na razie nic z tego.

Po jakichś 20 minutach dostaliśmy frytki – podane w rożku, takim, jaki znamy z wakacji nad morzem. Karbowane, usmażone na brązowy kolor, z całą pewnością nie są frytkami domowymi – ale też nikt nie mówił, że są. Po paru minutach dołączyły do nich burgery – ale burger M. musiał wrócić do kuchni, bo kucharz zapomniał o serze.

Burgery są ogromne, podane w wielkich, miękkich bułkach posypanych ziarnami. Podobno bułki są wypiekane według amerykańskiej receptury, ale raczej nie jest to przepis na bułki do burgerów, bo w połowie posiłku były już przesiąknięte sosem. Wierzę na słowo, że to był sos ser-chili, bo smakował raczej jak majonez. Była też pokaźna ilość ketchupu, a w burgerze M. – sos BBQ.

nachos burger little america

Dobra burgerownia (zresztą każda restauracja) nie chodzi na skróty. Tutaj sosy stoją na blacie do przygotowania jedzenia, wystawione w litrowych butlach. Burgery, jak wspomniałam, są ogromne, ale nie spytano nas, jak chcemy mieć wysmażone mięso, bułki się rozpadały, brakowało też smaku. Wolałabym mniejszego burgera, ale w jędrnej bułce, z domowym sosem, ze zróżnicowanymi dodatkami. Do tego – domowe frytki i lemoniadę.

Little America

ul. św. Wincentego 99

https://www.facebook.com/Little-America-513423882171584/