Też tak masz, że masz „swoje” centrum handlowe i tam najchętniej jeździsz? Mnie trochę zajęło znalezienie ulubionego. Na moje nieszczęście jest ono też jednym z najbardziej popularnych. Ale nic nie szkodzi, otwierają się nowe. Parę miesięcy temu wybrałam się pierwszy raz do Galerii Młociny. Przyznaję, jechałam z włączoną nawigacją, bo tylko bardzo ogólnie wiedziałam, gdzie to jest, ale okazało się, że nawet z przejazdem przez Wisłę trasa zajmuje mi kwadrans.

Samo centrum handlowe jest ogromne. Bardzo podoba mi się bezpłatny parking – znalezienie miejsca to żaden kłopot – jest ich ponad 2000. Potem schodami ruchomymi (dla bardziej zorientowanych na ruch ode mnie są też klasyczne schody) na górę i możemy zaczynać zakupy.

galeria młociny zakupy

Moje ulubione sklepy w Galerii Młociny

Jest kilka takich sklepów, które lubię odwiedzać: TK Maxx, Van Graaf, The Body Shop, Zara Home, Oysho. Tutaj mam je wszystkie pod jednym dachem. W Van Graaf zrobiłam wczesną jesienią bardzo udane zakupy ubrań na sezon jesienno-zimowy – między innymi ten płaszcz, który mam na zdjęciach. Teraz, przed świętami, są tam już wyprzedaże – widziałam świetne wełniane swetry z dodatkiem kaszmiru i ciepłe kurtki na zimę. Jeśli będzie ta zima trzydziestolecia, którą od jakiegoś czasu obiecują media, warto się zabezpieczyć.

W TK Maxx rzadko poluję na ubrania, bo zwykle mam bardzo konkretne potrzeby, a tam najlepiej jest chodzić i przeglądać półki i wieszaki. Ale już drobiazgi do domu, akcesoria czy ciekawe produkty spożywcze to co innego. Jeśli lubisz zapachowe świece do domu, w TK Maxx jest ich kilka półek, we wszystkich możliwych wariantach zapachowych. Teraz, przed Bożym Narodzeniem, jest też osobny segment z prezentami spożywczymi – marynaty do steków, zestaw ośmiu wariantów soli, herbaty z różnych stron świata, przyprawy… Jeśli nic z tego nie znajdę pod choinką, to sama tam pojadę po świętach!

Jeśli tak, jak ja nosisz okulary, to mam dla Ciebie sprawdzony adres – salon Perfect Vision w Galerii Młociny. O rany. Od czego zacząć? No dobrze: jakoś w lecie ustaliliśmy z Markiem, że moje okulary przeciwsłoneczne z korekcją bardzo się już opatrzyły i trzeba zrobić upgrade. Poza tym, raz na parę lat badanie wzroku jest konieczne, żeby zamówić nowe szkła. Pojechaliśmy, weszliśmy… i było najlepiej. Noszę okulary od podstawówki, więc miałam już do czynienia z małymi salonami, dużymi sieciówkami, kupowałam oprawki droższe i tańsze, bo na szkła zawsze wolałam wydać więcej. Tutaj marudziłam jak nie ja, bo nie miałam sprecyzowanego kształtu oprawek, jakie chcę. Ekspedientka znosiła to z uśmiechem, podawała kolejne i kolejne oprawki, aż wreszcie zaproponowała, żebym przymierzyła bardzo duże, prawie okrągłe Chanele. Co prawda to wersja optyczna, a nie przeciwsłoneczna, ale mogą mi przecież zrobić do nich dowolne szkła. Skończyło się na tym, że to są moje nowe oprawki z korekcją, a przeciwsłoneczne wzięłam Ray-Bany.

Badanie wzroku trwało ze 40 minut i pani optometrystka bardzo zmartwiona zauważyła, że mam ćwierć dioptrii więcej wady niż 3 lata wcześniej. Ja się mało przejęłam, bo wiem, że moja wada będzie się raczej pogłębiać i nic z tym nie zrobię, poza tym byłam tak szczęśliwa, że będę miała nowe okulary, że nic by mi nie zepsuło humoru.

Co jeszcze można robić w Galerii Młociny?

Ale dość o okularach (chociaż uważam, że są bardzo ważne i warto wiedzieć, jak wybrać okulary). Galeria Młociny to nie tylko sklepy. Powiedziałabym nawet, że sklepy to mniej więcej połowa uroku tego miejsca. Podczas grudniowej wycieczki zauważyłam, że jest tam kręgielnia – nie grałam całe lata, ale muszę tam wrócić ze znajomymi! Kolejne miejsce, które na pewno wyróżnia to centrum handlowe, to taras na dachu. Latem można posiedzieć i popatrzeć na panoramę Warszawy albo potańczyć (tak, są potańcówki!), a teraz jest lodowisko! OK, nie jest to może Torwar i nikt tam nie będzie grać w hokeja, ale jeśli masz ochotę poruszać się na zewnątrz a nie wewnątrz (chociaż w centrum handlowym tak dużym jak Galeria Młociny doskonale robi się dzienną normę kroków!), to jest to dobry pomysł. Jest wypożyczalnia łyżew, ale jeśli okażesz paragon z danego dnia na co najmniej 10 zł, to godzinę jazdy masz za darmo. Oczywiście, że skorzystałam – lodowisko w centrum handlowym brzmi bardzo zachęcająco.

Jedzenie w Galerii Młociny

Z lodowiska wychodzi się na food court. Zwykle w zależności od rozmiaru centrum, jest kilka lub kilkanaście punktów z fast foodem, może ze dwa z czymś zdrowszym, jakieś desery, lody i koniec. Tutaj jest ich na pewno kilkadziesiąt – od klasycznych fast foodów, przez burgery, kuchnię izraelską, klasyczne nowojorskie kanapki, tapasy, poke bowle, pizzę aż do super-zdrowych sałatek i wyciskanych soków.

Coworking w Galerii Młociny

Kiedy zajrzałam za kolejny róg, wyjaśniło się, skąd w Galerii Młociny tyle „dorosłych” restauracji. Jest tutaj też strefa coworkingowa. Przyznam szczerze, gdybym miała kłopot z pracą w domu – np. z uwagi na rozmiar mieszkania czy po prostu niechęć do spędzania całych dni samotnie, na pewno rozważyłabym wynajęcie biurka w przestrzeni coworkingowej. Tutaj liczą się trzy rzeczy: dobry internet, dobra komunikacja z miastem (a do Galerii Młociny można dojechać i samochodem, i komunikacją miejską, jest nawet dworzec autobusowy dalekobieżny!), i sensowne jedzenie niedaleko. Nie wiem, jak z internetem, ale pozostałe dwa warunki są spełnione.

Wiem, że ostatnio chodzenie po sklepach jest strasznie #basic i w ogóle, jak możesz nie wspierać lokalnego rękodzieła albo samej sobie upiec / ugotować / uszyć? Bardzo lubię rzeczy niepowtarzalne, ale ponieważ nie zanosi się na to, żebym znalazła krawca czy szewca, który będzie dla mnie robić ubrania i buty, chcę mieć dobre miejsce na zakupy. Galeria Młociny jest u mnie wysoko w rankingu takich miejsc. Czekam jak kania dżdżu na otwarcie salonu eobuwie – byłam już w takim we Wrocławiu i jest to bardzo ciekawe rozwiązanie. Może w 2020 otworzą?

Artykuł powstał we współpracy z Galerią Młociny. Nie wpłynęło to na moje opinie.