W Polsce to jak na razie dyskusja akademicka, bo nadal czekamy na otwarcie pierwszego butiku Chanel, ale dla kolekcjonerek (czy po prostu posiadaczek) torebek Chanel na całym świecie ta wiadomość to duża zmiana.
Rynek używanych torebek Chanel jest w Polsce nieduży, ale rośnie – coraz więcej dziewczyn korzysta z serwisów oferujących używane (po angielsku jest na to piękne określenie „pre-loved”) torebki czy inne akcesoria. Do tej pory można było taką torebkę oddać do naprawy w salonie i zamówić wymianę zamka, czyszczenie skóry czy przywrócenie koloru. Teraz będzie to trudniejsze, bo Chanel ogranicza takie usługi.
Można nim będzie poddać torebki (i inne akcesoria), które mają do 5 lat i na które ma się dowód zakupu z salonu. Innymi słowy, wszelkie torebki kupione z drugiej ręki nie będą mogły być poddane zaawansowanym naprawom. Podstawowe naprawy (wymiana suwaka czy naprawa zamka) nadal będą wykonywane niezależnie od wieku torebki i posiadania paragonu. Jeśli jednak ktoś inny niż salon Chanel naprawiał przedtem torebkę, szczególnie wpływając na wygląd skóry, to koniec z gwarancją – co akurat łatwo wyjaśnić, bo nie wiadomo, jakich środków użył i w jaki sposób wejdą one w reakcję ze środkami używanymi przez Chanel.
Skąd taka, a nie inna decyzja Chanel? Moim zdaniem wynika to z faktu, że rynek dóbr używanych zaczął wpływać na wyniki sprzedaży w salonach. Nowa torebka Chanel 2.55 Jumbo Flap kosztuje teraz 4750 euro, czyli 20 349 zł. Używana w bardzo dobrym stanie – 3499 dolarów, plus 35 dolarów za wysyłkę z Malleries. To jakieś 13 600 zł. Za różnicę można kupić następną torebkę.
Wniosek? Szanujmy torebki. I nie wyznawajmy miłości markom – im chodzi tylko o nasze pieniądze. (Co powiedziawszy, dalej planuję kupić torebkę Chanel)
Related posts
4 Comments
Comments are closed.
Cześć!
Mam na imię Ania. W moim blogu znajdziesz masę porad o tym, jak dobrze wybierać – tak, żeby było pięknie. Szukasz przepisu na obiad, chcesz zrobić udane zakupy, a może nie wiesz, jak rozpoznać podróbkę? Zapraszam!Masz pytania? Napisz do mnie:
ania@jestpieknie.pl
Z tego, co kiedyś wyczytałam u jakiejś włoskiej blogerki, to torebkę vintage Chanel, można dostać w dobrym vintage shopie (jedną nawet widziałam w Mediolanie) już za około 1500 euro.
Nie mówię, że nie. Podałam pierwszy z brzegu przykład. No i torebka torebce nierówna, wiele zależy od rozmiaru, modelu, stanu.
No oczywiście, wiadomo, że torebki vintage, które mają po kilkadziesiąt lat na karku będą tańsze (jeżeli oczywiście nie były jakieś specjalne, limitowane itp.) od torebek z drugiej ręki, które mają po kilka lat.
Ale zgadzam się z tym, że chodzi tylko o pieniądze. Osoba, która może pozwolić sobie na torebkę za 13 tysięcy, kupi i taką za 20, a panie się dwa razy zastanowią czy nie warto jednak dołożyć do nowej, żeby mieć full service.
Nie zgodzę się. Znam parę dziewczyn, dla których wymarzona Chanelka może być z drugiej (trzeciej, piątej) ręki. Na nową trudniej byłoby im oszczędzić. Ja, z drugiej strony, mogę kupić na aukcji torebkę za kilkaset złotych, jeśli wiem, że jest więcej warta (tak kupiłam co najmniej jedną torbę Coach). Ale kiedy będę kupować torebkę Chanel, to tylko w salonie. Dla mnie to jest istotny element przyjemności kupowania.