Jest to pytanie, które zadawano mi wielokrotnie i które sama sobie zadawałam. Skąd popularność podróbek? Dlaczego ludzie decydują się wydać niemałe czasem pieniądze na coś, co ewidentnie nie jest oryginałem?

Od razu zastrzegam, że moja opinia nie jest poparta badaniami naukowymi, ale przez 10 lat prowadzenia bloga i wypowiadania się na ten temat spotkałam się z ludźmi, którzy zadawali mi najdziwniejsze pytania związane z podróbkami. Chciałabym też podkreślić, że NIE MA uzasadnienia dla kupowania podróbek, bo oszczędność nie polega na kupieniu podróbki LV za 500 zł zamiast oryginału za 4000 zł, tylko na znalezieniu za 500 zł torebki, która niczego nie udaje. Ale do rzeczy – dlaczego ludzie kupują podróbki? Jest kilka rodzajów nabywców.

Po pierwsze, nieświadomi. Starsze panie z wózeczkiem w kratę Burberry, owinięte szalikiem w ten sam wzór prawdopodobnie nie mają bladego pojęcia, co to w ogóle jest Burberry, a szalik kupiły, bo gustowny. Wózeczek pewnie ma dobre kółka i sporo mieści – i to było USP, a nie wzór. Tutaj nie ma sensu wyjaśniać ani potępiać.

Po drugie, naiwni. „Torebka Chanel Jak Nowa Nietrafiony Prezent Wysyłka Gratis” działa na nich pobudzająco. A nuż jednak to oryginał? A nuż naprawdę ktoś zrobił damie swojego serca prezent za kilkanaście tysięcy złotych, ale dama prycha z odrazą na pikowaną torebeczkę i chce ją sprzedać za 1000 zł? Najczęściej nie muszę nawet prosić o więcej zdjęć, bo na pierwszy rzut oka widać, że koło oryginału ta torebka nawet nie leżała. Rozczarowanie jest tym większe, jeśli torebkę już ktoś kupił i teraz chce się upewnić.

Po trzecie, negocjatorzy. W sytuacji jak powyżej, po otrzymaniu wiadomości o tym, że torebka to podróbka, piszą do mnie z pytaniem, czy aby na pewno. Na pewno. Po tym otrzymuję kolejne pytanie – ale czy bardzo widać, że to podróbka? Ale kochani, ja naprawdę nie jestem Waszą matką, nie jestem też śp. Joan Rivers z Fashion Police i mało mnie obchodzi, co tam sobie nosicie i jak z tym wyglądacie.

Po czwarte, oszczędni. Podczas wakacji w Turcji szukają tak długo, aż znajdą ten jeden „butik”, w którym można kupić podróbki portfeli i torebek, uszyte ze skóry, porządne. Płacą za nie jakieś 30% ceny sklepowej, bo „przecież nic nie widać”. Tylko czasem z klamry schodzi srebrzysta farba, czasem logo jest trochę krzywo wybite, a szwy puszczają po miesiącu. Wtedy trzeba kupić bilet na kolejną wycieczkę.

Po piąte, ostrożni. Ta grupa rozumie, że podróbki są fuj, ale nie wie, co ma z tym zrobić – bo przecież nie stać ich na Chanel. Owszem, ale nie ma obowiązku noszenia torebki Chanel, nie ma też obowiązku noszenia pikowanej torebki na łańcuszku. Można znaleźć sklepy młodych, polskich projektantów i tam wybrać coś dla siebie. Te osoby najczęściej szukają u mnie porady „co kupić”. Uważam, że każdy sam odpowiada za swoje wybory – także zakupowe. Trzeba się zastanowić, komu i za co chce się zapłacić, czy będzie się z tym szczęśliwym – i tyle.

Zdjęcie – Chanel, kolekcja metalicznych Chanel Boy