Mercedes-Benz Klasa G od środka wygląda prawie jak torebka Chanel. To nieźle, ale czy torebka Chanel umie coś takiego? Kilka miesięcy temu jeździłam Range Roverem Sport i mówiłam, że ma grację stodoły. Nadal tak uważam, ale przy Sporcie Klasa Gto stodoła murowana. Mimo sporego silnika – 4 litry V8, 422 konie mechaniczne – to nie jest król szybkości. Jasne, robi setkę w niecałe sześć sekund, ale nie dlatego się go kupuje. No to po co komu to pudło w kolorze szmaragdowym? Jeśli Twoja posiadłość jest gdzieś za ostatnią wsią, kilometr drogą polną, to Klasa G zawiezie Cię tam bez przeszkód. Sprawdzaliśmy ją w terenie i pokonywała zarówno piaszczyste pagórki, jak i błotniste rowy.

 

Mercedes-Benz Klasa G test: napęd

To, co tutaj działa, to blokada trzech dyferencjałów. Blokada centralnego rozdziela moment obrotowy równo między przednią, a tylną osią, następnie blokada tylnego dyferencjały rozdziela moment równo miedzy prawą, a lewą stroną, a na koniec blokada przedniego dyferencjału robi to samo z przodu. W sumie wszystkie koła mogą kręcić się z tą samą prędkością i jeśli którekolwiek z nich ma przyczepność, samochód porusza się do przodu. ie chcę jednak przez to powiedzieć, że to auto surowe i nieprzyjemne w kontakcie. Nic bardziej mylnego. Nowa Klasa G może i wygląda uderzająco podobnie do starej Klasy G, ale jest wyposażona we wszystkie uprzyjemniające podróże rozwiązania znane mi z Mercedesa. Włącznie ze sterowaniem głosowym, które tak mi się podobało w Klasie A. Nie ma tylko hasła „hej mercedes”, pewnie dlatego, że to za mało poważne do takiego modelu.

Mercedes-Benz Klasa G test: wnętrze

Kiedy już wdrapiesz się do środka, masz sporo miejsca – są kieszenie w drzwiach, schowek w podłokietniku, duże uchwyty na kubki. Zapoznanie się z systemem inforozrywki wymaga czasu, ale sam system działa szybko i sterowanie nim, czy to głosowo, czy za pomocą mercedesowego gładzika, nie jest trudne.

Mercedes-Benz Klasa G test: inforozrywka

Nawigacja jest dokładna i ma dane o natężeniu ruchu, ale jeśli nie masz do niej głowy, możesz włączyć na kablu swój telefon i korzystać z Android Auto czy Apple Car Play. Chociaż muszę przyznać, że Android Auto bez możliwości wpisywania danych na ekranie dotykowym nie jest tak dobre, jak mogłoby być.

Znalezienie odpowiedniej pozycji za kierownicą zajęło mi chwilę – ale to u mnie norma w dużych samochodach, gdzie zakres regulacji jest duży. Kiedy już siedzę wygodnie, bardzo dobrze widzę na boki, bo słupki A są nieduże w porównaniu z innymi modelami, no i ustawione pod innym kątem. Kierunkowskazy na masce wskazują też, gdzie kończy się samochód. A trochę go jest – Klasa G ma długość 481 cm.

W samochodzie tych rozmiarów system kamer to duże ułatwienie. Już widzę purystów, którzy piszą komentarze o tym, że w prawdziwy kierowca w prawdziwym samochodzie ma wyczucie i jeździ bez takich nowoczesnych przeszkadzajek. Tak tak, kiedyś to były czasy, teraz nie ma czasów. Mam nadzieję, że wygodnie się Wam korzysta z telefonu z tarczą.

Do rzeczy: ten egzemplarz wyposażony jest w pakiet parkingowy, w skład którego wchodzi kamera 360 stopni, moim zdaniem nieoceniona na nieznanym parkingu oraz asystent parkowania. Jeśli nie masz ochoty kręcić kierownicą w tę i z powrotem, samochód sam znajdzie miejsce do parkowania i zaparkuje. Ale uprzedzam, wąskie miejsca parkingowe odrzuci od razu, sprawdzałam.

Mercedes-Benz Klasa G test: bagażnik

Jeszcze o parkowaniu: Klasa G ma bagażnik otwierany na bok, a nie do góry. Jeśli więc wybierasz się na większe zakupy, zaparkuj przodem. Bagażnik ma pojemność 454 litrów, co nie jest oczywiście rekordem wśród samochodów o tej linii nadwozia, ale moim zdaniem, nie jest też niewystarczające.

Mercedes-Benz Klasa G test: prowadzenie

Pokazywałam już, jak Klasa G radzi sobie w terenie i wspomniałam, że nie jest demonem prędkości. Ale w trasie czy w jeździe po mieście jest bardzo wygodna. Zawieszenie pozwala przepływać przez garby na ulicach, nierówności w zasadzie się nie zauważa. Niestraszne mi też wysokie krawężniki. Tylko to spalanie. Producent mówi coś o dwunastu litrach na setkę. Mnie wyszło jakieś dwadzieścia dwa. #noniewiem

Mercedes-Benz Klasa G test: podsumowanie

Gelenda to historia motoryzacji. Nowa wersja jest fenomenalna w terenie, daje mnóstwo przyjemności z jazdy, a dzięki nowym technologiom nie odbiega komfortem od dowolnego innego auta marki premium. Nadal wymaga wielu kompromisów, bo trzeba nauczyć się do niej wsiadać i wysiadać – zwłaszcza, kiedy jest się mną, trzeba pamiętać, że jest to bardzo duży i bardzo ciężki samochód, wyniki spalania powodują, że działacze Miasto Jest Nasze mdleją na sam widok Klasy G, ale rozumiem, skąd bierze się miłość do tego samochodu. Ja też bym go kochała.