MINI to ikona. Klasyczny model nazwano najbardziej wpływowym samochodem XX wieku, obok Forda T. Ale nie można w nieskończoność odcinać kuponów od dawnych osiągnięć – dlatego teraz MINI to zarówno samochody, jak i składane rowery, torby podróżne, zabawki dla dzieci czy ubrania. A także nowatorskie rozwiązanie – ale o nim za chwilę. Zapraszam na 9 rzeczy, które trzeba wiedzieć o nowym MINI.

MINI Hatch John Cooper Works test: moc

Po pierwsze, to jest wersja John Cooper Works. To znaczy, że dwulitrowy silnik ma moc 231 koni mechanicznych i w trybie sportowym można postrzelać z wydechu. Ale jeśli wolisz, można też jeździć w trybie green, który w sprytny sposób zachęca Cię do eko-jazdy. Już o tym mówiłam, kiedy testowałam Countrymana jakiś rok temu – tak się robi grywalizację. Nie uprawiam na ekranie jakiejś roślinki, której wyrastają kolejne listki. Zamiast tego widzę, ile kilometrów więcej przejadę na paliwie w baku, jeśli trochę odpuszczę gaz.

Po drugie, wróćmy do tego strzelania z wydechu. Jest wyjątkowo satysfakcjonujące i w zasadzie bezużyteczne, trochę jak noszenie ciemnych okularów do klubu wieczorem. Jeśli to lubisz, super, ale nawet cywilne MINI z mniejszym silnikiem daje dużo przyjemności z jazdy. Tutaj możesz dodatkowo płoszyć rowerzystów.

MINI Hatch John Cooper Works test: prowadzenie

Po trzecie, jazda MINI to dla mnie zawsze przyjemność. Samochód jest zwinny, odpowiednio zrywny, trzyma się drogi jak przyklejony, dobrze wchodzi w zakręty. Manewry? Żaden problem, jest zresztą kamera cofania. Układ kierowniczy reaguje szybko, w trybie sport robi się bardziej zwarty, a reakcja na pedał gazu jest błyskawiczna.

MINI Hatch John Cooper Works test: zawieszenie

Po czwarte, sportowe samochody często mają uciążliwe w codziennej jeździe, twarde zawieszenie. Tutaj jest zupełnie inaczej – samochód nie dobija na wertepach, a specjalnie przejechałam się remontowanym właśnie odcinkiem mojej stałej trasy. Nie chce mi się wysiadać z tego samochodu!

MINI Hatch John Cooper Works test: wnętrze

Po piąte, a w środku? Ja jestem zadowolona, chociaż do pełni szczęścia musiałabym zmienić telefon. Jest specjalne miejsce na komórkę, spore i praktyczne, ale tutaj jest tylko ładowarka indukcyjna. Mój telefon musiałabym ładować tutaj, skąd może wypaść. Plusem są duże, wygodne uchwyty na kubki.

Po szóste, co z pozycją za kierownicą? Nie ma kłopotu z jej znalezieniem, chociaż pewnie wolałabym elektrycznie sterowane fotele. Ogromnym plusem jest to, że zegary przesuwają się razem z kierownicą – dzięki temu zawsze widzę je w całości. Jest też wyświetlacz na szybie po stronie kierowcy.

MINI Hatch John Cooper Works test: aplikacja mobilna

Po siódme, wspomniałam o nowatorskim rozwiązaniu. MINI ma własną aplikację mobilną. Halo, proszę nie zasypiać! Wiem, aplikacje mobilne to nie jest tegoroczny gorący temat, Biedronka ma aplikację mobilną, ale tutaj dedykowana apka ma faktycznie uzasadnienie. Można ją połączyć z naszym kalendarzem – np. Google – i wtedy aplikacja będzie podpowiadać, kiedy wyjść na to czy inne spotkanie, żeby dojechać na czas. Tak, MINI wreszcie ma dane o natężeniu ruchu!

Inne rozwiązania dostępne w aplikacji to wysłanie zaplanowanej trasy z komputera do samochodu, sprawdzenie ilości paliwa w baku czy innych danych o samochodzie, a także zdalne uruchomienie świateł, klaksonu, wentylacji czy otwarcie i zamknięcie drzwi. Wrócę do tego w osobnym wideo – jeśli masz jakieś pytania o tę aplikację i korzystanie z niej, daj mi znać w komentarzu.

MINI Hatch John Cooper Works test: bagażnik

Po ósme, wszystko świetnie, ale pojemnością bagażnika MINI jest bliższe mojej Mazdzie niż jakiemukolwiek innemu samochodowi. 211 litrów. Można złożyć tylne siedzenia, wtedy ma się do dyspozycji 731 litrów. Spakujesz się na wakacje, przywieziesz sporo pamiątek z wakacji. Można też ustawić oparcie kanapy pionowo i trochę powiększyć bagażnik. Niestety, nie ma haczyków na zakupy; może producent uznał, że w tak małym bagażniku to zbędny dodatek.

Bo, po dziewiąte, trzydrzwiowe MINI nie jest samochodem rodzinnym. To samochód dla singla, pary, ewentualnie pary ze zwierzakiem. Chyba, że masz doga, to nie. Za MINI przemawia wygląd, detale, przyjemność z jazdy, ale jeśli szukasz rozwiązania praktycznego, to kup sobie Golfa.

Jak Ci się podoba nowe MINI? Co Cię przekonuje, a co zniechęca? Daj mi znać w komentarzu.