Przez kilka ostatnich lat nosiłam różnego rodzaju opaski mierzące aktywność fizyczną – przeszłam przez kilka modeli marki Fitbit. Kiedy kolejne urządzenie powoli dożywało swojego czasu (problemem nie jest software, ale gumowe opaski nie są szczególnie trwałe, a te, które nosiłam, nie były wymienne), zaczęłam szukać kolejnego. Może zamiast opaski lepszy byłby smartwatch? Rzuciłam się na poszukiwania – bo zamiast jakiegoś przypadkowego modelu, chciałam znaleźć najlepszy smartwatch na rynku (dla mnie).

Najlepszy smartwatch… i te mniej najlepsze (dla mnie)

Od razu odrzuciłam Apple Watch – owszem, to bardzo estetyczne urządzenie, ale nie mam iPhone i nie planuję mieć (Sony na zawsze! To znaczy, dopóki nie przestanie robić telefonów), a parowanie dwóch urządzeń z różnymi systemami to niepotrzebne dokładanie sobie pracy.

Poważnie rozważałam któryś nowy (w tamtym momencie) smartwatch Fitbit, ale nie byłam w stu procentach przekonana. Wszystko było bardzo sportowe, a ja potrzebuję akcesorium, które nie krzyczy „bieg rzeźnika”. Przeszłam się do Media Marktu (to było przed pandemią, snucie się po sklepach nie było dziwne ani ryzykowne), przymierzyłam absolutnie wszystko, co było i NIC mi się nie podobało. Większość smartwatchy jest tworzona z myślą o mężczyznach i o ile kupuję surową stylistykę, to nie będę nosić zegarka, który zjeżdża mi z przegubu.

View this post on Instagram

Nie jestem zwykle fanką marek, tylko produktów, chociaż mam słabość do Clinique czy Pixi, do czego zresztą się przyznaję. Ale to dla wielu osób na tyle wysoka półka, żeby omijać te kosmetyki. The Inkey List jest bardzo przystępnie wycenione – najdroższy kosmetyk kosztuje poniżej 70 zł, większość kosztuje między 30 a 40 zł, są bardzo dobrze sformułowane, mają sensowne, wygodne opakowania (tubki zamiast słoików, halo!), łatwo z nich stworzyć codzienny system pielęgnacji. Znasz? #jestpięknie #kosmetyki #dobrekosmetyki #blogerkaurodowa #blogerkakosmetyczna #inkeyskincare #theinkeylist #intothegloss #beautyroutine #skincarediary #skincare4days #flatlayqueen #skincarecollection #kosmetykijestpięknie

A post shared by Ania Gidyńska (@amgidynska) on

Nie mam ani jednej rzeczy Michaela Korsa, ale smartwatch MK był wysoko na mojej liście. Uznałam, że srebrny jest akceptowalny, wgram sobie 2-3 tarcze do wyboru i jakoś to będzie. Ale nie był to wybór na zasadzie „o tak, to jest mój styl”, raczej „no dobrze, skoro nie ma niczego innego, niech będzie”. No i konieczność codziennego ładowania była dla mnie dużą niedogodnością.

Aż tu przypadkiem wybraliśmy się na obiad ze znajomą. Aniela i ja dzielimy upodobanie do torebek Coach, bardzo lubię jej styl ubierania. Ale to Marek zauważył na jej nadgarstku zegarek i spytał, co to. Okazało się, że to smartwatch Withings, mniej znanej francuskiej marki. Kiedyś nawet testowałam ich urządzenie mierzące aktywność – było na klipsie i to był dla mnie ogromny minus.

W domu poczytaliśmy o urządzeniach Withings, przyjrzeliśmy się wariantom kolorystycznym i mój prezent urodzinowy został wybrany. Wybrałam model Steel HR – podobał mi się najbardziej, bo jest najbardziej neutralny i dla niewprawnego oka nie wygląda w ogóle jak smartwatch.

Co umie najlepszy smartwatch?

To, co mnie najbardziej zachwyciło, to wytrzymałość baterii. Nie mam problemu z dłuższą instalacją urządzenia, z łączeniem z telefonem – chociaż Withings ma to dobrze rozwiązane, a ich aplikacja jest łatwa do używania. Ale gdybym miała codziennie ładować smartwatch, to byłoby to znaczną uciążliwością. Smartwatch Withings wytrzymuje około miesiąca bez ładowania. Tak, miesiąca.

Smartwatch Withings ma mały wyświetlacz, to prawda – jedyny element „elektroniczny” to ta czarna kropka na tarczy. Dopóki coś tam się nie pokaże, możesz nie wiedzieć, że to coś więcej niż normalny zegarek. A co może się pokazywać? Withings w wersji Steel HR mierzy puls, liczy kroki (i wyświetla fajerwerki, kiedy osiągniesz założony cel dzienny), rozpoznaje też większość aktywności fizycznych typu bieganie, pływanie, wspinaczka, taniec i kilkanaście innych. Dodatkowo, można sobie ustawić wyświetlanie powiadomień z telefonu – zarówno tych o połączeniu przychodzącym, jak i tych z kilkunastu innych aplikacji. U mnie, poza powiadomieniem o telefonie, pojawiają się informacje o nowych wiadomościach na Whatsapp i Messengerze. Co ważne, poza nazwiskiem czy numerem telefonu, w przypadku wiadomości widać też jej pierwsze słowa, co bardzo ułatwia decyzję o tym, czy ją otwierać w tej chwili, czy może poczekać.

Czy da się nosić smartwatch codziennie?

View this post on Instagram

Gdybym poświęcała tyle czasu na ćwiczenie ładnych zdjęć, co na ich oglądanie na Instagramie… A co na zdjęciu? Rzeczy niezbędne: @withings Steel HR, smartwatch, o jakim marzyłam. Moja opaska mierząca aktywność bardzo mi się opatrzyła, a nie chciałam wielgachnego sikora. Ten ma wszystko: mierzy aktywność, jakość snu, puls (!), pokazuje powiadomienia z telefonu i z tych aplikacji, które wybiorę. @cliniquepolska Dramatically Different Hydrating Jelly, nawilżający żel, który ratuje mi skórę, zwłaszcza ostatnio – miałam napad alergii i nos wyglądał średnio. Teraz jest idealnie. @paiskincare olejek z róży. Odżywia, wygładza, naprawia skórę, ale po miesiącu używania dalej nie przyzwyczaiłam się do zapachu. 2-3 krople wystarczają na twarz i szyję, w związku z czym prawdopodobnie będę go używać do 80tki, bo ubytku nie widać. @umami_naturalcosmetics tonik z paczulą. Nawilża, łagodzi podrażnienia na skórze, pachnie jak nic innego. Taca @marimekko nie jest w żadnym stopniu niezbędna, ale bardzo ją lubię. #jestpięknie #Withings#hybridsmartwatch#activitytracker #kosmetykinaturalne #pielegnacjatwarzy #naturalnapielęgnacja #flatlaypoland

A post shared by Ania Gidyńska (@amgidynska) on

Smartwatch Withings ma wymienne paski, więc można mieć ich kilka i nosić taki, który najlepiej pasuje do stylizacji. Ja mam trzy paski z silikonu – są wygodne, łatwe w czyszczeniu i pasują do większości moich strojów. Gdybym potrzebowała, są też paski skórzane i metalowe bransolety. Bo moim zdaniem, smartwatch ma sens tylko wtedy, kiedy masz go zawsze na sobie – szczególnie, jeśli mierzy też jakość snu (a Withings to umie). Jeśli masz nosić smartwatch od przypadku do przypadku, to szkoda na niego pieniędzy.

Niestety, wersja, którą mam, nie ma szkła szafirowego. A to oznacza, że szkło jest mocno porysowane – mimo że nie mam tendencji do niszczenia rzeczy, przeciwnie, jestem bardzo uważna. Tutaj sama nie wiem, co się stało, ale w ciągu 2 miesięcy po zakupie zauważyłam rysy. Obsługa klienta po długich dyskusjach zdecydowała się dać mi dużą zniżkę na zakup nowego urządzenia, ale z niej nie skorzystałam, bo uważam, że wyrzucanie czegoś, co działa, jest nieetyczne. Po przejrzeniu forum użytkowników, każdemu nowemu posiadaczowi smartwatcha Withings Steel HR mogę tylko zasugerować kupno folii ochronnej na ekran (pojawia się w rotatorze pod tym tekstem). To, albo wersję Sapphire – niestety, nie występuje w kombinacji biała tarcza / srebrne dodatki.

Czy to naprawdę najlepszy smartwatch?

Jak zwykle, odpowiedź brzmi: to zależy. Jeśli uprawiasz sport wyczynowo, to na pewno nie potrzebujesz takiego smartwatcha, bo masz tego jakiegoś Polara czy coś innego, czego nie znam. Ale jeśli potrzebujesz mierzyć codzienną aktywność i szukasz czegoś, co wygląda dyskretnie, a nie sportowo, to Withings może być dla Ciebie.

Mój zegarek kupowałam bezpośrednio w sklepie internetowym producenta, ale można go też dostać w polskich sklepach online. Nie zawsze dostępne są wszystkie warianty pasków.

Niedługo – chyba w ciągu najbliższych dni – Withings wypuszcza swój najnowszy i najbardziej zaawansowany technologicznie smartwatch, Scan Watch. Ma mieć szereg funkcji ważnych, jak chodzi o kontrolę stanu zdrowia. Tak, próbowałam go kupić w przedsprzedaży, ale nie wyszło. Jeśli Steel HR kiedyś się zepsuje, pewnie go zastąpię tym nowszym, ale na razie nie czuję takiej potrzeby. Zarysowania na szkle i kopercie widzę głównie ja, a działanie smartwatcha jest bez zarzutu.