Suzuki Jimny wygląda ślicznie, każdy się za nim ogląda. Ale czy to jest samochód, który chciałabym mieć? Zapraszam na test.

Suzuki Jimny test: wnętrze

Wnętrze Jimny’ego można określić słowem „spartańskie”. Nie znaczy to jednak, że jest całkowicie pozbawione wygód. Mamy uchwyty na kubki, przed pasażerem – niewielki schowek. Są też podgrzewane fotele, bardzo przydatne w chłodniejsze dni. Wprawdzie nie ma mowy o podgrzewanej kierownicy, ale akurat w tym modelu nie oczekuję takich luksusów.

Kierownica regulowana jest tylko w jednej płaszczyźnie, góra / dół. A to znaczy, że mogę albo mieć ją ustawioną za wysoko, co jest potencjalnie niebezpieczne, albo niżej, tak jak jest mi wygodnie ją trzymać. Tylko że w tej pozycji nie widzę górnej połowy zegarów.

System inforozrywki znany jest z innych modeli Suzuki i teoretycznie można w nim uruchomić Android Auto. Częściowo udało się to jeden raz, ale potem już samochód nie widział mojego telefonu. Telefonu Marka – dodajmy, identycznego modelu – nie widzi wcale. Nie ładuje go też z kabla USB. Jeśli lubisz swoje Google Maps, lepiej jest wpiąć ładowarkę w gniazdo zapalniczki i przyczepić telefon na przyssawce. Bardzo retro.

 

Suzuki Jimny test: prowadzenie

Retro są też fotele. Takie były w dowolnym samochodzie 20 lat temu i więcej. Materiałowa tapicerka, zero podparcia odcinka lędźwiowego, zero komfortu. Suzuki wzięliśmy na Mazury i podróż była wyzwaniem dla kręgosłupa. W trasie ten samochód jest niewygodny, nie ma na to innego określenia.

W trasie będzie Ci też niewygodnie z innego powodu – pięciobiegowa skrzynia manualna. Na piątym biegu, przy prędkości około stu – stu dziesięciu kilometrów na godzinę samochód jest głośny, a wyprzedzanie trzeba dobrze planować. Jeśli nie decydujesz się jechać za najwolniejszą ciężarówką na drodze, spalanie wynosi jakieś osiem i pół litra. Lepiej jest przy jeździe między wioskami i miasteczkami czy po mieście – można przyjąć, że wtedy Suzuki Jimny będzie spalać siedem i pół litra na sto kilometrów.

W mieście trzeba jednak uważać przy manewrach. Kierownicą trzeba się mocno nakręcić, żeby samochód wjechał w miejsce parkingowe czy z niego wyjechał, a w żadnej z wersji nie można mieć ani czujników parkowania, ani tym bardziej kamery cofania. W dodatku drzwi nie zakrywają progów, więc szykuj się na częste pranie ubrań.

No dobrze, Suzuki nie oferuje fabrycznej kamery i czujników cofania, ale w katalogu akcesoriów są takie rozwiązania instalowane przez dilera. To ja już wolę bez.

Suzuki Jimny test: jazda off-road

Ale tak naprawdę, jeśli kupujesz Suzuki Jimny, to pewnie masz osobne ubrania do jeżdżenia nim – takie, których nie szkoda ubrudzić podczas off-roadu. Bo do tego ten samochód jest. Trzeba się mocno natrudzić, żeby go zakopać, bo jego możliwości terenowe, wyrażane takimi danymi jak choćby kąt natarcia, stawiają go przed samochodami tej klasy, co Land Rover Discovery.

Na Mazurach Jimny został wyprowadzony na spacer głęboko w las – myślę, że wiele samochodów z napędem na wszystkie koła poległoby wcześniej. Ale nawet jeśli nie planujesz wycieczek po lesie, to dziarski Jimny będzie doskonałym wyborem dla osoby mieszkającej za miastem, gdzieś przy bocznej drodze. Śnieg, koleiny, błoto – to wszystko mu niestraszne. I do tego jest stworzony, niekoniecznie do wożenia dzieci i zakupów.

Suzuki Jimny test: kanapa

Z dziennikarskiego obowiązku sprawdziłam jednak, jak jeździ się w Jimnym z tyłu. Miejsca jest mało. Kilkanaście kilometrów jest do zniesienia, ale dłuższe trasy odpadają. Teoretycznie możesz tam wsadzić dziecko w foteliku, bo są Isofiksy, ale figura, jaką trzeba będzie robić, żeby obsłużyć młodzież, tzn. zapiąć te wszystkie pasy, odpiąć, wyjąć, wymaga naprawdę sporej zwinności. Kanapa dzielona jest w proporcji 50:50 i po jej złożeniu uzyskujemy płaską powierzchnię ładunkową.

Suzuki Jimny test: bagażnik

To przydatne, jeśli jednak chcesz dokądś dalej pojechać Jimnym, bo bagażnik ma pojemność 85 litrów. Po wyjęciu wkładki w podłodze. Po złożeniu siedzeń jest go więcej – do linii dachu mamy wtedy do dyspozycji 830 litrów. Pomijam problemy z widocznością przy pakowaniu samochodu po dach, ale dochodzi inny problem – nigdzie nie ma żadnych uchwytów, mocowań, które pomogłyby zabezpieczyć zawartość bagażnika przed przesuwaniem się w trakcie jazdy.

Suzuki Jimny test: podsumowanie

Jeśli mieszkasz w większym mieście, Suzuki Jimny to nie samochód dla Ciebie. Co innego, jeśli masz dom gdzieś, gdzie drogi nie zawsze są regularnie odśnieżane i nie wszystkie z nich są utwardzone.

Jak Ci się podoba Suzuki Jimny? Daj mi znać w komentarzu.