Kiedy byłam ostatnio w Dubaju, pokazywałam na Stories różne miejsca, w tym między innymi Dubai Outlet Mall – wielkie centrum wyprzedażowe. Na jednym ze zdjęć był butik Balmain z informacją o wyprzedażach – 70, 75%. Nie zdziwiło mnie to szczególnie, bo wiem, że Balmain żyje z licencjonowania swoich produktów i generalnie nie darzę tej marki estymą. Ale parę osób napisało do mnie, pytając, czy to czasem nie podróbki. Postanowiłam więc sprawdzić, czy butiki Balmain w Dubaju sprzedają podróbki.

Butiki Balmain w Dubaju

Według Google, butików Balmain w Dubaju jest jedenaście – z czego dwa w Dubai Mall (ogromnym centrum handlowym), po jednym w mniejszych centrach handlowych, jeden w dużym i popularnym Mall of the Emirates i jeden w Dubai Outlet Mall – tam, gdzie go sfotografowałam.

butiki balmain w dubaju

Mówimy tylko o butikach monobrandowych, czyli oferujących jedną markę, bo są jeszcze butiki multibrandowe – Harvey Nichols, Galleries Lafayette i inne. Co za tym idzie, jak się chce kupić coś Balmain, jest sporo adresów.

Stanowisko centrali Balmain

Kiedy jednak sprawdziłam adresy na stronie Balmain – jest tam lokalizator butików – to okazało się, że oni podają tylko dwa. Jeden butik w Dubai Mall… i drugi też tam, ale multibrandowy (Level Shoes). W dodatku źle oznaczone na mapie dostępnej na stronie.

butiki balmain w dubaju

Co więcej, na stronie Balmain znajduje się osobna zakładka „Balmain Middle East”, gdzie czytamy, że na Bliskim Wschodzie, w tym w UAE, Katarze, Bahrajnie i Kuwejcie, oferowane są produkty, które w sposób niezgodny z prawem kopiują kolekcje francuskiej marki. Brzmi poważnie, prawda?

Dalej czytamy o tym, jak to marka Balmain współpracuje z lokalnymi władzami w celu wyrugowania tak bezczelnych naruszeń znaku towarowego i zachęca do kupowania tylko w autoryzowanych butikach.

I wiecie, gdybym nie znała Emiratów, nigdy nie była w Dubaju albo była tam raz, pewnie pomyślałabym coś w rodzaju „no tak, bezczelnie pchają podróbki, kiedyś w Warszawie też takie coś widziałam”. Ale tak się składa, że znam (trochę) Emiraty. Wiem też, gdzie w Dubaju na pewno są oferowane podróbki – i z całą pewnością nie są to centra handlowe, nie płaci się tam kartą, nie dostaje paragonu ani torebki z logo marki. Na Karamie (Karama to jedna z dzielnic Dubaju) trzeba naprawdę się postarać, żeby trafić do miejsca, gdzie ktoś sprzedaje podrobione buty, torebki, zegarki. I nie przypomina ono w niczym sklepu, raczej czyjś składzik.

Kto jest właścicielem marki Balmain?

I tu się robi ciekawie. Bo wiecie, zwykle nie myśli się o tym, kto jest właścicielem danej marki – np. właścicielem marki Versace jest Michael Kors (a dokładniej Capri Holding – pisałam o tym w blogu).

A od 2016 roku właścicielem marki Balmain (w całości) jest holding Mayhoola Investments z Kataru. Holding jest też właścicielem marek Pal Zileri i Valentino.

Tyle tylko, że marka Balmain istniała przed rokiem 2016 i podpisywała wiele umów, zarówno dotyczących franszyzy, jak i licencji. Jak to różnica? W skrócie: franszyzobiorca musi kupować ubrania i dodatki bezpośrednio z centrali. Licencjobiorca może je produkować – tam, gdzie zechce. Jak się okazuje, butiki Balmain w Dubaju są własnością Paris Group, dużej firmy, która ma licencję od marki Balmain co najmniej od 2009 roku, bo wtedy pojawił się na ten temat artykuł w lokalnym dzienniku The Gulf News.

A jak to wygląda od strony prawnej?

Najdelikatniej rzecz ujmując, temat wydaje mi się zawiły. Paris Group to firma z wieloletnią tradycją, która na Bliskim Wschodzie reprezentuje wiele marek – niektóre na podstawie licencji, inne – franszyzy, jeszcze inne – na zasadzie własności.

Na przykład w 2011 roku Paris Group kupiła markę Gianfranco Ferre. Z tego zresztą zrobiła się grubsza awantura, bo borykająca się z problemami finansowymi włoska marka miała odżyć, a wygląda na to, że ostatnia wzmianka w brytyjskim Vogue pochodzi sprzed 10 lat. Strona internetowa niby istnieje, ale nic na niej nie ma, ostatnie perfumy pojawiły się na rynku 3 lata temu, a w perfumeriach online można je kupić za kilkadziesiąt złotych.

Wracając do Balmain: Paris Group, na ile można się zorientować, nadal reprezentuje francuską markę na Bliskim Wschodzie, bo umowy licencyjne sprzed sprzedaży marki inwestorowi nie zostały renegocjowane. W tekście sprzed kilkunastu lat wypowiada się rzecznik Balmain i stwierdza:

Te ubrania nie mają nic wspólnego z Balmain.

To brzmi bardzo poważnie, ale kiedy piszę ten tekst w lutym 2022, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pozorny konflikt to w istocie status quo i żadna ze stron rzekomego konfliktu nie jest zainteresowana zmianami. Paris Group może na Bliskim Wschodzie oferować całe kolekcje z ogromnymi rabatami, bo najwyraźniej podpisana umowa im to umożliwia. Francuska „centrala” należąca do katarskiego funduszu inwestycyjnego wystosowała ostrzeżenie. A jeden z dwóch sklepów, które podane są jako oficjalne, nie oferuje online ani jednego produktu marki.

I teraz jeszcze jedna rzecz: produkowanie dóbr luksusowych w krajach, gdzie koszty produkcji są niskie, to norma. Pisała o tym Dana Thomas w swojej książce Deluxe. How Luxury Lost Its Luster w roku 2007, więc to nie jest nowa rzecz. Kilka lat temu na krytykę wystawiła się marka Balenciaga, która przestała oferować buty „made in Italy” i przeniosła produkcję do Chin.

Nie wiem, gdzie produkowane są ubrania i dodatki Balmain – i te „z centrali”, i te z butików w Dubaju. I nie, spojrzenie na metkę nie da wiele informacji, bo normą jest produkowanie prawie kompletnych ubrań czy dodatków w krajach o niskich kosztach produkcji (czyli na Dalekim Wschodzie, ale też np. w Rumunii), a doszywanie jednego, finalnego elementu w kraju takim, jak Włochy czy Francja, żeby móc podać właśnie taki kraj produkcji na metce.