Oto Nissan Leaf. Nowy, bo o poprzedniej generacji pisałam tutaj pięć lat temu. Kiedy ten czas zleciał? Ale do rzeczy. Dziś test nowego Nissana Leaf. Zapraszam!

Nissan Leaf test – zasięg

Evelyn pyta, jaki jest maksymalny zasięg na jednym ładowaniu. Nissan obiecuje 270 km zasięgu w cyklu mieszanym i prawie 400 w cyklu miejskim. Tych czterystu nie sprawdziłam, bo nie miałam aż tyle do załatwienia w Warszawie, ale poświęciliśmy na testy dwa dni. Jednego wybraliśmy się na autostradę, żeby sprawdzić, jak sobie tam samochód poradzi. Jechaliśmy przed siebie, aż samochód pokazał 50% zasięgu – wtedy na najbliższym zjeździe zawróciliśmy i wróciliśmy do domu. Z prędkością autostradową udało się zrobić około 180 kilometrów. Czyli do Kielc bym dojechała. Klimatyzacja włączona cały czas; to nie był test naszej wytrzymałości, tylko samochodu. Po południu było 30 stopni, więc klimatyzacja chodziła z pełnym obciążeniem.

Wolisz obejrzeć wideo? Zapraszam:

Innego dnia wybrałam się z mamą w kilka miejsc – najpierw musiałam jechać po nią 25 kilometrów w jedną stronę, potem wróciłyśmy do Warszawy, pokręciłyśmy się tu i tam, odwiozłam mamę do domu. Potem do znajomych na drugi koniec Warszawy, we czwórkę na Nocny Market, z niego do nich, potem do nas do domu. Kiedy wróciliśmy do domu, samochód pokazywał jeszcze około 50 kilometrów zasięgu, po zrobieniu 200 tego dnia.

Nissan Leaf test – ładowanie

A co z ładowaniem? Evelyn pyta też, czy są zapasowe baterie. To tak nie działa. Pod spodem są akumulatory, które przechowują energię napędzającą samochód. Miałam czwórkę z fizyki tylko raz w życiu, więc nie będę opowiadać o aspektach technicznych, ale samochód „tankuje się”, włączając go do sieci elektrycznej.

Można to zrobić na trzy sposoby: po pierwsze w domu, ze zwykłego gniazdka. To najmniej wydajna metoda, bo całkowite naładowanie samochodu zajmie 22 godziny. Tak, brzmi jak wieczność – ale jeśli codziennie robisz jakieś 100 kilometrów po mieście, a tyle zwykle się robi, już z wożeniem dzieci do szkoły i zakupami po drodze, to kilkugodzinne ładowanie przez noc załatwia sprawę. A potem w weekend wpinasz samochód na dłużej i ładujesz go do pełna.

Druga metoda ładowania, szybsza, to ładowarka naścienna, czyli wallbox. Wymaga podłączenia tzw. siły – wtedy moc ładowania jest większa, a cały proces trwa siedem i pół godziny. Taką ładowarkę można zamówić u Nissana, kupując samochód.

Trzecia, najszybsza metoda to szybka, miejska ładowarka. Tutaj wystarczy 40 do 60 minut, żeby w pełni naładować samochód. Niestety, takich szybkich ładowarek jest w tej chwili w Polsce niewiele – w Warszawie jest ich kilka.

Nissan Leaf test – ładowarki

Jak szukać takich ładowarek? Kupując Leafa, dostajesz przedpłaconą kartę do sieci Greenway – nie, nie tej od barów sałatkowych, tylko tej od ładowarek do elektryków właśnie. Na ich stronie internetowej można znaleźć listę ładowarek, z podziałem na rodzaje. Aha, strona internetowa Greenway Polska jest całkowicie nieprzystosowana do obsługi na urządzeniu mobilnym, a jeśli szukam w drodze ładowarki, to raczej z telefonu, a nie z laptopa.

Nissan Leaf test – bagażnik

Kolejne pytanie, jakie zadała Evelyn, to pojemność bagażnika. To jest wersja Tekna, najwyższa dostępna, wyposażona między innymi w lepszy system audio. Dlatego pojemność bagażnika to 420 litrów, a nie 435, jak w niższych wersjach wyposażenia, bo mamy tu subwoofer. Oddałabym go za dodatkowe 15 litrów pojemności, ale to dlatego, że rzadko słucham radia, a na pewno nie odróżnię wariantów nagłośnienia.

Ale to też nie tak, jak pisała Marta – że włączenie radia powoduje w Leafie spadek zasięgu. To bajka specjalistów z forum dyskusyjnego dla Sebiksów, nic takiego nie ma miejsca. Podobnie zresztą, jak już mówiłam przy okazji omawiania zasięgu, włączona czy wyłączona klimatyzacja nie wpływa znacząco na zasięg. Jeśli się ją wyłączy, zasięg rośnie może o kilka kilometrów, co wobec ponad 200 zasięgu jest niewielką zmianą.

Nissan Leaf test – ogrzewanie

A co z ogrzewaniem? O to pytała Ola, a Jolanta dodała, że dochodzi spadek sprawności akumulatorów w niskich temperaturach. Tak, ale nie do końca. Jeśli chodzi o samochody elektryczne w ogóle, nie tylko o Leafa, trzeba wiedzieć, że to nie jest taki sam samochód, jak spalinowy, tylko ładujesz go z gniazdka. Samochód elektryczny to inne nawyki. Jeśli jest bardzo zimno, ustawiasz, żeby nagrzał się przed planowaną godziną odjazdu, póki jest podłączony do sieci. Jest do tego aplikacja, możesz też po prostu ustawić to, wychodząc poprzedniego dnia z samochodu. Tak samo z klimatyzacją latem. Ale tak naprawdę każda pogoda to jakieś tam dodatkowe obciążenie dla energii zmagazynowanej w akumulatorach – bo albo jest gorąco i klimatyzacja, albo zimno i ogrzewanie, podgrzewane fotele i kierownica, albo leje i musisz włączyć dmuchawę, żeby coś widzieć przez szybę. Idealna pogoda to jakieś 16-18 stopni i zachmurzenie.

Nissan Leaf test – wnętrze

Na razie nie opowiedziałam jeszcze o tym, jak wygląda miejsce za kierownicą, a o to pytały i Evelyn, i Patrycja. Otóż wnętrze jest umiarkowanie luksusowe, ale wygodne. Nietrudno znaleźć wygodną pozycję za kierownicą, a mikro-okienka w słupku A ułatwiają widoczność. Są uchwyty na kubki – duże, wygodne, więc zmieści się i kubek, i butelka z wodą. Albo etui z okularami. Nie ma wieszaka na torebkę, ale ja mam nawyk wożenia torebki w bagażniku – wyjmuję z niej tylko niezbędne rzeczy.

Nissan Leaf test – prowadzenie

Jak chodzi o prowadzenie, jest jedna zasadnicza różnica w stosunku do spalinowych samochodów z przekładnią automatyczną. To odzyskiwanie energii przy hamowaniu, tzw. rekuperacja. W różnych samochodach elektrycznych jest to różnie rozwiązane, tutaj mamy tzw. e-pedal. Spalinowy samochód w trybie „drive” porusza się do przodu, dopóki nie naciśniemy hamulca. Tutaj e-pedal sprawia, że kiedy tylko zdejmę nogę z gazu, auto zaczyna hamować. To pozwala odzyskać energię, no i mniej trzeba ruszać nogą. Jak dla mnie, to rzeczywiście ciekawe udogodnienie, ale trzeba się do niego przyzwyczaić. Albo możesz to wyłączyć.

Nissan Leaf test – podsumowanie

Monika zadała pytanie o za i przeciw posiadania samochodu elektrycznego. Uczciwie mówiąc, żeby mieć samochód elektryczny, szczególnie w Polsce, trzeba być gotową na poświęcenia. Jak mówiłam, szybkich gniazdek ładowania jest tyle, co kto napłakał, a samochód jest znacząco droższy niż porównywalny rozmiarami model z konwencjonalnym napędem. Wyjazd do innego miasta, nad morze jest w zasadzie poza dyskusją, o ile nie masz na miejscu 24 godzin na ładowanie przy gniazdku elektrycznym. Ale do jazdy po mieście Leaf jest fantastyczny – cichutki, zwinny, pakowny. Cztery osoby mogą nim podróżować w komforcie, są ISOFIXy więc można wozić nim dzieciaki. Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy ten samochód pasuje do twojego życia. I jak? Daj mi znać w komentarzu!