Lubię podróżować. Lubię też planować. Czasem moje planowanie wydaje się pewną przesadą, ale czy na pewno? Normalne jest, że chce się dobrze wyglądać w każdych okolicznościach. Pewnie, można dokupić bluzkę, spodnie czy szampon, ale nie zawsze znajdzie się to, czego się chce, nie zawsze jest czas na zakupy i nie zawsze ma się na to środki. Jak się pakować, żeby zawsze być zadowoloną?
Spis treści
Jak się pakować: podstawy
Dlatego uważam, że planowanie zawartości walizki jest ważne. Tak, wiem, jest masa ważniejszych kwestii, o których można rozmyślać, ale dziś je pomińmy, OK? Zamiast tego ustalmy, bez czego nie można się obejść:
- wygodne buty. Najprawdopodobniej sportowe – jeśli planujesz spacery, zwiedzanie etc., to nie ma niczego lepszego, nawet w środku lata. Wybierz takie, które nie są BARDZO sportowe (uwielbiam moje Reeboki Z Pump Fusion, nie ma lepszych butów, jak chodzi o wygodę, ale pasują tylko do dresu), poza tym nie idziesz na jogging ani trening cross fit, tylko na spacer po mieście.
- ciepła bluza. Brzmię pewnie trochę jak moja własna mama, ale lepiej wziąć bluzę ze sobą i potem nieść ją w ręce czy w plecaku / torbie, niż marznąć. Nic tak nie psuje wycieczki, jak katar i gorączka.
- chusta lub szal. Powód jest taki sam jak w przypadku bluzy, a w przypadku zwiedzania niektórych obiektów sakralnych przyda się dodatkowo.
Jak się pakować: ubrania, które zawsze się sprawdzą
Jeśli wolisz sukienki i spódnice, to też super, ale ja w spódnicy widywana jestem bardzo rzadko. Podobnie jak w butach na obcasach.
- spodnie, które nie są dżinsami. Mówię tu o chinosach – są lekkie, nawet trochę wygniecione nie tracą urody, wyglądają bardziej smart niż casual, no i jeśli masz białe łydki, to nie będziesz nimi świecić podczas kolacji.
- kardigan. Zestawiony z t-shirtem, chinosami i ewentualnie chustką tworzy sensowny, wygodny, funkcjonalny strój, w którym można iść i na obiad, i na drinki.
- bluzka lub tunika, nieprzezroczysta, w minimalny wzór. Jeśli okaże się, że w planach jest elegancka kolacja, kardigan i t-shirt to za mało.
- baleriny lub mokasyny. Zwykle są wygodne, można w nich przesiedzieć cały wieczór, można w nich bez histerii wejść np. po trapie na pokład łodzi, a wyglądają poprawnie.
- t-shirt w neutralnych kolorach. Czyli biały, czarny, granatowy, szary, z niedużym dekoltem, ewentualnie w serek. Policz, ile planujesz zużyć i weź co najmniej o jeden więcej.
Jak się pakować: nie zapomnij o dodatkach
Bielizna to w zasadzie podstawa a nie dodatek, ale pomyślałam, że tutaj o niej wspomnę.
- wygodna, sprawdzona bielizna (jedno z najgorszych uczuć to uwierający stanik, którego nie możesz zdjąć przez resztę dnia).
- okulary przeciwsłoneczne. Te, które lubisz, które są wygodne, do których masz etui odporne na rzucanie i siadanie na nim.
Żeby nie być gołosłowną – tak wygląda mój zestaw na 3 dni:
Jak widać, wszystko jest trochę obsesyjnie zgrane kolorystycznie. Przyjaciółka na ten widok powiedziała „trochę detektyw Monk” i coś jest na rzeczy. Nie założę pomarańczowych butów do czerwonej torebki. Wszystkie warianty zestawów, jakie tu można zbudować, pasują do siebie – nie jest to odkrywcze, jak chodzi o modę, ale bardzo wygodne, jak chodzi o codzienne życie. Nie mam ambicji bycia wyrocznią mody i trendsetterką jak Anna Dello Russo, ale uważam, że smart casual mam ogarnięty w stopniu zadowalającym.
Related posts
2 Comments
Comments are closed.
Cześć!
Mam na imię Ania. W moim blogu znajdziesz masę porad o tym, jak dobrze wybierać – tak, żeby było pięknie. Szukasz przepisu na obiad, chcesz zrobić udane zakupy, a może nie wiesz, jak rozpoznać podróbkę? Zapraszam!Masz pytania? Napisz do mnie:
ania@jestpieknie.pl
Zgadzam się ze wszystkim, poza tym, że dla mnie jednak dres jest nieodłącznym towarzyszem podróży:) Nie mówię tu o takim, w którym wygląda się jak 'wyszłam z siłowni i zapomniałam się przebrać’, tylko o jednolitym – zwykle czarnym, z dobrej jakości cienkiego materiału, z kieszeniami i podwijanymi nogawkami długości 7/8, taki właściwie trochę w stylu chinosów. Takie modele zawsze wyszukuję i w takich czuję się najlepiej np. podczas długiej jazdy autokarem. Nie widzę też specjalnego faux pas w tym, że póżniej w nim coś np. zwiedzam. Wyznaję chyba bardzo luźny turystyczny dress code.
Dzięki za komentarz. W zasadzie nosiłabym taki dres, gdybym gdzieś taki znalazła. Niestety, dla mnie znalezienie sensownych spodni dresowych to pewne wyzwanie, ale poszukam. W ciągu dnia, jeśli chodzę po mieście, nie elegantuję się przesadnie, ale są miejsca, gdzie po prostu nie zostanę wpuszczona w dresie i butach sportowych.