Kiedy ponad rok temu jeździłam nowym Golfem siódmej generacji po faceliftingu, trochę mi było niezręcznie przyznać się, że w zasadzie to wszystko, czego chcę od życia. Tyle jest fajnych, sportowych aut, a ja chcę Golfa? Po zastanowieniu, jednak wolę Golfa R niż cywilnego Golfa. Dlaczego? Zapraszam na 7 powodów, dla których warto mieć Golfa R.

Volkswagen Golf R test: wnętrze

Po pierwsze, Golf R jest praktyczny – jak to Golf. Ma te wszystkie systemy, o których opowiadałam, ma świetny system inforozrywki, bardzo dobrą nawigację, ale nie dlatego się go kupuje.

Volkswagen Golf R test: prowadzenie

Po drugie, Kupuje się go, bo ma 310 koni mechanicznych i napęd na wszystkie koła. Jasne, to ostatnie zmniejsza pojemność bagażnika, ale za to w gorszą pogodę czuję się bezpieczniej na drodze. Jeśli inny uczestnik ruchu gwałtownie zmieni pas, zahamuje czy zrobi inny nieprzewidziany manewr, będzie mi łatwiej reagować.

Volkswagen Golf R test: napęd

Po trzecie, napęd na wszystkie koła to różnica w stosunku tak pożądanego przez Marka Golfa GTI. Jasne, przez większość czasu pewnie się nie przyda, ale wolę go mieć. A ponieważ nie potrzebuję prawdziwego połączenia z samochodem, mogę też mieć skrzynię automatyczną – gdybym była w sportowym nastroju, są łopatki.

Volkswagen Golf R test: miejsce z tyłu

Po cztwarte, to jest wersja pięciodrzwiowa i jest to jedyna, jaką rozważam – nie mamy co prawda dzieci, ale mamy rodziców, ciocie, dziadka, których czasem wozimy po Polsce. Gdybyśmy potrzebowali większego bagażnika, Golf R dostępny jest też jako kombi – i to dopiero jest praktyczność wcielona! Tyle miejsca, a tyle konia.

Volkswagen Golf R test: dźwięk

Po piąte, jest ten dźwięk – częściowo osiągany naturalnie, częściowo wzmacniany dla lepszych doznań kierowcy. To jest fajne, prostackie ale fajne.

Volkswagen Golf R test: wygląd

Po szóste, największa dla mnie zaleta – Golf R nie wygląda sportowo, tylko cywilnie. Jeśli wolisz sportowo, to jest Ford Focus RS, który wygląda jak z kreskówki, albo Honda Civic Type R, do której – tak słyszałam – w pakiecie dodają czapkę wpierdolkę.

Volkswagen Golf R test: przyspieszenie

Po siódme, oznaczenia sugerujące, że to coś więcej niż cywilny egzemplarz, są bardzo dyskretne, ale pewnie znajdzie się na drodze cwaniak, chcący się ścigać. 4 i sześć dziesiątych sekundy do setki to już coś, co robi wrażenie, chociaż takie BMW M3 jest szybsze. Tak, tylko BMW M3 to już inna klasa, pełna ostentacja i totalny dzik na drodze. Tu jest bardziej statecznie.

Volkswagen Golf R test: podsumowanie

Zdaję sobie sprawę, że Golf R jest droższy od Golfa GTI o jakieś 40 tysięcy, ma mniejszy bagażnik, a różnica w osiągach nie jest aż tak imponująca w codziennej jeździe. Ale Golf R ma napęd na wszystkie koła i obłędny dźwięk. I nadal jest na wskroś praktycznym samochodem.

A jaki hot hatch podoba się Tobie? Daj mi znać w komentarzu.