Za parę miesięcy minie 11 lat, jak mieszkamy z Markiem w naszym domu. To sporo czasu, żeby zastanowić się nad pewnymi rozwiązaniami, przemyśleć rozmieszczenie mebli i dobór dodatków. Dywan do salonu nigdy nie był na naszej liście, ale gdybym teraz urządzała dom, nie wykluczam, że jakiś bym wybrała.

Dywan do salonu: plusy i minusy

Piszę to z perspektywy domu, a nie mieszkania, ale na pewno są też plusy w mieszkaniu – tłumi się odgłos kroków. W domu problem z tym odpada, ale często jest tak, że podłoga jest zimą chłodna i nieprzyjemna. Jeśli nie masz ogrzewania podłogowego w całym domu albo masz podpiwniczenie, będziesz z pewnością czuła chłód od podłogi. Dywan to dobra warstwa izolująca. Niestety, jeśli masz zwierzaki w domu albo długie włosy, konieczne będzie regularne czyszczenie dywanu. U nas w domu Franka (kotka) śpi w łazience na dywaniku z bawełny i zostawia na nim regularnie futro.

Minusem może też być samobieżny odkurzacz – co prawda nowsze modele świetnie sobie radzą z przechodzeniem z podłogi na dywan i odwrotnie, ale zdarza się czasem, że odkurzacz „porywa” dywanik łazienkowy albo zabłąkaną ścierkę.

Kolejny potencjalny minus to umieszczenie dywanu. Jeśli raz postawisz na nim stół czy stojącą lampę, tak już zostanie, bo na dywanie wygniecie się odcisk nóg stołu czy podstawy lampy.

Dywan do salonu: jaki wybrać?

Unikałabym bardzo intensywnych barw i wzorów. Intensywne kolory męczą oko, po jakimś czasie ma się ich dość, a jeśli wydasz pieniądze na dywan, pewnie nie będziesz chciała się go szybko pozbywać. Z tego samego powodu odradzam intensywne, skomplikowane wzory. Uważam, że wzorzyste, orientalne dywany mogą wyglądać dobrze w wielu rodzajach wnętrza, od minimalistycznych po eklektyczne, ale to raczej nie będą dywany za kilkaset złotych ze sklepu z dodatkami do domu. W domach naszych rodziców i dziadków było pełno takich cudów w każdym zestawieniu kolorystycznym, pamiętam z dzieciństwa te skomplikowane wzory, ale nie chciałabym czegoś takiego w domu. Co innego dywan z Bliskiego Wschodu czy z Indii, z historią.

Duży dywan czy mały? Moim zdaniem, duży dywan, rozłożony prawie od ściany do ściany, to rozwiązanie retro, tak dekorowało się domy, kiedy byliśmy dziećmi. Poza tym, nie po to ma się w domu podłogę, żeby jej nie pokazywać, prawda? Zastanowiłabym się raczej, gdzie będzie się koncentrowało życie w salonie – przy kanapie czy przy stole, a może przy wysokim blacie łączącym salon z kuchnią? Jakiego rodzaju siedziska tam będą, stałe czy ruchome? Gdzie położyć dywan, żeby miał nie tylko funkcję, ale też dodawał uroku wnętrzu?

Dywan do salonu: inspiracje ode mnie

Nietrudno zauważyć, że ja głosuję na szarości. Uważam, że to kolor, który dobrze pasuje do wielu wnętrz, nie pogryzie się z podłogą w naturalnym odcieniu, rozjaśni taką w kolorze wenge. To trochę straszne, co napiszę, ale szary jest też praktyczny, nie widać na nim skaz czy drobnych zabrudzeń (co nie znaczy, że nie trzeba go czyścić!). To nie jest ta wyśniona i wypromowana przez setki blogerek z Instagrama biała, futrzana narzuta, która moim zdaniem wygląda dobrze tylko po obróbce w programie graficznym. Beże to też bezpieczny wybór, chociaż mało odkrywczy. Z drugiej jednak strony – dom jest dla Ciebie, nie dla nikogo innego i to Tobie ma się podobać.

Na zdjęciach powyżej są przepiękne, ręcznie tkane indyjskie dywany, jakie można kupić w Miloo Home (w salonach i online na miloohome.pl. Nie są tanie – kosztują od kilku tysięcy zł wzwyż w zależności od rozmiarów, ale to nie są maszynowo tkane dywany „typu perskiego” (brr!), tylko ręcznie tkane dywany z wełny i włókien roślinnych. Wytrzymają lata. Jeśli jednak wolisz nie podejmować teraz tak wiążącej finansowo decyzji, wybrałam też kilka modeli ze sklepów, o wiele bardziej przystępnych cenowo, łatwiejszych do zmieszczenia w budżecie. Który podoba Ci się najbardziej?