Przysięgam, chciałabym dostawać grosik za każdym razem, kiedy w dyskusji pada „o gustach się nie mówi”. Co za brednie. Otóż mówi się!

Dziś na Facebooku szaleje odpowiedź Aleksandra Barona na wpis Froblog. W skrócie: Froblog poszła na wieczór spożywczo-zapachowy, nie podobało się jej, więc sugeruje Baronowi, żeby gotował rzeczy również jadalne, a nie tylko efektowne. Baron odpowiada via tekst w jakiejś odnodze internetowej Agory (przepraszam, ale odkąd tam nie pracuję, nie ogarniam, co jest czym). Pod linkiem u niego na profilu, jak to zwykle w Polsce, sporo czułości pod adresem Froblog (zdaje się, że „kretynka” to jedno z mniej obelżywych określeń). Bo jak to tak, skrytykować!

Nie poszłabym na kolację z jedzeniem, winem i zapachami, bo nie lubię ludzi, a tam sądząc po zdjęciach było ze 30 osób. Poza tym, byłam ze dwa razy u p. Amaro, który robił te wynalazki z mięsem w sianie, kokilkami z kory itp. Dla mnie jest to przerost formy nad treścią i to moje zdanie, do którego mam prawo (mimo że akurat za tamte posiłki nie płaciłam).

Tak samo nie rozumiem, dlaczego nagle opinia Froblog ma być dowodem na wstecznictwo i brak chęci eksperymentowania. Ona ma taką opinię i super, Marta Niedźwiecka wyszła zachwycona – i też super. Każda z nich jest tak samo uprawniona do wygłaszania opinii. Ty też. Każdy z uczestników kolacji może mieć dowolną opinię na jej temat i nic nikomu do tego, ale jeśli uwierzymy, że o gustach się nie mówi, to tak naprawdę kończy to 90% wszelakich dyskusji.

Mówmy o gustach, wyrażajmy opinię – byle szczerze. Jak widać, wpis jest zilustrowany umiarkowanej piękności zdjęciem przedstawiającym hummus i falafel. Zrobiłam je w lokalu o nazwie Bekef, który polecił mi Mosze z nieistniejącego już Namiotu Abrahama. Robiłam dwa podejścia i za każdym razem fakap. Opinię wyraziłam więc i na Foursquare, i na Zomato. I są to jedyne negatywne opinie. Nic się od tego nie stało – ja tam więcej nie pójdę, jeśli ktoś mnie spyta – powiem, że nie warto, ale jeśli komuś jedzenie tam smakuje, to może trafiał na lepszy dzień kucharza, albo szuka w jedzeniu czegoś innego.

Wracając do tematu: wyrażanie swojej opinii jest ważne. Nie uczą nas tego w szkole, na uczelni też nie zawsze, potem w pracy też robimy dobrą minę do złej gry. Ja bym jednak proponowała zastanowienie się nad tym, co się myśli na dany temat i pójście za tą myślą. Jeśli chcemy skomentować czyjąś opinię, to do dzieła. Ale z argumentami ad rem a nie ad personam, to nie przedszkole.