Najpierw wyjaśnienie, skąd wziął się temat. Mam w blogu tekst pod tytułem „Czy Zalando sprzedaje oryginały?”, w którym starałam się rozwiać wątpliwości dotyczące pochodzenia produktów oferowanych w tym sklepie online. Napisałam go trzy lata temu, ostatnio odświeżyłam, nadal czyta się bardzo dobrze i nadal pojawiają się w mailach do mnie czy w komentarzach pod tekstem różnego rodzaju teorie spiskowe. Zresztą, nie dotyczą tylko tego sklepu – im któryś bardziej popularny, tym częściej ktoś mnie pyta, jak rozpoznać, czy buty albo torebka kupione w Zalando, w eObuwie, w Van Graaf to oryginał. Nie ma czego rozpoznawać, bo te sklepy sprzedają oryginały.
Teorie spiskowe nie biorą się jednak znikąd. Wiele osób coś tam słyszało, coś im się nie zgadza i od razu dochodzą do sensacyjnych wniosków. Tak jest np. z torebkami Valentino po 200 zł. Przecież to jest luksus po parę tysięcy, olaboga, podróbki sprzedajo, dzwońcie po policję i do płokułatuły.
Tylko, że nie.
Spis treści
Torebki Valentino – te drogie
Te drogie torebki Valentino (można je kupić np. na Farfetch), po kilka tysięcy złotych, to najwyższa liga. Nie oceniam, czy są ładne, czy brzydkie, poza tym jest dostępnych wiele modeli i jedne są bardziej zachowawcze, inne bardziej zwracające uwagę. Projektant nazywa się Valentino Garavani, dobiega 90-tki i ubierał wiele gwiazd, a suknie jego projektu na pewno niejeden raz widziałaś, oglądając Złote Globy czy Oscary.
Jednym z bardzo popularnych modeli torebek tej marki jest Rockstud z charakterystycznym zapięciem u góry. To też, niestety, model często podrabiany, na AliExpress jest chyba cała kolekcja torebek mocno inspirowanych tym kształtem, ćwiekami, zapięciem. Od 2011 roku, kiedy się pojawiła, torebka cieszy się niesłabnącym powodzeniem, w linii są też buty w kilku wariantach, inne modele torebek (w tym bardziej zachowawcza tote tylko z linią ćwieków na górze, poza tym bez ozdób) i akcesoria – bransoletki, portfeliki na karty etc.
Torebki Red Valentino – te tańsze
Jak wiele marek (czy raczej koncernów modowych), Valentino ma bardziej przystępne linie. Nie będę tu wymieniać wszystkich, skupię się na Red Valentino. To taki odpowiednik Calvin Klein Jeans czy Armani Exchange – niedrogie (w porównaniu z najwyższą linią) dodatki, zwykle mocno osadzone w bieżących trendach i z tej racji raczej jednosezonowe, ale dające możliwość zetknięcia się z markową modą.
Akcesoria Red Valentino można kupić np. w eObuwie.
Torebki (Mario) Valentino – te tanie, od 300 zł wzwyż
O, i tutaj pewnie sobie myślisz – a, to jakiś taki tani brand, powstały parę lat temu mimochodem, nastawiony na handel dzięki podobieństwu nazwy. Nic z tych rzeczy. Włoska marka Mario Valentino powstała 10 lat wcześniej niż Valentino – w roku 1952, w Neapolu (Valentino Garavani debiutował w Rzymie). I już samo to oznacza, że należy się jej szacunek. Marka zaczynała od butów – robionych prawie na miarę, bo z atelier wychodziło ich dziennie raptem 20 par. Obecnie, poza butami i torebkami, w ofercie marki można też znaleźć drobne akcesoria skórzane, ale też arabskie bawełniane chusty (nazywane np. kufiya, ghoutra; w Polsce nazywamy je „arafatki”) – te, które mężczyźni noszą na głowach.
Niska cena torebek wynika najprawdopodobniej z tego, że większość z nich wykonana jest ze skóry ekologicznej; to obniża koszty i otwiera markę na inną grupę nabywców – tych, którzy z przyczyn ideologicznych nie noszą produktów pochodzenia zwierzęcego.
Torebki Mario Valentino można kupić np. w Van Graaf.
Kontrowersja z torebkami Valentino
No właśnie, nareszcie jakieś mięso. Otóż obie firmy Valentino żyły sobie w zgodzie przez 40 lat, bo w 1979 roku podpisały coś w rodzaju paktu handlowego o nieagresji. Umowa określała, w jaki sposób i jakie logotypy mogą być wykorzystywane przez starszą z marek. Znane osoby (aktorki, żony polityków) ubierały się w obydwu firmach, nikt nie narzekał.
Ale na początku 2019 Valentino (Garavani) pozwała (Mario) Valentino o naruszenie dobrego imienia marki na rynku amerykańskim. O co chodziło? Według umowy z 1979, Mario Valentino może używać litery „V” i nazwy „Valentino”, ale rozłącznie, nie naraz na jednym modelu. Ma też zawsze używać pełnej nazwy „Mario Valentino” w oznaczeniu wewnętrznym, na metkach itd. Były też zarzuty o zbliżanie się cenami do poziomu Valentino (Garavani) i o naśladowanie wzorów tej marki.
Nie mam pojęcia, co z tego wyniknie, ale jestem ciekawa Twojej opinii. Czy Tobie mylą się te marki? Daj mi znać.
Related posts
Cześć!
Mam na imię Ania. W moim blogu znajdziesz masę porad o tym, jak dobrze wybierać – tak, żeby było pięknie. Szukasz przepisu na obiad, chcesz zrobić udane zakupy, a może nie wiesz, jak rozpoznać podróbkę? Zapraszam!Masz pytania? Napisz do mnie:
ania@jestpieknie.pl