Lubię kosmetyki. Nieustająco, od lat, bawi mnie poznawanie nowych marek, nowych składników, nowych sposobów na makijaż – nawet jeśli na końcu wracam do kremu tonującego i balsamu do ust. Dlatego Sephora Open Day to dla mnie święto – tyle wszystkiego w jednym miejscu!

Tegoroczna wiosenna prezentacja nowości w perfumeriach Sephora była wyjątkowo bogata – pojawiło się kilka nowych marek, a te znane z Sephora nie rozczarowały, jak chodzi o wiosenno-letnie nowości. Także kosmetyki i akcesoria marki własnej Sephora zwróciły moją uwagę – lubię jednorazowe maseczki pod oczy, bo to taka mikroprzyjemność, idealna na wieczór po długim dniu. Ale najbardziej spodobały mi się nowe pędzle do makijażu – miękkie, grube, zwarte, super przyjemne. Co ważne dla wielu z Was – są z syntetycznego włosia, więc żadne zwierzątko nie musiało przyczynić się do ich powstania. Pędzel Sephora nr 61 kosztuje 159 zł, jest już do kupienia.

Skoro jesteśmy przy makijażu – NARS. Każdy chyba słyszał o tej marce i o jej wyjątkowym różu o nazwie Orgasm. To idealny odcień różu, ciepły, naturalny – właśnie taki, o jaki chodzi. W lecie pojawią się dwa dodatkowe kosmetyki kolorowe w linii Orgasm – szminka i róż w płynie. Róż jak róż, w zasadzie wolę wersję w kamieniu, ale ta szminka! Idealny, naturalny odcień – usta, tylko lepsze. Nie mam jeszcze polskiej ceny, ale szminka NARS kosztuje 132 zł, więc ta pewnie będzie kosztować podobnie. Podejrzewam, że to edycja limitowana, więc brałabym, jak tylko się pojawi.

Pojawi się też kolekcja kosmetyków NARS stworzona we współpracy z Charlotte Gainsbourg. Podsumowując: rozświetlona, naturalna skóra, smoky eye i usta w zdecydowanym kolorze. Tutaj moim faworytem jest preparat o nazwie Hydrating Glow Tint Gel Cream. Coś pomiędzy kremem tonującym, bazą pod podkład i rozświetlaczem. Daje lekki, łagodny efekt rozświetlenia, wygładza optycznie skórę. Tutaj też nie znam jeszcze ceny.

Mówiąc o lecie, warto wspomnieć o linii kosmetyków słonecznych marki Eisenberg. Wysokie filtry, dobra ochrona i bardzo lekka formuła, odpowiednia pod makijaż. Do wyboru są warianty z filtrem od 15 do 50, do twarzy i ciała, a także kosmetyki po opalaniu. Ceny – od 185 zł wzwyż.

Na koniec – dwie marki azjatyckie. Skinfood jest już w Polsce znany, zarówno dzięki wzmiankom na blogach, jak i dzięki importowanym przez niewielkie sklepy online kosmetykom. Teraz Skinfood dostępne jest w Sephorze. Do wyboru jest kilka linii – z brązowym cukrem, z ryżem, z wyciągiem z yuzu. Są też maski w płatach. Przy najbliższej okazji sprawdzę, jak działa maska-peeling z ryżem. Ceny – 22 zł za maski w płatach, 65 zł za maskę-peeling ryżowy, 109 zł za peeling z brązowym cukrem.

Caolion to marka koreańska, dotąd chyba w Polsce mniej znana. Obszarem zainteresowań marki są pory na twarzy – jak wyjaśniła prezentująca kosmetyki pani, jeśli pory są zapchane, nie pomoże żadna pielęgnacja ani makijaż. Ma to sens. Do wyboru są produkty do oczyszczania twarzy, a także produkty pielęgnacyjne, jak duet kremów na dzień i na noc. Zwykle wersja na noc rozgrzewa, a wersja na dzień chłodzi. Pozornie ma to sens, ale nadmierne rozgrzewanie może szkodzić na naczynka, co słusznie zauważyła w rozmowie Monika z Perfect Basic. Mam jednak wrażenie, że jestem trochę poza targetem marki – to raczej kosmetyki dla młodszych osób, może nawet dla nastolatków. Jeśli jednak ktoś ma trądzik z ropnymi wykwitami, nie polecam szorowania skóry peelingiem. Ponieważ trądzik już mi nie grozi, pewnie wypróbuję coś z kosmetyków Caolion – na pewno dam znać. Ceny – 59 zł za oczyszczające mydło, 99 zł za zestaw dwóch kosmetyków do mycia twarzy i 149 zł za zestaw dwóch kremów do twarzy.