Idzie lato, marzymy o złotej opaleniźnie i lekko pofalowanych, muśniętych słońcem włosach. Ale nie wszystkie chcemy brać na wakacje torbę kosmetyków do stylizacji, szczotkę, suszarkę, lokówkę… Czy spray z solą morską zastąpi je wszystkie?

Czy spray z solą morską to dobry pomysł?

Pierwszy raz kupiłam sobie taki spray, kiedy zapuszczałam włosy i chciałam uniknąć przyklepanej fryzury, a jeszcze nie bardzo było co wiązać. Wtedy spray z solą morską totalnie mnie zachwycił – nagle włosów robiło się jakby więcej, a przy tym wyglądały w ten niedbały sposób, o który mi chodziło.

Kupiłam też nowe opakowanie przed wycieczką do Dubaju. W ogóle nie lubię suszyć włosów, nie wożę ze sobą suszarki, no i uznałam, że przy 20C nie będzie to potrzebne. Stopni było nawet więcej, bo temperatura dochodziła do 28C, więc rano wystarczyło wziąć prysznic, umyć głowę, spryskać włosy sprayem z solą morską i trochę je związać. Głównie dlatego, że teraz włosy sięgają mi do łopatek i zwyczajnie nie wyobrażam sobie nosić ich rozpuszczonych. Raz – potargają się. Dwa – będę wyglądać jak kuzyn cosiek:

kuzyn cosiek

I na związanych włosach efekt też był OK. Koczek był nieco bardziej niedbały, ale wyglądałam tak, jak chciałam – plażowo i wakacyjnie.

Czy spray z solą morską niszczy włosy?

Nie wydaje mi się, żeby było to coś gorszego niż codzienne suszenie, prostowanie czy inne tego typu zabiegi. Sprayu nie trzeba przecież używać każdego dnia.  Można go używać przemiennie z olejkiem do włosów, który co najmniej zneutralizuje wysuszające działanie soli. A skoro o wysuszaniu mowa, jest jeszcze jedna sytuacja, kiedy spray z solą morską sprawdza się na medal: tłuste włosy. Nie wdając się w dyskusje o tym, jak często myć włosy, zdarza się czasem sytuacja, kiedy fryzura jest już lekko nieświeża, a nie ma czasu na mycie i układanie. Jeśli zostanie w domu albo noszenie cały dzień czapki nie wchodzi w rachubę, wystarczy spryskać włosy sprayem z solą morską a potem spiąć je lekko (nie rozczesywać, nie przylizywać!) i wrzucić na Instagram selfie z hashtagiem #wokeuplikethis.

O soli morskiej do włosów pisze też Monika z PerfectBasic – koniecznie zajrzyj do niej i sprawdź, jakie kosmetyki poleca!

Spray z solą morską: moi ulubieńcy

Nic na to nie poradzę, mój najulubieńszy spray z solą morską do włosów to Bumble and bumble Surf Infusion, 59 zł / 45 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora. Wiem, to bardzo dużo pieniędzy jak za słonawą wodę w rozpylaczu, ale jego największą zaletą jest zawartość olejków pielęgnacyjnych. Co? No właśnie. Takie połączenie jest moim zdaniem optymalne, jak chodzi o troskę o stan włosów. Skończyłam kolejne mini-opakowanie. Chociaż mam z 5 innych sprayów z solą morską, chyba kupię ten ponownie, tak bardzo go lubię.

Kolejny produkt, który bardzo lubię, to Bumble and bumble Surf Spray, 65 zł / 50 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora. Można go kupić w zestawie z mini-szamponem i mini-odżywką tej samej firmy, wystarczy na całe wakacje, łatwo go spakować. Ma trochę uciążliwy zapach.

Toni & Guy Casual spray na bazie soli morskiej, 18,90 zł / 75 ml, do kupienia w drogeriach Rossmann, to wybór o wiele bardziej ekonomiczny. Ma ładny zapach, bardzo dobry rozpylacz, jest dostępny w każdym Rossmannie.  Jeśli nawet zapomnisz go spakować, kupisz go nad morzem czy na Mazurach.

Jeśli wolisz większe opakowanie, każdy z wymienionych tutaj sprayów ma też wersję łazienkową, a nie podróżną. Bardzo miło wspominam Tigi Catwalk Session Series spray z solą morską, ca. 30 zł / 270 ml. Jednak zmęczenie całej tej butli było dla mnie wyzwaniem, bo jesienią i zimą nie używam sprayu z solą morską do włosów.