Tonik do twarzy znam od dzieciństwa – moja mama kupowała sobie całe serie kosmetyków, np. New Wave (a może coś innego z Wave w nazwie?): tonik, mleczko, jakiś krem i używała tego z nabożeństwem. Nikt się za bardzo wtedy nie zastanawiał, co dany kosmetyk robi, a tonik do twarzy był po prostu elementem kompletu. Od stosowania całych kompletów raczej się odchodzi, bo każda skóra jest inna i nie każdemu będzie pasować cała linia kosmetyków. Ale uważam, że tonik do twarzy warto stosować.
Spis treści
Tonik do twarzy: po co w ogóle jest?
Może najpierw o tym, czym tonik do twarzy nie jest. Nie jest to kosmetyk do demakijażu ani nawet do usuwania resztek makijażu po tym, jak użyjesz mleczka czy olejku. Jeśli Twój kosmetyk do demakijażu nie zmywa podkładu w całości, to albo jest do niczego, albo nie używasz go zgodnie z założeniem producenta.
Tonik do twarzy nie ma też za zadanie „zamknąć porów”, chociaż toniki z alkoholem mogą dawać taki efekt. Niestety, na dłuższą metę to słaby pomysł, bo wysuszona skóra będzie produkować więcej sebum.
A zatem, po co tonik do twarzy? Podstawowe działanie to regulowanie pH skóry po myciu. Pewnie, skóra poradzi sobie sama, ale można jej to ułatwić. Kolejna sprawa – złuszczanie. Jeśli chcesz poprawić stan skóry, możesz wprowadzić do codziennej pielęgnacji tonik do twarzy zawierający kwasy owocowe. Trzeci kierunek, w jakim może (i powinien) działać tonik, to nawilżanie. Podejrzewam, że każda z nas może się podpisać pod stwierdzeniem „czasem mam wrażenie, jakby skóra twarzy była ściągnięta, sucha”. Przyczyn jest wiele – czasem to kosmetyki, czasem błędy w demakijażu, czasem zbyt agresywna klimatyzacja albo przeciwnie, wysuszone od nagrzewania powietrze, czasem palenie papierosów. Tonik do twarzy zatrzyma wilgoć w skórze – inaczej niż woda.
Tonik do twarzy: jeden czy więcej?
Są dwie szkoły: kosmetyczny minimalizm i totalne rozpasanie, kosmetyk na każdy problem skóry. Uważam, że skrajności są szkodliwe, lepiej znaleźć własną drogę. Tonik do twarzy nie jest jedynym kosmetykiem pielęgnacyjnym – jeśli łączysz go z mocno nawilżającym serum do twarzy, może zawierać kwasy, a jeśli chcesz łagodzić skórę, wybierz tonik, który mocno nawilża i da Ci ulgę po demakijażu. Ja w tej chwili mam dwa toniki w rotacji – jeden z kwasami, drugi o działaniu nawilżającym.
Tonik do twarzy: drogi czy tani?
Już samo określenie, co jest drogie a co tanie, to niełatwa sprawa, bo to rzecz osobista, ile się wydaje na kosmetyki. Nie ukrywam, ja nie mam ogranicznika, dodatkowo są marki, które są tak miłe, że wysyłają mi nowości. Co powiedziawszy, uważam, że lepiej wydać więcej na serum do twarzy czy wręcz na serię zabiegów gabinetowych niż na tonik. Poniżej toniki, których używałam, które znam – i tańsze, i droższe.
Tonik do twarzy: moje typy
Bielenda Botanic Spa Rituals hydrolat z olejkiem z pestek malin i melisą – nowość Bielendy, jak zwykle z nazwą dłuższą niż da się zapamiętać. I jak zwykle, z nazwą na wyrost. Hydrolat to woda podestylacyjna, w zasadzie produkt uboczny przy produkcji olejków eterycznych. To coś Bielendy to tonik – i to całkiem dobry: składniki nawilżające, woda różana, wyciąg z pestek malin. Zapach bardzo nie-malinowy, jeśli tym chcesz się kierować przy zakupie. Cena: 19,99 zł / 200 ml, do kupienia w drogeriach.
Lush eau roma water – tonizujący spray do twarzy z krótkim, choć kontrowersyjnym składem. Dla wielu osób olejki eteryczne to zło wcielone. Ja ciągle wracam do kosmetyków z olejkami eterycznymi, bo nie robią mi niczego złego, ale nikogo do tego nie namawiam. Wygodny, bo w sprayu, lekko perfumowany, ale pachnący raczej lawendą niż czymś dziwnym. Cena: 6,95 euro za 100 ml, 13,25 euro za 250 ml, do kupienia w sklepach Lush (najbliższy chyba w Berlinie).
Origins maskimizer – to niby nie tonik, tylko baza pod maski do twarzy, ale moim zdaniem jak tonik sprawdza się doskonale. Pisałam o nim w tekście: Baza pod maseczki Maskimizer Origins – mój test. Cena: 75 zł / 95 ml, do kupienia w perfumeriach Sephora.
Phenome Brilliant Restiring toner – wyciąg z aloesu, kwas hialuronowy i kwasy owocowe, a do tego spray. Jeden z moich ulubieńców, bardzo polecam. Cena: 80 zł / 200 ml, do kupienia w perfumeriach i drogeriach, także internetowych.
Pixi glow tonic – polecony przez Monikę z Perfect Basic. Na początku swędziała mnie po nim skóra w okolicy szczęki, ale teraz już używam go bez problemu. W składzie wyciąg z aloesu, ściągający wyciąg z oczaru wirginijskiego, kwas glikolowy. Kontrowersyjny, kwaśny zapach. Cena: 93 zł / 250 ml, do kupienia w perfumerii internetowej LookFantastic.
Vianek łagodzący tonik-mgiełka do twarzy – dobry, łagodzący tonik, lekko perfumowany, z wygodnym sprayem. Nie obiecuje niczego, czego nie dostarcza. Cena: 15,90 zł / 150 ml, do kupienia w perfumeriach i drogeriach, także internetowych.
Related posts
2 Comments
Comments are closed.
Cześć!
Mam na imię Ania. W moim blogu znajdziesz masę porad o tym, jak dobrze wybierać – tak, żeby było pięknie. Szukasz przepisu na obiad, chcesz zrobić udane zakupy, a może nie wiesz, jak rozpoznać podróbkę? Zapraszam!Masz pytania? Napisz do mnie:
ania@jestpieknie.pl
Vianek i Bielenda są u mnie na liście do wypróbowania! Co ciekawe, właśnie kończę ostatnie krople innego Vianka (płyn micelarny z serii pomarańczowej, jest cudowny!), a w zapasie mam inną Bielendę (płyn micelarny z serii Green Tea), więc widać od razu jakie mam ulubione marki 😀
Musze tego Vianka więcej kupić, jak mi się zapasy skończą, bo to taki polski hit eksportowy, warto o nim pamiętać. Bielenda działa mi na nerwy nazwami, chociaż kosmetyki zwykle są OK. Z tego składu, który opisałam, teraz używam Lush i Pixi, ale już chodzi za mną coś następnego 😉