Kiedyś mało kto wiedział, gdzie jest Dubaj i co to są Emiraty. Od kilku lat wycieczki do Emiratów są częścią oferty wielu biur podróży, pojawiły się też tańsze bilety, a emirackie linie lotnicze latają codziennie z Warszawy do Dubaju. Moja pierwsza wycieczka do Emiratów odbyła się ponad 10 lat temu i od tej pory wracamy tam z Markiem w miarę regularnie (ostatnio dwa razy w roku!). Co mi się tam tak podoba?
Spis treści
Wycieczka do Emiratów: pogoda
Byliśmy w Emiratach i zimą, i wiosną, i latem. Latem jest najtrudniej, bo temperatury przekraczają 45C, a wilgotność sięga 90%. Ale to nie znaczy, że nie da się wtedy żyć w Emiratach – trzeba tylko koncentrować się na miejscach, gdzie jest klimatyzacja. Odradzam wtedy zwiedzanie atrakcji na świeżym powietrzu, chyba że wieczorem. Dubaj nie zamiera o 22.00, przeciwnie – życie toczy się także wieczorami i w nocy. Centra handlowe często są czynne do późnych godzin nocnych, sklepy spożywcze – całą dobę.
Wycieczka do Emiratów: jedzenie
A propos jedzenia – nigdzie nie jem tak dobrze, jak w Dubaju. To prawda, wiele rzeczy jest tam drogich, szczególnie importowane z Europy sery, ale jechać do Dubaju po to, żeby jeść camemberta i zagryzać bagietką wydaje mi się złym pomysłem. O wiele lepiej jest zapoznać się na miejscu z kuchnią lokalną – w każdym sklepie można kupić świeży hummus, tabbouleh, mutabal (linkuję tu do moich przepisów – każde z tych dań można zrobić w Polsce, jeśli Ci zasmakują), świeży chleb, oliwki, świeżo wyciskane soki, arabski napój z mleka (w Polsce nazywamy to ajran, w Emiratach szukaj go pod nazwą laban).
No i shawarma – w jednym z moich tekstów o Dubaju napisałam, że można ją zjeść za 5 dirhamów, na co ktoś w komentarzach zakwestionował to. Specjalnie sprawdziłam – shawarma z baraniną w sieciowej restauracji Eat & Drink (jest ich kilkanaście w Dubaju, ja na pewno znam i polecam tę na Jumeirah) kosztuje 5.50 Dhs. Nie jest ogromnym plackiem „ze wszystkim”, jak w Polsce, to mały chleb arabski z mięsem, świeżymi warzywami i odrobiną sosu, ale na mały głód wystarcza. Jeśli ktoś lubi bardziej obfite posiłki, może zjeść takie dwie albo zamówić np. talerz mięsa z dodatkami. Tylko uprzedzam – po shawarmie w Emiratach może się okazać, że lokalny kebab to jakieś nieporozumienie. Jeśli prowadzi go kucharz z Bliskiego Wschodu, pogadaj z nim – na pewno umie zrobić coś mniej spolszczonego.
Swoją drogą – podczas kolacji u przyjaciół rozmawiałam z Emiratką o Polsce, bo ma tutaj rodzinę. Zeszło na kuchnię arabską – słyszała o libańskim Le Cedre w Warszawie, ale nie o popularności budek z kebabem. Kiedy pokazałam jej zdjęcie typowego, „polskiego” kebaba, nie mogła uwierzyć, że to jest naprawdę.
Jeśli jednak nie masz ochoty na kuchnię arabską, możesz tu znaleźć każdą inną (są też lokale z kuchnią rosyjską, ale nie chciałoby mi się jeść śledzia pod pierzynką w Dubaju, mimo że w ogóle za nim przepadam). Proponuję Ci świeże ryby i owoce morza – są doskonałe. Zdjęcie krewetki, które tu wrzuciłam, zrobił Marek na grillu u naszych przyjaciół. A to jeszcze nie są największe krewetki, jakie można kupić. Dana robi też rybę z grilla – kupuje jednego świeżego lucjana purpurowego (po angielsku ta ryba nazywa się mniej zabawnie – red snapper), oczyszcza go, smaruje mieszanką oliwy z ziołami i przyprawami i wrzuca na grill. Nigdy nie jadłam lepszej ryby z grilla.
Wycieczka do Emiratów: zakupy
O tym, co warto kupić w Dubaju, napisałam cały osobny tekst, ale tutaj też o tym wspomnę, bo zakupy też są dla mnie jakimś tam bodźcem do wyjazdu do Emiratów. Nie mam budżetu na ubrania Gucci czy Dior, ale gdybym chciała, tutaj wszystkie butiki marek wysokich znajdę pod jednym dachem. Mogę też wynająć umyślnego, który będzie niósł za mną torby z zakupami, gdybym naprawdę postanowiła stworzyć moją garderobę od nowa.
Jak chodzi o dobra bardziej przystępne, moją słabością w Emiratach są sklepy Co-Op, czyli supermarkety z jedzeniem i rzeczami do domu. Nic luksusowego, ale tutaj robię najlepsze zakupy – pasta z sezamu, której używam do sosów i do hummusu, prażone orzechy, przyprawy z każdego krańca świata.
Dobrym miejscem na zakupy jest też Global Village, o ile zniesiesz stanie w korku na wjeździe i wyjeździe. Global Village to duży obiekt, częściowo odkryty, częściowo zabudowany, z pawilonami poświęconymi różnym krajom. Tam mama naszego kolegi kupiła mi najlepszy, irański szafran – mam go do dziś, jest super wydajny. Tam też można, a nawet trzeba trochę się potargować, więc jeśli lubisz ten sposób kupowania, spodoba Ci się. Można oczywiście zjeść coś na miejscu albo skoczyć na tajski masaż – byłam i chociaż wyszłam cała w oliwce, to bardzo mi się podobało.
Wycieczka do Emiratów: widoki
Przez większość czasu, kiedy piszę „Emiraty”, mam na myśli Dubaj, bo tu spędzamy za każdym razem najwięcej czasu. Ale Emiraty to nie tylko Dubaj i wieżowce. Ba, sam Dubaj to nie tylko wieżowce! Ale o tym za chwilę.
Chyba najbardziej podobała mi się wycieczka do Fujairah. To emirat na wchodzie, nad Zatoką Omańską. Nie jest tak „wielkomiejsko” jak w Dubaju – Marek mówi, że tak mniej więcej wyglądał Dubaj 20 lat temu, kiedy on mieszkał w Emiratach. Jeśli chcesz zobaczyć stare, historyczne zabudowania z czasów przed powstaniem Emiratów (długo przed powstaniem ZEA – w 2018 roku kraj obchodził 47 urodziny), to tutaj jest co oglądać. Jest też park na corniche, gdzie można popatrzeć na wodę, a jeśli lubisz nurkować, to słyszałam, że Khor Fakkan jest wymarzonym miejscem do tego.
Wracając do Dubaju – czytałam niejeden raz, że to „miasto wieżowców” czy „plastikowy, sztuczny twór pośrodku pustyni”. Każdy, kto tak pisze, niewiele widział – zresztą jeden z tych komentarzy pochodzi od człowieka, który w Dubaju był 3 dni na jakimś szkoleniu czy targach. Nie uważam się za specjalistkę od Dubaju, bo nigdy tam nie mieszkałam, ale staramy się przy każdym pobycie zobaczyć coś więcej – nie tylko centra handlowe, ale też nowe fragmenty plaży, nowe miejsca, jak Dubai Frame (ciągle na liście, na razie widzieliśmy je z samochodu), odrestaurowany statek Queen Elizabeth 2 (napiszę o nim osobno, bo spędziliśmy tam kilka dni), stare miejsca, jak Deira czy Karama. Dubaj nie kończy się na centrum, podobnie jak Warszawa to nie tylko okolice Pałacu Kultury i nauki, Sopot – nie tylko ulica Monte Cassino, Zakopane – nie tylko Krupówki, a Wrocław – nie tylko rynek.
Dla mnie Emiraty to odpoczynek, nawet jeśli ostatnio pół dnia spędziłyśmy z dziewczynami w kuchni, przygotowując jedzenie na imprezę. Staram się nie zabierać ze sobą pracy, odpoczywamy – robimy sobie oddech od codziennej gonitwy, detoks od alkoholu (nie jest zakazany, można go kupić w sklepach i w restauracjach, ale jest na tyle drogi, że lepiej wydać te środki na coś innego), zmieniamy codzienne nawyki – zaczynamy dzień od spaceru po plaży i prostego śniadania, wybieramy sobie, dokąd chcemy pojechać, spotykamy się ze znajomymi, którzy tam mieszkają. Nigdy nie byłam na wczasach zorganizowanych i nie planuję tego – siedzenie na basenie przy hotelu i autokarowe wycieczki nie są dla mnie. Nie ciągnie mnie też do domku na plaży gdzieś pośrodku niczego, bo lubię różnorodność. Dubaj właśnie to mi daje. I dlatego przepadam za tym miejscem. Jeśli planujesz wycieczkę i masz pytania – pisz, postaram się pomóc!
Related posts
3 Comments
Comments are closed.
Cześć!
Mam na imię Ania. W moim blogu znajdziesz masę porad o tym, jak dobrze wybierać – tak, żeby było pięknie. Szukasz przepisu na obiad, chcesz zrobić udane zakupy, a może nie wiesz, jak rozpoznać podróbkę? Zapraszam!Masz pytania? Napisz do mnie:
ania@jestpieknie.pl
Oglądając Twój blog, aż chce się pojechać do Emiratów. Zdjęcia są cudne,a kraj wydaje się być bardzo ciekawy. Zastanawiałam się nad wyjazdem w najbliższych dwóch lat w ciągu pory wiosennej – możliwe, że majówki. Dubaj jest po prostu cudny!
Dziękuję, o to mi właśnie chodziło 🙂 Podczas majówki jest jeszcze znośnie, tzn. do 40C. Najlepsza pora na wyjazd to styczeń-luty, wtedy jest najchłodniej (20-26C) i najmniej wilgotno.
[…] wakacji w Dubaju też je nosił. I któregoś dnia zobaczył, że jedno szkło ma uszkodzenie – schodzi lustrzana […]