Dziś nie będzie poradnika o rozpoznawaniu podróbek, ale historia o tym, dlaczego kupowanie oryginałów ma więcej sensu. Marek, jak wiedzą jego fani na YT, ma bardzo charakterystyczne Ray-Bany. To model Justin, bardzo popularny, w wersji z czerwonymi lustrzanymi szkłami. Kupił je wiosną 2017 roku, nosi je regularnie, bardzo je lubi.

Podczas wakacji w Dubaju też je nosił. I któregoś dnia zobaczył, że jedno szkło ma uszkodzenie – schodzi lustrzana warstwa. Nie wiadomo, kiedy ani od czego – ale takiego czegoś nigdy nie widzieliśmy. Wiadomo, czasem szkła mogą się zarysować, ale obłażąca warstwa? Przedziwne.

Na szczęście to uszkodzenie było w rogu, nie męczyło wzroku. Chciałam kupić Markowi kolejne okulary na miejscu, ale tego wariantu kolorystycznego, jak na złość, nigdzie nie było. A inne nie są aż takie fajne.

Po powrocie do domu zaczęłam się jednak zastanawiać, czy to nie jest coś, co można reklamować. Nie mam po dwóch latach paragonu – chociaż pewnie powinnam, ale nie zawsze jestem skrupulatna z ich przechowywaniem. Na szczęście Marek dobrze pamięta, gdzie i kiedy kupił te okulary. Ale perspektywa pójścia do sklepu i wyjaśniania, że o, tutaj jest kopia z karty, tutaj są okulary, czy można coś z tym zrobić, zniechęciła nas od razu. Prawdę mówiąc, moje i Marka doświadczenia z obsługą klienta w takich przypadkach to w Polsce głównie udręka. Nie ma paragonu? Nie pomożemy. A czy to na pewno tu było kupione? A może pan sam je zadrapał? Proszę wypełnić to pismo. Odezwiemy się w ciągu 14 dni roboczych. Albo nie.

Ale przecież żyjemy w czasach internetu, globalnej wioski! Weszłam na profil facebookowy marki Ray-Ban. Napisałam wiadomość. W ciągu kilku godzin dostałam link do strony Luxottica (producenta okularów Ray-Ban), gdzie zgłasza się tego rodzaju problemy. Jak może widać na screenie, wiadomość wysłałam 28.01.19.

Na następny dzień dostałam mailem informację, że moja reklamacja została uznana i zostaną do mnie wysłane nowe okulary. Dostałam też list przewozowy do odsyłki uszkodzonych okularów do Luxottica. Odesłałam je, a dziś (7.02.19) kurier przywiózł nowe okulary dla Marka.

 

Dla mnie wniosek jest prosty: warto kupować oryginały, bo nawet jeśli coś się z nimi stanie, jest możliwość reklamacji. Zwykle myśli się o tym, kupując sprzęt AGD czy RTV do domu, część z nas wykupuje przedłużoną gwarancję, pękniętą szybkę w telefonie też często naprawiamy najlepiej a nie najtaniej. Dlaczego inaczej traktować rzeczy osobiste, jak ubrania czy dodatki?