Są podróbki – czyli produkty udające oryginał, wraz z sygnaturą marki, czasem dodatkowymi elementami typu numery seryjne etc. I są inspiracje – tu nie jest wolna od winy żadna sieciówka, bo moda wysoka w sposób oczywisty inspiruje modę demokratyczną cenowo. O ile jednak nie płaczę nad, powiedzmy, sukienką w biało-zieloną szachownicę, która bardzo dobrze udaje jeden z modeli z tegorocznej kolekcji wiosna-lato Louis Vuitton, o tyle uważam, że pewną przesadą jest torebka inspirowana linią Monogram Empreinte Louis Vuitton.

Tak wygląda oryginał – Speedy Bandouliere z kolekcji Monogram Empreinte:

Do wyboru jest aż siedem kolorów, ten tutaj nazywa się Jaipur. Torebka kosztuje 1550 funtów. Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź producentów z Dalekiego Wschodu i oto jest, za całe 8,5 dolara, podróbka Louis Vuitton:

Są pewne różnice w mocowaniu rączek –  domyślam się, że nie było nowych wykrojów, więc polecieli normalnym Speedy. Brak też logo LV – ale jest kształt, jest kolorystyka, no i jest reszta bardzo znanego, używanego przez Louis Vuitton od XIX wieku nadruku / wytłoczenia. Uważam, że to jest – mimo braku oznaczenia marki – podróbka, a nie inspiracja. I dlatego bardzo mi się nie podoba, że co najmniej jedna znana polska blogerka modowa promuje ten model.

http://newlifewithfashion.blogspot.com/

Jestem zdania, że blogerki nie powinny nosić podróbek i promować ubrań czy dodatków, któe w sposób oczywisty nawiązują do znanych produktów marek wysokich. Nie wszystkich musi być stać na torebkę za półtora tysiąca funtów, ale znalezienie różowej torebki – kuferka w jakimkolwiek sklepie w Polsce naprawdę nie jest wielkim wyzwaniem. Przejrzałam ofertę Sarenza.pl i wszystkich różowych torebek jest tam prawie 200. Na pewno dałoby się znaleźć coś podobnego.