Uwielbiam kuchnię arabską. Dobrze doprawione mięso, masa warzyw, pasty do chleba, wyraziste smaki – to do mnie przemawia. Ale wiem, że dla wielu osób kuchnia arabska to kuchnia nieznana, albo co gorsza, ich pierwsze skojarzenie to kebab „ze wszystkim”, czyli z surówką z kapusty pekińskiej i litrem sosu czosnkowego. Lidl Polska proponuje tydzień tematyczny pod nazwą „smaki 1001 nocy” – zdaje się, że „tydzień arabski” byłby zbyt kontrowersyjny. A tak, każdy może sobie niedrogo przypomnieć wakacje w Egipcie, Maroko czy Tunezji. Co warto kupić?
Na zakupy do Lidla pojechałam od razu pierwszego dnia, bo nie byłam pewna, czy potem będzie jeszcze co kupować. Jak się okazało, wszystko z oferty „smaki 1001 nocy” w Lidlu było dostępne bez najmniejszego problemu. Oto, co kupiłam:
Jak widać, część oferty pominęłam. Nie kupiłam niczego ze słodyczy, bo w ogóle ich nie lubię i nie jadam, więc nie miałabym skali porównawczej. Nie kupiłam dwóch dań gotowych – bo uznałam, że nie będą mi smakować. Na liście miałam wrapy z pszenicy durum, ale zrezygnowałam z nich po zapoznaniu się ze składem:
Kupiłam za to pełnoziarnistą pitę, bo ma dobry, krótki skład.
Największe nadzieje wiązałam z kotlecikami falafel – bardzo je lubię, ale nie chce mi się ich robić w domu. Ostatnio poprosiłam o porcję świeżych w moim ulubionym kebabie / sklepie arabskim Cedros (Warszawa, vis a vis miśków, koło restauracji Le Cedre na Pradze), ale warto spróbować tych z Lidla. Falafel z Lidla jest mrożony, według przepisu wystarczy 4,5 minuty na patelni z oliwą, żeby go przygotować do podania. Wygląda co prawda jak krążki hokejowe, ale w smaku jest znośny. Dość suchy, zbity, ale jeśli podać go na stół z sałatkami, sosami, pieczywem – będzie w sam raz.
Ogromnym rozczarowaniem jest natomiast coś opisane jako Tabbouleh:
Nie ma z tabbouleh NIC wspólnego, ba! Według mnie to nawet nie jest bulgur, tylko całe ziarna pszenicy. Niby to samo, ale jednak nie do końca. Przyznaję, doprawiona na ostro-kwaśno pszenica jest niezła, ale chciałabym w niej więcej warzyw. No i żeby nikt tego nie nazywał tabbouleh, bo to całkiem inne danie.
Hummus co prawda robię w domu, ale postanowiłam sprawdzić, jak wygląda i smakuje wersja z Lidla. Hummus z Lidla jest bardzo gęsty i zwarty, jednolity. Jak dla mnie i Marka, za bardzo kwaskowaty, ale podejrzewam, że to kwestia użytego składnika – ja do zakwaszania używam tylko świeżego soku z cytryny.
Z kolei mało kwaśne są liście winogron z ryżem (warak enab). To moja druga ulubiona arabska przekąska, której nie chciałoby mi się robić samej. Nie upieram się, że musi być bardzo kwaśna, poza tym to akurat można zmienić samemu, polewając zawiniątka z liści winogron sokiem z cytryny na godzinę przed podaniem. W Polsce zwykle kupuję liście winogron w niedużych puszkach – wersja z Lidla jest sporo większa niż to, co kupowałam do tej pory, w dodatku tańsza. Kwestia skali, jak podejrzewam. Na pewno pojadę do Lidla po kilka puszek na zapas, będę miała na kilka imprez w stylu arabskim jak znalazł.
Pita z dobrym składem nie jest rewelacyjna w smaku, ale trudno porównywać produkt tego rodzaju ze świeżym pieczywem. Jeśli jednak chcesz zrobić wieczór arabski i chcesz podać pitę, a nie np. bagietkę do nabierania hummusu, jest to jakieś wyjście.
Poza daniami gotowymi, w tygodniu „smaki 1001 nocy” można też kupić tahini (pastę z sezamu, przydatną do zrobienia hummusu i sosu tahini) w dobrej cenie, można kupić harissę – ostrą pastę paprykową, miks przypraw ras-el-hanout (doskonały do doprawiania mięsa na grill, do kuskusu, do grillowanych czy pieczonych warzyw, do sosów) i kaszę bulgur. Jeśli lubisz gotować w domu dania kuchni arabskiej, na pewno znasz te składniki – w Lidlu kupisz je niedrogo.
A więc co warto kupić w Lidlu podczas tygodnia „smaki 1001 nocy”?
Myślę, że falafel i liście winogron z ryżem to najlepsze strzały – samodzielne przygotowanie jednego i drugiego jest czasochłonne i trudne, a wersje gotowe nie odbiegają znacząco od smaków kuchni arabskiej. Hummus o wiele lepiej zrobić w domu – zwłaszcza, że w Lidlu można kupić pastę sezamową tahini, a cieciorka w puszce w zupełności wystarcza jako główny składnik, nie trzeba gotować suchej. Mówię to jako osoba, która od jakichś 10 lat kręci średnio raz w tygodniu porcję hummusu. Podobnie jest z sałatką z kaszy bulgur – skoro mogę kupić w Lidlu bulgur, oliwę, przyprawy, warzywa, to ta gotowa jest naprawdę niepotrzebna. Jasne, można do niej dodać we własnym zakresie posiekany pęczek pietruszki, pomidora, odrobinę cebuli, posiekaną miętę, ale efekt i tak nie będzie super. Lepiej zrobić tabbouleh od zera, choćby ze składników z Lidla. Aha, zamiast kiełbasy i karkówki proponuję arabskie szaszłyki – możesz doprawić je przyprawą ras el hanout z Lidla.
A ty, co kupiłaś albo co planujesz kupić podczas tego tygodnia tematycznego w Lidlu?
Related posts
Cześć!
Mam na imię Ania. W moim blogu znajdziesz masę porad o tym, jak dobrze wybierać – tak, żeby było pięknie. Szukasz przepisu na obiad, chcesz zrobić udane zakupy, a może nie wiesz, jak rozpoznać podróbkę? Zapraszam!Masz pytania? Napisz do mnie:
ania@jestpieknie.pl