Klimatyzacja w domu to temat, który pojawił się niedawno. Jeśli ktoś nie budował sobie willi Carringtonów, to raczej o tym rozwiązaniu nie myślał, poza tym, przecież znamy polskie lato, tydzień upału, reszta – chmury i deszcz. Po co to komu?
Spis treści
Czy planować klimatyzację w domu na etapie projektu?
Kiedy remontowaliśmy nasz dom ponad dziesięć lat temu, rozumowaliśmy podobnie. Dlatego nie uwzględniliśmy w planie rozprowadzenia dla klimatyzacji, bo remont i tak już przekroczył założony budżet. Poza tym, w lecie zwykle robiliśmy sobie wolniejsze dni, które spędzaliśmy na tarasie, chłodząc się w basenie (rozkładanym, ja też nie mam willi Carringtonów!). Ale odkąd Marek zajął się na poważnie tworzeniem testów wideo samochodów, okazało się, że w lecie komputer nie wyrabia. W dni, kiedy temperatura sięgała 30C, w domu robiło się nieznośne 27C, komputer się przegrzewał. Nie mówiąc o komforcie spania – ściany domu nagrzewały się na tyle, że nawet blisko północy w sypialni temperatura nie spadała poniżej 27C, a zostawienie okna otwartego na oścież jest mimo wszystko pewną przesadą, jak chodzi o wiarę w bezpieczeństwo ogólne.
Rodzice Marka nie popełnili naszego błędu, więc chodziliśmy pracować do ich domu. I tam przekonaliśmy się, że klimatyzacja włączona w odległej części pomieszczenia radzi sobie ze schłodzeniem powietrza na tyle, żeby dało się pracować. Mimo kompletnego braku wiedzy inżynierskiej, wymyśliliśmy sobie rozwiązanie do naszego domu – klimatyzator w przedpokoju, który rozprowadzi powietrze do gabinetu (gdzie pracujemy przez większość czasu) i sypialni (tak, żeby dało się przyjemnie spać).
Jak wybrać firmę, która zainstaluje Ci klimatyzację w domu?
Pierwszy specjalista, polecony przez znajomych, skrzywił się okropnie na nasz pomysł i powiedział, że to nie ma prawa działać. Co w zamian? Co najmniej trzy jednostki w domu (jedna do salonu, jedna do gabinetu i jedna do sypialni). Konieczne kucie ścian, nie mówiąc o zawieszeniu pudła naprzeciwko łóżka albo zdemontowaniu kawałka regału w gabinecie. Pomijam już koszty i estetykę, ale takie rozwiązanie powodowałoby, że jedno z nas ciągle miałoby chłodny wiatr w plecy. Na dobicie zapytałam, gdzie byłaby jednostka zewnętrzna. No tu, na ścianie zewnętrznej, tam gdzie taras. A dokąd miałaby odpływać skroplona woda? Pani sobie podstawi wiadro, może być ozdobne takie, he he. No to, he he, pożegnałam pana chłodno i szukałam dalej.
Kolejny specjalista, znajomy znajomego mojego wuja (który w zasadzie całe życie zarządzał firmą zajmującą się klimatyzacją, ale raczej w biurowcach a nie w domach), był już bardziej skłonny do kompromisów. Zrobił dwa warianty projektu – z dwoma jednostkami i z jedną, ale mocniejszą. Tę mocniejszą udało się w dodatku schować pod sufitem – tak, że na pierwszy rzut oka jej nie widać – chociaż płaska jednostka podsufitowa to wyższe koszty. A wyjście zewnętrzne? Na dachu, odprowadzenie do rynny, estetyka nie kuleje. Przyznał, że nasz pomysł jest niekonwencjonalny, ale jego zdaniem będzie działać. Na pewno nie tak skutecznie, jak klimatyzacja dedykowana do pomieszczenia, ale wystarczająco.
Jak się sprawdza klimatyzacja w domu?
Po czterech sezonach z klimatyzacją w domu muszę powiedzieć, że to jedna z lepszych decyzji (zaraz obok robota Roomba). Nareszcie nie ma problemu z tym, że w domu upał, a trzeba pracować. W gorące dni zamykamy okna, włączamy klimatyzację na 21-22C i pracujemy bez przeszkód. Klimatyzacja wyłącza się w jakąś godzinę po tym, jak położymy się spać – co prawda jest bardzo cicha, ale nie ma sensu, żeby działała, kiedy temperatura na zewnątrz jest taka sama, jak wewnątrz.
Czy klimatyzacja w domu jest bezpieczna dla zdrowia?
Znajoma spytała, czy nie chorujemy od klimatyzacji. Nie, bo nie ustawiamy jej na 16C i nie stoimy pod jednostką, chłodząc się w gorący dzień. Klimatyzacja, jak napisałam wyżej, działa przez większość dnia, kiedy temperatura tego wymaga. Jeśli termometr pokazuje mi 22.4C na zewnątrz i 22.1C wewnątrz, nie ma potrzeby jej używać. Z punktu widzenia ekonomiki działania, o wiele lepiej jest używać klimatyzacji regularnie, ale przy ustawieniu na wyższą temperaturę, niż włączać ją na bardzo niską temperaturę na godzinę. Tak samo, jak z klimatyzacją w samochodzie.
Ile kosztuje klimatyzacja w domu?
Co do ceny urządzenia i robocizny, trudno mi o jakiegokolwiek miarodajne dane – nasz klimatyzator kosztował więcej, bo jest to model podsufitowy o dużej mocy. U Ciebie może być potrzebny inny, dochodzą też mniejsze lub większe koszty instalacji – ale na pewno musisz się liczyć z wydatkiem kilku tysięcy złotych.
Nie zauważyłam też większego skoku w zużyciu energii. Mój klimatyzator ma moc 6 kW, jedna kilowatogodzina kosztuje około 56 groszy. Czyli klimatyzacja działająca przez 8 godzin dziennie teoretycznie kosztowałaby do 27 zł (moc x czas x cena kWh). Tyle, że moja klimatyzacja nie działa z pełną mocą, więc myślę, że 27-30 zł to raczej koszt miesięczny niż dzienny. Poza tym, naprawdę nie ma powodu uruchamiać klimatyzację codziennie. Jeśli wychodzisz z domu na cały dzień, zaprogramuj start schładzania na około godzinę przed planowanym powrotem do domu. Po tym, jak schłodzisz mieszkanie czy dom do pożądanej temperatury, klimatyzator przestaje pracować.
Czy warto założyć klimatyzację w domu?
Krótko mówiąc: tak. To nieprawda, że upały trwają tydzień – od kilku lat przez Polskę przechodzą rekordowe fale upałów, często połączone z naprawdę dużą wilgotnością, co utrudnia wietrzenie domu, bo cały ten lepki upał wchodzi nam do pokoi. Klimatyzacja w domu przydaje mi się co najmniej 2-3 miesiące w roku, tak było w poprzednich latach. Poza tym, wiele z modeli dostępnych obecnie ma też funkcję dogrzewania – podejrzewam, że w blokach, przed rozpoczęciem sezonu grzewczego, może to być bardzo pożądane działanie. Jasne, klimatyzacja w domu to spory wydatek, ale zwykle dom czy mieszkanie mamy na długie lata: dlaczego ich sobie nie uprzyjemnić?
Related posts
2 Comments
Comments are closed.
Cześć!
Mam na imię Ania. W moim blogu znajdziesz masę porad o tym, jak dobrze wybierać – tak, żeby było pięknie. Szukasz przepisu na obiad, chcesz zrobić udane zakupy, a może nie wiesz, jak rozpoznać podróbkę? Zapraszam!Masz pytania? Napisz do mnie:
ania@jestpieknie.pl
Powiem szczerze, że te upały naprawdę dają mi w kość i zaczęłam zastanawiać się nad klimatyzacją, ale do tej pory kojarzyłam ją… no właśnie, z jakimiś bogatymi rezydencjami w upalnym Los Angeles, a niekoniecznie z naszymi polskimi warunkami 😀 Twój poradnik trochę zmienił moje zdanie, chyba przemyślę to jeszcze raz. Dzięki!
Klimat się zmienia. O ile kilka(naście) lat temu upalne lato było czymś, na co się czekało i zwykle trwało kilka tygodni, to teraz mamy chyba drugi albo trzeci tydzień upałów i prognozy mówią, że to się utrzyma. Poprzednie lata były podobne – pamiętam, kiedy włączałam klimatyzację pierwszy raz i kiedy kończyłam sezon.
To już nie jest nie wiadomo jaki wydatek – oczywiście, nie neguję tego, że kilka tysięcy złotych to dużo, ale wobec nieustającego upału w domu, moim zdaniem to coś, co warto zaplanować w budżecie.