Nie jestem preppersem, chociaż ta idea do mnie przemawia. Lubię moje zapasy jedzenia – nie dlatego, że zakładam, że coś złego się wydarzy, ale dlatego, że lubię móc przygotować jedzenie bez konieczności wyjścia (czy wyjechania) do sklepu. Mam w domu zapasy kaszy, ryżu, makaronu, puszki z cieciorką, fasolą, pomidorami, masę przypraw (są ważne!), sól, cukier… Nic się nie marnuje, bo stopniowo to zużywam. Ale co, gdyby stało się coś niedobrego, gdyby trzeba było zostać w domu?
Spis treści
Zapasy żywności, które masz
Wszelkie planowanie zaczyna się od oceny sytuacji. Sprawdź, co masz w lodówce, w szafce na jedzenie, w zamrażarce. To, co musi być chłodzone, jest najbardziej wrażliwe – zakładam, że w razie epidemii koronawirusa (albo jakiejś innej) mogą wystąpić przerwy w dostawie prądu. Dlatego najpierw proponuję zużyć to, co może się zepsuć.
Na czym będziesz gotować?
Jeśli tak, jak ja, masz płytę indukcyjną albo elektryczną, polecam kupno gazowej kuchenki turystycznej. Moją kupiłam w sklepie Jula, który jest trochę jak Costco bez jedzenia – można tam kupić absolutnie wszystko. Ważne są naboje z gazem – zwróć uwagę na ich pojemność i pamiętaj, że gotowanie na gazie nie jest tak wydajne energetycznie, jak gotowanie na płycie indukcyjnej. Czyli wodę na herbatę będziesz gotować dłużej.
Zanim kupisz, koniecznie przeczytaj instrukcję – czy kuchenka nadaje się do użytku w pomieszczeniach zamkniętych? Pół biedy, jeśli masz dom z ogrodem, ale gotowanie na balkonie to średni pomysł.
Zrób zapasy wody!
Mówiąc o wodzie: warto mieć w domu kilka pięcio- albo dziesięciolitrowych baniaków z wodą. Nie spodziewam się co prawda odcięcia wody w domach, ale jeśli np. masz własne ujęcie wody i pompę, brak prądu oznacza brak wody. Kąpać się nie musisz, ale trzeba coś pić – minimum to półtora litra dziennie, ale dwa litry to rozsądna, optymalna ilość płynów.
Zapasy żywności – sprawdzone gotowce
Kiedy robiłam tygodniowy projekt prepperski, który pokazywałam na Stories, skupiłam się tylko na daniach gotowych. Przepadam za gotowaniem, ale chciałam zobaczyć, co by było, gdyby gotowanie było utrudnione – choćby przez przerwy w dostawie prądu. Koronawirus i związana z nim kwarantanna to tylko jedno z zagrożeń, na które wolę być gotowa.
Muszę powiedzieć, że odkąd ostatnio się tym interesowałam, dania gotowe znacznie się poprawiły. Pewnie, jeśli ktoś lubi mielonkę, to jest i mielonka turystyczna, ale są inne opcje, w tym wegańskie. Nie zawsze jem mięso w posiłku, więc nawet dla mnie takie rozwiązanie jest dobre. Chyba najbardziej spodobały mi się dania marki Vega Up (z Pabianic!) – ich grzybowy strogonow jest tak dobry, że podałabym go gościom.
Drugi dobry „gotowiec” to ryże i kasze z przyprawami – już podgotowane, tylko do podgrzania. Jeśli w minutę czy dwie mogę mieć porcję zdrowego jedzenia na stole, to poproszę.
Trzecia rzecz, którą też warto mieć, to puszki z rybami. Nie będę tu wyliczać, co można kupić, bo wybór jest taki, że każdy może znaleźć coś dla siebie – grillowana makrela w oliwie, szproty w pomidorach, śledzie w sosie rodzynkowym, nieśmiertelny paprykarz… Przy okazji: paprykarz to w zasadzie kompletny posiłek, bo jest i białko (ryba), i węglowodany (ryż), i trochę tłuszczu. Wiem, że kojarzy się nam z okresem niedoborów, ale jest to naprawdę smaczna rzecz, nawet jeśli trudno z nią coś zrobić, żeby nabrała urody.
Zapasy żywności do gotowania
Co prawda minister infrastruktury zapewnia, że nie ma potrzeby robienia zapasów, ale ja nie jestem przekonana. Nawet nie dlatego, że wszystko się skończy, bo Polska na szczęście jest producentem większości produktów, ale nie jest powiedziane, że będzie gdzie to kupić. Regularnie robimy zakupy we Frisco dla osób starszych w rodzinie – i o ile przed kilkoma tygodniami można było zarezerwować dostawę na następny dzień, to w tej chwili termin odległy o 4-5 dni to sukces. Poza tym, nie da się już zamówić wielu produktów, bo zwyczajnie nie są dostępne.
Ostateczne zakupy „w razie w” zrobiłam w Selgrosie. Owszem, wypchałam zakupami cały bagażnik i kanapę samochodu, który teraz testujemy, ale to nie tylko rzeczy dla nas, ale też dla naszych rodziców. Kupowałam rozsądnie – nie robiłam np. zapasów mąki, bo nie piekę na co dzień chleba czy ciast, nie kupiłam 10 kg cukru, bo używa go tylko Marek do porannej kawy itd. Zamiast tego skupiłam się na tym, co można łatwo przetworzyć.
Produkty o długim terminie ważności:
pomidory w puszce – na sos, zupę, bazę do szakszuki
fasola – do sosu, do chili con carne, na pastę do chleba
cieciorka – do sosu, na hummus
filet z kurczaka – mam chyba ze 100 przepisów z kurczaka w blogu. Zamroziłam osobno każdy z kawałków, będę je wyjmować w miarę potrzeby
mielone mięso – na sos, na pulpety, na koftę
makaron (różne kształty) – do sosu, na zapiekankę
kasza (różne warianty) – do sosu
ryż (w tym gotowy) – do sosu
mleko kokosowe – do dań kuchni azjatyckiej, jak np. złota zupa
masło orzechowe – do dań kuchni azjatyckiej, np. kurczaka w sosie orzechowym
Przyprawy:
oliwa, olej
ocet w kilku wariantach
sól
pieprz
papryka chili (cała i sproszkowana)
musztarda
Owoce i warzywa:
ziemniaki
cebula (kilka wariantów)
imbir
cytryny
jabłka
Kiszonki:
kapusta kiszona
ogórki kiszone
kimchi – moje ulubione kupuję u Mai w Banhmi Nam, ale niezłe jest też Old Friends Kimchi
makdous (faszerowane bakłażany)
kiszona rzepa
Dwa ostatnie rodzaje kiszonek kupuję w sklepie arabskim (Warszawa, Kebab Cedros, vis a vis miśków). Zaglądanie do sklepów z żywnością z różnych stron świata to dobry pomysł – często mają bardzo dobre zaopatrzenie, a nie są tak oblegane jak supermarkety.
Co ważne: to jest MOJA lista, zrobiona na podstawie tego, co ja gotuję. Nie jest idealna. Stwórz swoją na podstawie tego, co najczęściej gotujesz, co lubisz. Nie kupuj rzeczy, których nie znasz, nie lubisz, bo marnowanie jedzenia to zła rzecz. Kiedy ewentualne ograniczenia się skończą, normalnie zużyjesz zapasy.
Co jeszcze warto mieć w zapasie?
Z rzeczy spożywczych, warto pamiętać o kawie, herbacie, ulubionych słodyczach czy alkoholu. Nie żartuję – akurat moje ulubione wino ostatnio to włoskie pinot grigio i wobec zamknięcia całych Włoch może się okazać, że zaraz go nie będzie. Poza tym, tego typu produkty, chociaż nie są konieczne do życia, to znacząco podnoszą jego jakość. Możliwe, że żadnych ograniczeń w handlu czy dostępności nie będzie, ale możliwe jest też, że będą – i że np. nie będzie można wychodzić z domu. To, co teraz wydaje Ci się miłym urlopem, nagle może się okazać udręką, jeśli będziesz musiała jeść rzeczy, których nie lubisz, pić tylko wodę i siedzieć sama w domu. Jest takie angielskie określenie „cabin fever”, które oznacza uczucie niepokoju, irytacji i klaustrofobii, wywołane właśnie koniecznością przebywania w zamknięciu. Nie ma sensu go sobie fundować.
A co z papierem toaletowym?
Jest jakaś historia o ludziach, którzy gromadzą zapasy papieru toaletowego. Jasne, warto mieć zapas, ale przez zapas rozumiem tyle, ile zwykle zużywasz w ciągu 3-4 tygodni, a nie 3-4 lat. Podobnie z innymi środkami czystości – jedno opakowanie proszku czy płynu do prania, pastylek do zmywarki, dodatkowa butelka uniwersalnego płynu do czyszczenia blatów powinny wystarczyć.
Jedyne, czego możesz kupić znacznie więcej niż zwykle, to mydło lub płyn do rąk – częste mycie rąk mydłem i ciepłą wodą to najlepszy (na razie) sposób zapobiegania zarażeniu się koronawirusem.
Zapasy leków
O wiele ważniejsze są zapasy leków. Te, które przyjmujesz stale, Twój lekarz prowadzący powinien móc Ci wypisać od ręki. W wielu przychodniach (mówię o prywatnych – nie mam doświadczenia z państwową opieką zdrowotną) można zadzwonić i poprosić o wystawienie e-recepty. W ten sposób unika się wizyty w przychodni, wystarczy iść do apteki, podać swój PESEL i kod, który otrzymało się SMSem – i leki są gotowe.
Jak chodzi o leki bez recepty, nie ma sensu robić zapasów wszystkiego. Warto mieć coś przeciwko przeziębieniu, pastylki na gardło czy jeden ulubiony syrop, plus może coś na żołądek, ale to tyle.
Zapasy dla zwierząt domowych
Nie zapomnij zrobić też zapasów karmy dla kota czy psa. Jeśli masz kota, dokup też żwirek, którego zwykle używasz. Ja zrobiłam duże zakupy dla Franki – jak na niewielkie stworzenie, jakim jest, ma duży apetyt i nie chcę jej głodzić. Wybrałam jej ulubione saszetki – sucha karma to dla niej dodatek, więc tego nie robiłam zapasów. Dokupiłam też jej ulubione kocie kabanosy i inne przysmaki – żeby nie zabrakło.
Zapasy żywności – podsumowanie
Powtórzę po raz nie wiem który: nie jestem panikarą. Nie siedzę przyklejona do TV (nawet nie mam w domu TV), nie szeruję na FB głupot nie wiadomo skąd. Czytam, co się dzieje w innych krajach, patrzę na tempo przyrostu zachorowań na koronawirusa (czyli Covid-19) i na informacje o zamknięciach kolejnych miejsc publicznych. 11 marca 2020, kiedy to piszę, podjęto decyzję o zamknięciu w Polsce żłobków, przedszkoli, szkół i uczelni wyższych, odwołane są też koncerty i inne imprezy masowe. Wolę być przygotowana niż zaskoczona.
Related posts
Cześć!
Mam na imię Ania. W moim blogu znajdziesz masę porad o tym, jak dobrze wybierać – tak, żeby było pięknie. Szukasz przepisu na obiad, chcesz zrobić udane zakupy, a może nie wiesz, jak rozpoznać podróbkę? Zapraszam!Masz pytania? Napisz do mnie:
ania@jestpieknie.pl