Jeśli czegoś nie lubię, to powtarzania niesprawdzonych opinii. Oczywiście, nie ma obowiązku zapoznania się ze wszystkim, ale heheszki, jakie wywołała informacja o tym, że Deynn, jedna z polskich instagramerek, wypuszcza linię kosmetyków, były moim zdaniem nieuzasadnione.

Nie jestem żadną kryptofanką wytatuowanej miłośniczki siłki – to zwyczajnie nie moja grupa docelowa. Pisałam o niej w blogu raz, kilka lat temu, w kontekście kampanii dla perfumerii oferującej produkty „prawie jak”, ale reklamowane nazwami i wizerunkami oryginałów. Od tego czasu zresztą perfumeria zmieniła strategię – a to zakończyło moje zainteresowanie tematem.

Ale jeśli coś lubię, to są to kosmetyki pielęgnacyjne. Deynn Beauty to chyba pierwsza linia kosmetyków pielęgnacyjnych właśnie, wypuszczonych przez polską influencerkę. Kolorówkę ma i Katosu, i Maxineczka, pewnie ktoś jeszcze, ale kolorówka interesuje mnie mało, więc tego nie śledzę. Tutaj byłam zainteresowana, bo Deynn nie tylko dała twarz jakiejś tam linii kosmetyków, ale nazwała ją własnym pseudonimem, a to dowód na duże związanie z produktem.

Jak tylko ruszyła sprzedaż, zamówiłam cały zestaw – krem na dzień, krem na noc, maseczki w płachcie, płatki pod oczy i serum. Sklep Skin79 to nie Zalando, więc od zamówienia w niedzielę czekałam na dostawę aż do soboty – jeśli planujesz robić tam zakupy po raz pierwszy, weź to pod uwagę.

Pudełko z zestawem kosmetyków Deynn Beauty wygląda porządnie, chociaż widać, że zostały poczynione pewne budżetowe cięcia – karton jest cienki, styropian wewnątrz twardy i nieprzyjemny w dotyku, ale nie za to płacimy. Płacimy za kosmetyki – czy ściślej, za ich skład. A tutaj trudno mieć duże zastrzeżenia.

Rozprawię się może najpierw z kontrowersją o tym, czy kosmetyki Skin79 są testowane na zwierzętach, czy nie. Jeśli wierzyć firmie, to nie – chociaż nie ma żadnych oznaczeń mających to potwierdzać. Jeśli wierzyć zestawieniom w necie – to raczej tak, ale w tych zestawieniach często nie pokrywają się nazwy marek jednoznacznie CF. Co za tym idzie: podejmij decyzję zgodnie z własnym sumieniem.

O kosmetykach Deynn Beauty okiem chemika

O pomoc w ocenie składów kosmetyków Deynn Beauty poprosiłam Magdę, autorkę bloga Racja Pielęgnacja, chemiczkę zajmującą się tworzeniem receptur i wprowadzaniem na rynek kosmetyków. Wiecie, żeby nie było, że coś istotnego pominęłam albo co gorsza pomyliłam. Poniżej znajdziecie też jej opinie o poszczególnych preparatach z linii.

Magda: Ogólnie, patrząc na składy, kosmetyki Deynn we współpracy z firmą Skin79 są w duchu składów charakterystycznych dla pielęgnacji koreańskiej. Nie zależy mi na pełnej analizie, bo o każdym kosmetyku mogłabym napisać kilka stron, ale o ogólnych wnioskach na temat tych produktów. Składy są jak napisałam typowo koreańskie, określam je jako mieszane – naturalno-syntetyczne. Moim zdaniem cena produktów jest proporcjonalna do zawartości – bazy są najczęściej syntetyczne, ale uzbrojone w znane i często stosowane w koreańskich produktach zagęstniki, dodatkowo wzbogacone w niesamowite ekstrakty i składniki aktywne – nie jestem tylko w stanie sprawdzić ich stężeń, bo „INCI prawdy Ci nie powie” 🙂 Ale składniki w tej serii są niesamowite. Nie będą to produkty, które przypadną do gustu typowym zwolenniczkom naturalnych kosmetyków. Natomiast moim zdaniem składy tych produktów są idealne dla każdego typu cery. Zawierają składniki, które sprawdzą się w przypadku cery suchej, odwodnionej, tłustej, mieszanej, podrażnionej i wrażliwej.

Płatki pod oczy Deynn Beauty

Płatki pod oczy to mój ulubiony kosmetyk – jeśli tylko mam czas, nakładam je rano i noszę co najmniej pół godziny. Nic mi tak nie pomaga na pandę pod okiem. Ucieszyłam się, że pojawiły się i tutaj. Są zapakowane identycznie jak moje ulubione Detoxifeye Pixi, zresztą chyba jak każde płatki pod oczy. Są fioletowe, bo to kolor kolekcji Deynn Beauty, ale na skórze dają tylko leciutki odcień – można w nich otworzyć listonoszowi, przy odrobinie szczęścia nic nie zauważy. Są perfumowane, ale uważam, że jeśli poza perfumami mamy też niezły skład, to substancje perfumujące nie są problemem.

W działaniu są bardzo dobre – nawilżają skórę pod oczami, dają uczucie złagodzenia, doskonałe, jeśli nie spałaś wystarczająco długo albo poprzedniego wieczora byłaś na imprezie. Mam jedno zastrzeżenie – nie trzymają się skóry tak dobrze, jak np. Pixi, ale jest na to wytłumaczenie – naturalna baza nie trzyma się skóry tak mocno, jak syntetyczna.

Odżywcze płatki pod oczy Deynn Beauty okiem chemika

Magda: Bardzo podoba mi się baza, z której są wykonane te płatki – guma karobowa, karagenian, guma guar – nie dość, że są one naturalne to jeszcze dodatkowo mają właściwości nawilżające. Glikol butylenowy nie dość, że nawilża to jeszcze jest promotorem przejścia składników aktywnych, a trochę ich mamy. Na bank płatki będą nawilżał na kilku poziomach – nie tylko powierzchownie, ale dzięki zawartości kompleksu cukrowego także w głębszych warstwach naskórka. Mamy też ekstrakty, o których działaniu pisze producent, jednak obawiam się, że przy tej cenie jest ich dość mało. Z drugiej strony okolica oczu nie potrzebuje zbyt dużego stężenia składników aktywnych, ponieważ jest cieńsza niż ta na twarzy. Ale ogólnie dla mnie płatki są bardzo dobre i polecam (bazuję jednak tylko na składzie, nie stosowałam ich).

Z ciekawości, poszukałam innych płatków pod oczy Skin79, żeby zobaczyć, czy po prostu dodali inny barwnik do swojego starego produktu, ale nie. Jedyne, które znalazłam, to płatki ze śluzem ślimaka, intensywnie złote, teraz już niedostępne, zarówno w sklepie internetowym, jak i innych sklepach. Poza zawartością niacyniamidu (czyli witaminy B3), nie widzę wielu podobieństw między nimi a tymi z kolekcji Deynn Beauty.

Za co odpowiada witamina B3? To jeden ze sprawdzonych, skutecznych składników. Prasuje zmarszczki, rozjaśnia przebarwienia, poprawia syntezę ceramidów w skórze (a to oznacza mocniejszą, bardziej napiętą skórę), pomaga przy stanach trądzikowych, przy trądziku różowatym, jest wskazany dla skóry atopowej.

Odżywcza ampułka Deynn Beauty

Kolejny kosmetyk, który mnie zainteresował, to serum do twarzy (zwane odżywczą ampułką). Na stronie nazywa się „odżywcze”, ale na opakowaniu pojawia się też określenie „anti-wrinkle”. Przeszukałam kosmetyki Skin 79 pod kątem podobnych i chociaż najpierw sądziłam, że to przerobiona wersja preparatu o nazwie Skin79 Snail Nutrition Ampoule, to jednak serum Deynn Beauty bliżej do Skin79 Golden Snail Intensive Radiant Serum (skądinąd nadal dostępnego na stronie polskiego dystrybutora i gdzie indziej). Jednak serum Deynn Beauty jest moim zdaniem nowocześniej sformułowane – poza witaminą B3 i wyciągiem ze śluzu ślimaka (mającym działanie łagodzące i przeciwtrądzikowe, między innymi), mamy tutaj peptyd miedziowy (czy ściślej: tripepetyd miedziowy-1, jeśli czyta mnie ktoś z wykształceniem bardziej kierunkowym niż moje) o działaniu przeciwzapalnym i antyoksydacyjnym, jak też inne peptydy, korzystne dla skóry.

Odżywcza ampułka Deynn Beauty okiem chemika

Magda: Kompletnie w składzie nie jara mnie złoto, ale pozostałe składniki już tak – genialny śluz ślimaka, peptydy efektywne w niskich stężeniach, ekstrakt z propolisu – jeśli miałabym wybrać jakiś preparat to ten ze względu na składniki jest dla mnie super mega wartościowy. Do tego jeszcze cudowny niacynamid oraz nawilżająca trehaloza. Ten produkt brałabym w ciemno!

Podobnie jak Magda, gdybym miała wybrać jeden kosmetyk z linii Deynn Beauty, wybrałabym ten właśnie. Jest najciekawszy składowo, ma najlepszą formę opakowania (tylko błagam, nie rób jak dziewczynki na Instagramie i nie przykładaj pipety do skóry – wyjmujesz nią porcję serum na dłoń i rozprowadzasz na skórze, a pipeta zostaje czysta!), dopasuje się do niejednego rytuału pielęgnacyjnego.

Żelowa maseczka Deynn Beauty

Uczciwie mówiąc, nie kocham masek w płachcie, wolę chyba takie zwykłe, w tubie czy słoiku. Ale ta tutaj jest naprawdę świetna – uczucie nawilżenia po jej zastosowaniu to ogromna przyjemność. Na sezon grzewczy wymarzona. Gdyby były opakowania zbiorcze powiedzmy po 10 czy 20 sztuk, brałabym.

Żelowa maseczka Deynn Beauty okiem chemika

Magda: Na moje oko bardzo fajna maseczka w płachcie. Tym razem, ze względu na większą powierzchnię maseczki mamy mocniejsze zagęstniki tym razem już syntetyczne. Niestety nie jest regulowane jak recyklingować tego typu produkty, ale zalecam do odpadów syntetycznych. Natomiast takie maski zawsze bardzo dobrze przylegają. Skład z aktywnymi podobnymi do tych w płatkach, ale bardzo duży plus za składniki jak wąkrotka azjatycka, hialuronian sodu, hydrolizowany kolagen i ekstrakty. Znowu nie sprawdzimy jakie jest stężenie, ale nie zakładam, że stężenia są wysokie. Ale w tej cenie ich ilość moim zdaniem jest wystarczająca.

Krem na noc Deynn Beauty

Domyślam się, że zarówno forma opakowania (słoik) jak i duża, niespotykana jak na krem do twarzy pojemność (80 ml) są podyktowane względami ekonomicznymi, ale ja bym wolała 50 ml w opakowaniu z pompką. Nawet jeśli ktoś jest bardzo skrupulatny i używa specjalnej łyżeczki do kremu, którą każdorazowo myje po użyciu, nie da się uniknąć jakiegoś kontaktu zawartości słoika ze światem zewnętrznym i zawsze jakieś drobinki kurzu, zaplątany włos czy inny paproch zanieczyszczą nam zawartość słoika. Ale pominąwszy to, polubiłam ten krem. Nie jest uciążliwy w stosowaniu, dobrze nawilża skórę, zamyka wieczorną pielęgnację i sprawia, że rano skóra jest miękka, miła w dotyku. Kompletnie darowałabym sobie intensywny zapach różany, ale ja w ogóle nie lubię zapachu róż w kosmetykach.

Krem na noc Deynn Beauty okiem chemika

Magda: Bardzo, ale to bardzo złożony skład. Baza typowo syntetyczna, ale te składniki są stosowane w przyjemnych aplikacyjnie kremach. Nie widzę tutaj składników odpowiedzialnych za to, że formuła „przenika do głębokich warstw naskórka”, ale to know-how producenta. To, za co cenię ten krem to obecność składnika o nazwie Beta-glukan, który jest mega aktywny nawet w niskich stężeniach. Ponadto ma też acetylowaną formę kwasu hialuronowego, która jest lepiej przyswajalna niż standardowa forma.

Krem na dzień Deynn Beauty

Poza tymi zastrzeżeniami, które opisałam powyżej w odniesieniu do kremu na noc, nie mam żadnych. Z uwagi na formę opakowania, nie będę go kupować ponownie, ale nie mogę powiedzieć, że jest nieskuteczny czy obiektywnie nieprzyjemny w stosowaniu. Ocena zapachu jest subiektywna – i domyślam się, że z moją awersją do róż jestem w mniejszości.

Krem na dzień Deynn Beauty okiem chemika

Magda: Krem na dzień ma podobną bazę do kremu na noc, ale tylko ciut inne składniki aktywne, ale ciut:) Ma właściwości bardzo rozjaśniające – jak większość kremów koreańskich. Zawiera m.in. zaczerpnięty z medycyny kwas traneksamowy, który jest bardzo skuteczny w walce z przebarwieniami. Mamy tez cudowny beta-glukan i mnóstwo innych aktywnych. Szczególnie dbających o nawilżenie skóry na głębszych poziomach skóry. Bardzo fajny krem na dzień dla każdego typu cery.

Kosmetyki Deynn Beauty x Skin 79 kupisz w oficjalnym sklepie marki. Cały zestaw kosztuje 279 zł, poszczególne kosmetyki – od 9,90 zł do 79 zł.