Przez ostatnie kilka dni jeździłam Suzuki Swift. Czy rzeczywiście jest swift i czy dziewczyny zakochają się w nim tak, jak w modelu wcześniejszym o 2 generacje – tak, tym, który reklamowała Joanna Brodzik? Oto 7 rzeczy, które trzeba wiedzieć o tym samochodzie.

Suzuki Swift test: wygląd

Swift jest kontrowersyjny wizualnie. Prawdę mówiąc, nie podoba mi się ani z przodu, ani z tyłu, ani tym bardziej z boku. Mogę tylko zgadywać, że schowane klamki tylnych drzwi mają nadać mu bardziej dynamiczny wygląd, ale po co? Uroda samochodu to rzecz subiektywna. Zawsze też może być gorzej – są auta, które wyglądają jak świnia w kagańcu. To po prostu wygląda, jakby się bardzo dziwiło.

Nawiasem mówiąc, widzenie twarzy i innych znanych kształtów w przedmiotach nieożywionych nazywa się pareidolia. Jeśli lubisz przyglądać się chmurom i uważasz, że mają kształt, bo ja wiem, statku, samochodu, profilu Chopina, to jest właśnie pareidolia. Ja tak mam z samochodami.

Wracając do Suzuki Swift – zamknięcie drzwi to zmora. Mam nawyki jeszcze z mojego pierwszego samochodu, Citroena ZX, a przedtem z Łady Samary pana ojca. Tam musiałam naprawdę porządnie trzepnąć, żeby zatrzask zaskoczył. Tu muszę poprawiać! Nie wiem, czy to kwestia jednego egzemplarza, czy całej puli aut, ale sprawdź to podczas jazdy testowej.

Suzuki Swift test: silnik

Litrowy, trzycylindrowy silnik w zupełności wystarcza – i w mieście, i na autostradzie. Suzuki pojechaliśmy do Sopotu. Dzięki automatycznej skrzyni i tempomatowi jazda była w miarę wygodna. W miarę, bo jak każdy mały samochód, Suzuki też nie ma szacunku na drodze. Na lewym pasie, podczas wyprzedzania kolumny ciężarówek, tak samo. Ale jeśli na chwilę o tym zapomnieć, to Swift jest przyjemny, szybki, zwinny – zgodnie z nazwą. Fantastycznie skręca, manewruje się nim z przyjemnością.

Suzuki Swift test: bagażnik

Suzuki Swift ma najmniejszy bagażnik w klasie – 265 litrów. Więcej ma na przykład Citroen C3 czy Opel Corsa, którymi jeździłam kilka miesięcy temu. Zakupy, które teraz widać, to spore zapasy dla nas i dla mojej mamy – zgrzewki wody, płatków, mąka, makarony, trochę chemii domowej. Ostatnia torba jechała z tyłu, bo nie domknęłabym bagażnika.

Suzuki Swift test: wnętrze

Jakość wykonania i liczba schowków jest przeciętna. Są uchwyty na kubki, od biedy gdzieś tam wepchnę telefon, butelka z wodą zmieści się w drzwiach, ale nie ma tu wiele miejsca. Kierownica czasem skrzypi – co w samochodzie mającym raptem parę miesięcy jest moim zdaniem karygodne.

Suzuki Swift test: inforozrywka

W tej wersji jest nawigacja – niestety, jest koszmarnie wolna, wpisanie adresu to próba dla mojej cierpliwości. Potem niby jest lepiej, ale zauważyłam, że wersja mapy jest bardzo stara. Warszawiacy na pewno znają rondo przy Arkadii – od ładnych kilku lat każdy pas prowadzi w konkretnym kierunku. Kiedy włączyłam nawigację, okazało się, że według niej mogę z lewego pasa skręcić w prawo.

Suzuki Swift test: podsumowanie

Gdyby oceniać samochody tylko pod kątem ceny, osiągów, pojemności bagażnika i liczby schowków, Suzuki Swift nie ma szans na żadną nagrodę. Ale jest jeszcze tzw. nagroda publiczności. Suzuki Swift daje przyjemność z jazdy, bo nie jest nudne. Ale czy to wystarczy, żeby wygrać z konkurencją?

Obejrzyj też Suzuki Swift – test wideo: