Wychodzi na to, że się koszmarnie powtarzam, bo na tę imprezę podałam prawie to samo, co na poprzednią. Był hummus, była pasta z sera pleśniowego, była salsa. Ale poza tym były też rzeczy do fazy 1 niepasujące (chleb, wino, pasztet) i była rzadkość u mnie, deser.

Nie robię deserów tak samo jak nie robię (no, prawie) zup. Nie przepadam za słodyczami żadnego rodzaju – ciastami, deserami. Lubię lody, ale nie o tej porze roku. W przepisach saufbiczowych było pełno deserów powstałych przez zmieszanie ricotty z czymś tam, np. ze skórką z limonki i aromatem waniliowym. Zdecydowałam się jednak na coś prostszego. 
Deser z owoców z ricottą (proporcje wyjątkowo na 4 osoby)
1 torebka owoców mrożonych (450g)
2 opakowania ricotty (250g każde)
2 łyżki cukru
precelki czekoladowe (albo jakakolwiek ozdoba, byleby była z samej czekolady)
Owoce rozmrozić. Następnie zmiksować. Dodać serki, zmiksować. Dodać cukier, zmiksować. Przelać do naczyń, w których zamierza się to danie podawać, udekorować (albo i nie, jak ktoś nie lubi). 
Podawać schłodzone.
I tym optymistycznym akcentem zakończyliśmy Fazę 1.
Ten i więcej przepisów znajdziesz na blogu kulinarnym http://http://blog.polskiesouthbeach.pl/