A co, jeśli nagle wpadną goście? To nie sztuka zamówić pizzę albo otworzyć paczkę paluszków czy chipsów. Uważam, że drobne przekąski wyglądają o wiele lepiej, doroślej. Orzechy, oliwki, małe kanapeczki – wystarczy wykorzystać to, co się akurat ma w domu. Pasta z wędzonego pstrąga jest przepyszna i na pewno zaciekawi gości.
Pasta z wędzonego pstrąga – przepis
- 300 g wędzonego pstrąga
- 2 łyżki chrzanu
- 100 g serka typu Philadelphia, Bieluch
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżka posiekanego koperku
Zmieszaj serek, chrzan i sok z cytryny tak, żeby powstała pasta o gładkiej konsystencji. Rozdziel mięso pstrąga, usuń ości, dodaj do pasty. Posyp posiekanym koperkiem.
Najlepiej smakuje na ciemnym pieczywie.
Related posts
9 Comments
Comments are closed.
Cześć!
Mam na imię Ania. W moim blogu znajdziesz masę porad o tym, jak dobrze wybierać – tak, żeby było pięknie. Szukasz przepisu na obiad, chcesz zrobić udane zakupy, a może nie wiesz, jak rozpoznać podróbkę? Zapraszam!Masz pytania? Napisz do mnie:
ania@jestpieknie.pl
Ciekawy, spróbuję. Chrzanu z rybą jeszcze nie łączyłam. Dziękuję 🙂
Serio? Dla mnie ryby i chrzan idą razem – np. ryba w galarecie, albo smażony karp w śmietanie i do tego chrzan, idealnie. No, ale to raz w roku, a wędzonego pstrąga można częściej 🙂
Karpia to ja robię w galarecie, bo za smażonym nie przepadam, ale nie podaję go z chrzanem. Co kraj to obyczaj, co dom to zwyczaj 🙂
Dla mnie smażony karp w śmietanie to obowiązkowa potrawa wigilijna, ale tylko raz do roku go jadam 🙂 Jakie to fajne, że każda z nas ma jakieś inne zwyczaje wigilijne, inne smaki itd.
U moich znajomych podaje się smażonego karpia, ale bez sosu śmietanowego. U mnie tylko w galarecie lubią. Ja też, dlatego robię częściej, ale zawsze zimową porą. Tak, kuchnia to niezłe pole poznawcze 🙂
Takiego karpia mieliśmy rok temu, bo zamówiłam całe jedzenie świąteczne 🙂 Też jest bdb! To jeszcze powiedz, jak się na Ciebie mówi na zupę z kapusty? Bo u mnie w domu nazywa się ona zarzutka.
Zarzutka? 🙂 Fajnie. U mnie zwyczajnie – kapuśniak. Ale lubię takie oryginalne nazwy. Moja babcia piętkę z chleba nazywała całuszką.
O, jak ładnie! U mnie na piętkę babcia mówiła „przylepka”.
Też fajnie. Takie cieplutkie te babcine nazwy 🙂