Do pracy (czy w podróż) można też zabrać panini.

O tym, jak bardzo lubię panini, już pisałam – przy okazji tekstu, w którym pokazywałam mój nowy gadżet kuchenny, czyli minigrill MPM. Urządzenie jest naprawdę warte rozważenia, bo taka zapieczona kanapka smakuje o wiele lepiej niż zwykła – zarówno, kiedy ją podgrzać, jak i na zimno.

Kanapki czasem planuję, a czasem robię z resztek. Poniższa to ten drugi rodzaj:

W zasadzie opis zdjęcia jest mylący, bo nie ma tu niczego szczególnie arabskiego – powiedzmy, że to panini śródziemnomorskie. Potrzebujemy tortillę pełnoziarnistą (do kupienia w Kuchnie Świata w CH Arkadia w Warszawie, pewnie też w innych sklepach sieci, ale o ile wiem, nie przez net), trochę sałaty mieszanej, serek do smarowania (u mnie Philadelphia low-fat), czarne oliwki i suszone pomidory. Całość zamykamy w kopertę, zapiekamy, a potem kroimy na pół:

Jeśli pudełko na drugie śniadanie jest w miarę płaskie, kanapek nie trzeba szczególnie owijać.

Ten i więcej przepisów znajdziesz na blogu kulinarnym http://http://blog.polskiesouthbeach.pl/